Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieciobójczyni z Hipolitowa. "To nie moja sprawa, ja się nie wtrącam"

Katarzyna Patalan-Brzostowska [email protected]
W poprzednią sobotę w Hipolitowie odbyła się wizja lokalna z udziałem Beaty Z. ( na zdjęciu obok). Kobieta wskazała śledczym miejsca gdzie rodziła dzieci i gdzie je porzucała. Jako miejsce porzucenia dziecka, które miało przyjść na świat we wrześniu 2008 roku, kobieta wskazała oddalony od jej domu o ok. 250 m zbiornik przeciwpożarowy. Strażacy osuszyli zbiornik i przeszukali dno. Śledczy zabezpieczyli przedmioty, ale ciała nie znaleźli.
W poprzednią sobotę w Hipolitowie odbyła się wizja lokalna z udziałem Beaty Z. ( na zdjęciu obok). Kobieta wskazała śledczym miejsca gdzie rodziła dzieci i gdzie je porzucała. Jako miejsce porzucenia dziecka, które miało przyjść na świat we wrześniu 2008 roku, kobieta wskazała oddalony od jej domu o ok. 250 m zbiornik przeciwpożarowy. Strażacy osuszyli zbiornik i przeszukali dno. Śledczy zabezpieczyli przedmioty, ale ciała nie znaleźli. K. Patalan
41-latka podejrzewana jest o zabójstwo aż pięciorga swoich nowo narodzonych dzieci. Szczątki czworga z nich zabezpieczyła prokuratura. Piątego ciała nie udało się odnaleźć, a los szóstego niemowlęcia wciąż jest nieznany.
W tym domu Beata Z. mieszkała z czwórką swoich dzieci i teściową, która zmarła w sierpniu tego roku. Na strychu domu 41-letnia kobieta ukryła szczątki
W tym domu Beata Z. mieszkała z czwórką swoich dzieci i teściową, która zmarła w sierpniu tego roku. Na strychu domu 41-letnia kobieta ukryła szczątki dwójki nowonarodzonych dzieci. K. Patalan

W tym domu Beata Z. mieszkała z czwórką swoich dzieci i teściową, która zmarła w sierpniu tego roku. Na strychu domu 41-letnia kobieta ukryła szczątki dwójki nowonarodzonych dzieci.
(fot. K. Patalan)

Kilkanaście domów stoi wzdłuż asfaltowej drogi. Niby wieś jak każda inna, tyle że... ludzi nie widać. Miejscowość wygląda jak opuszczona. Gdy wchodzimy na podwórko jednej z posesji, leciutko porusza się firanka w oknie domu, ale drzwi nikt nam nie chce otworzyć. Nie ma tu sklepu, remizy, ani żadnego miejsca, gdzie mogą spotkać się mieszkańcy. A do domu nikt nikogo wpuścić nie chce.

Znajdowali kolejne szczątki dzieci

Hipolitowo to mała wieś w gminie Stawiski. Od dwóch tygodni mówi o niej cała Polska. To tu bowiem mieszkała 41-letnia Beata Z., podejrzewana o wielokrotne zabójstwo swoich nowo narodzonych dzieci. Sprawa ujrzała światło dzienne w ostatnich dniach października, kiedy to w stodole na posesji Beaty Z. policja znalazła szczątki niemowlaka, małej dziewczynki, a obok - jej brata.

Chłopiec najprawdopodobniej urodził się dwa lata temu, jesienią 2010 roku, a dziewczynka w czerwcu tego roku. Policja rozpoczęła dochodzenie po tym, jak w czerwcu br. została poinformowana przez opiekę społeczną, że Beata Z. była w zaawansowanej ciąży, a dziecka nie widać.

41-latka wyznała, że w czerwcu br. urodziła córeczkę, a tuż po porodzie zakopała ją obok domu, by
potem, pod osłoną nocy, wykopać zwłoki i wrzucić je do pomieszczenia z psem. Te zeznania jednak się nie potwierdziły. Szczątki dwójki dzieci znaleziono pod podłogą piwnicy stodoły, a kolejne - na strychu domu, w którym mieszkała Beata Z. wraz z teściową i dziećmi. To jednak prawdopodobnie nie koniec tej makabry...

