Małego Edzia wychowywały dwie kobiety - mama, a przede wszystkim babcia.
- Starały się, abym wyrósł na prawdziwego katolika i patriotę- mówi dziennikarz. - Jak dziś pamiętam pacierz odmawiany na kolanach przy łóżku.
Przez wiele lat Janus był ministrantem w kościele. W każdą niedzielę babcia pilnowała, żeby nie spóźnił się na poranną mszę.
Pan Edward był radosnym i pełnym energii dzieckiem. Mówiono o nim nawet, że jest szybszy od dźwięku. Bardzo lubił śpiewać, tańczyć oraz występować na szkolnych akademiach.
- Zorganizowałem kiedyś podwórkowy teatr wspólnie z kolegami - opowiada. - Była scena, kurtyna i ławki dla publiczności. Na występy zapraszaliśmy rodziców. W taki sposób zarabialiśmy na lody i cukierki.
Jego największą wadą było spóźnialstwo.
- Nie było dnia, abym na czas dotarł do szkoły - wspomina pan Edward.
Bardzo lubił język polski i matematykę. Nie znosił jednak prowadzenia zeszytów.
Jego ulubioną zabawą było bieganie z fajerką. Wiele czasu poświęcał również harcerstwu. Zuchem został, gdy miał 6 lat.
Kiedy pytano go, kim zbędzie w przyszłości, odpowiadał z dumą, że chuliganem, albo dyrektorem banku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?