- Ustaliliśmy, że Beata Z. w latach 1998-2012 urodziła ośmioro dzieci. Wszystkie urodziły się żywe - mówi Maria Kudyba, rzecznik prasowy łomżyńskiej prokuratury. - Dwójka z nich ma dziś 7 i 10 lat. Pięcioro nie żyje, a szóstego los jest wciąż nieznany.

41-latka usłyszała zarzut wielokrotnego zabójstwa. - Złożyła szerokie wyjaśnienia w tej sprawie - informuje Janusz Sobieski z Prokuratury Okręgowej w Łomży. - Na tym etapie postępowania nie mogę powiedzieć, czy się przyznała.

To nie moja sprawa

Wieść o rozmiarze tej tragedii poruszyła całą Polskę, ale zdaje się, że nie sąsiadów Beaty Z. We wsi wszyscy pozamykali się w domach i nabrali wody w usta. Nikt nie chce komentować tego, co odkryto na posesji Beaty Z.

Udało nam się na chwilę zatrzymać tylko jednego mężczyznę, który przemykał cichcem od bramki do drzwi własnego domu.

- Ta kobieta nie jest temu winna, ona była z tym sama, bała się - wyznaje w pośpiechu. - Niech ojcowie tych niemowląt też odpowiadają za tę zbrodnię. Musieli o tym wiedzieć. Nasz rozmówca przyznaje, że o tej tragedii ani razu nie rozmawiał z nikim ze wsi. Wie tyle, co przeczyta w internecie i prasie. Na pytanie, dlaczego nikt z mieszkańców Hipolitowa nie chce mówić o tym, co się wydarzyło, odpowiada krótko: "To nie moja sprawa, ja się nie wtrącam".

Wtrącać się nie chcą też inni. Niektórzy na widok dziennikarzy reagują wręcz agresywnie, wygrażają pięściami, rzucają wulgaryzmy. Inni uciekają czym prędzej do domów. Nie chcą nic mówić. Nawet anonimowo.

Gdy w minioną sobotę od wczesnych godzin rannych we wsi odbywała się wizja lokalna z udziałem Beaty Z., nawet nie było tam gapiów ze wsi, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach.

Podejrzana pokazała prokuratorom, gdzie rodziła swoje dzieci i gdzie je porzucała. Jako miejsce porzucenia dziecka, które przyszło na świat we wrześniu 2008 roku, kobieta wskazała zbiornik przeciwpożarowy. Staw oddalony jest od posesji Beaty Z. o ok. 250 metrów. Od głównej drogi biegnącej przez wieś prowadzi do niego polna dróżka.

Na miejscu przez cały dzień pracowali strażacy, policjanci i prokuratorzy. Osuszyli cały staw, przeszukiwali jego dno, ale szczątek niemowlęcia nie znaleźli. Ich pracy przez kilkanaście godzin przyglądali się dziennikarze, ale z mieszkańców Hipolitowa nie pojawiła się ani jedna osoba. Wszyscy siedzieli w swoich domach.

Kontrola za kontrolą

Rozmiar tej tragedii postawił na równe nogi urzędników różnych instytucji, nawet tych rezydujących w stolicy. Minister sprawiedliwości zwrócił się do Sądu Okręgowego w Łomży o raport z prac kuratora zawodowego i społecznego, którzy od 2004 roku pełnili pieczę nad rodziną Beaty Z.

- Raport w tej sprawie w tym tygodniu trafi do ministerstwa - zapewnia Jan Leszczewski, rzecznik Sądu Okręgowego w Łomży. - Kurator zawodowy i kuratorzy społeczni sporządzali bardzo konkretne raporty ze swoich wizyt w domu Beaty Z.

Już w poniedziałek zaś kontrolerzy pojawili się w Ośrodku Pomocy Społecznej w Stawiskach. Urzędnicy Wydziału Polityki Społecznej Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego przeglądali dokumentację dotyczącą pracy socjalnej z rodziną Beaty Z. Za kilka dni mają zostać ogłoszone wyniki tych kontroli.
Beata Z. czeka na proces w celi Aresztu Śledczego w Białymstoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna