Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energia ze źródeł odnawialnych. To nie smród gnoju, a zapach pieniędzy

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected]
- W Polsce da się zrobić wszystko to, co w Niemczech - mówi prof. Piotr Banaszuk, kierownik Katedry Ochrony Środowiska Politechniki Białostockiej (z lewej) w rozmowie z Sebastianem Völkelem z wsi  Neudorf. - Tylko w Niemczech są gwarancje nawet na 20 lat, a u nas jest zupełnie inny świat.
- W Polsce da się zrobić wszystko to, co w Niemczech - mówi prof. Piotr Banaszuk, kierownik Katedry Ochrony Środowiska Politechniki Białostockiej (z lewej) w rozmowie z Sebastianem Völkelem z wsi Neudorf. - Tylko w Niemczech są gwarancje nawet na 20 lat, a u nas jest zupełnie inny świat.
Elektrownie wiatrowe, biogazownie, fermy solarne, ciepłownie na zrębki drewniane w północnej Bawarii należą do miejscowych rolników. Dają mieszkańcom regionu albo oszczędności, albo wręcz zyski. Przyjazne dla środowiska są też przyjazne dla portfeli. I awantur wokół ich powstawania nie ma.

Czy pana sąsiedzi nie protestują, że tu śmierdzi? - pytam Sebastiana Völkela ze wsi Neudorf w północnej Bawarii, właściciela biogazowni. - Wie pani, jak się robi pieniądze z gówna, to ma to specyficzny zapach - śmieje się rolnik-przedsiębiorca.

- Ale najważniejsze jest to, że moi sąsiedzi korzystają z ciepła, które im dostarczam i mają teraz taniej, niż gdy zaopatrywali się z innych źródeł.

Stoimy na środku gospodarstwa w Parku Krajobrazowym Las Frankoński. Od wieków ludzie zajmowali się tu leśnictwem, flisactwem, rolnictwem czy przerobem drewna. Dziś region ten należy do sześciu pierwszych, które podpisały Europejska kartę zrównoważonej turystyki i obszarów chronionych. Chodzi w tym o znalezienie równowagi między aspektami ekologicznymi a społecznymi rozwoju turystyki.

Dodać do tego warto, że mieszkańcy znajdujących się tu wsi i miasteczek nie śpią na pieniądzach.
I w takich właśnie okolicznościach przyrody już dziewięć tutejszych gmin zrealizowało pomysły na niezależność energetyczną w ramach programu "Wizja energetyczna lasu Frankońskiego". W oparciu o energię słońca, wiatru czy biomasę.

Miał za dużo gnojowicy

Tak jak Sebastian Völkel z Neudorf. Jego biogazownia ruszyła w 2011 roku, a pomysł nie został przywieziony przez nikogo z zewnątrz, tylko oparł się na potrzebach grupy mieszkańców.
- Miałem bardzo dużo gnojowicy z gospodarstwa, bo mam 160 krów mlecznych i tyleż młodzieży - opowiada Sebastian Völkel, rolnik. - Postanowiłem zbudować biogazownię, która to wykorzysta. Będzie prąd, który sprzedam, ale będzie też ciepło, które można zagospodarować do ogrzewania domów we wsi. Chętnych było 14 gospodarzy. Teraz ogrzewają domy taniej po poniesieniu ok. 1500 euro kosztów na dopasowanie techniczne instalacji.

Jak podkreśla rolnik, inwestycja była szyta na miarę - miała mieć moc dopasowaną do potrzeb. Czyli ogrzania domów plus ciepło do obory (woda dla zwierząt) i do suszenia zboża, ziarna, kukurydzy itd. Ma 190 kW zainstalowanej mocy elektrycznej i ok. 220 kW cieplnej.

Po co ta precyzja? W Niemczech jest dodatkowy bonus za zagospodarowanie ciepła i to daje właścicielowi biogazowni w Neudorf netto 30 tysięcy euro zarobku miesięcznie. Oczywiście trzeba kupić paszę do karmienia krów, które dają gnojowicę (ok. 10 tys. euro) i inwestować w wyposażenie techniczne. Koszt inwestycji to ok. miliona euro w zasadzie w całości z kredytu. Sebastian Völkel spłaci go za 17 lat.

- Podkreślam, że jest to biogazownia działająca wyłącznie na bazie gnojowicy krowiej i obornika końskiego z gospodarstwa mojego i sąsiednich. Nie ma tu kiszonki z kukurydzy. Dodatkiem są trawy. Właściwie biogaz można zrobić z wszystkiego, co rośnie w regionie! - podkreśla mój rozmówca. - Nad zbiornikiem jest mieszadło. Zbiornik jest podgrzewany ciepłem z generatora prądu pochodzącego z biogazu. Główny zbiornik fermentacyjny ma ok. 1500 m sześc. A drugi 3000.

O ile słodkawy zapach unoszący się w powietrzu nie jest we wsi problemem, o tyle, jak przyznaje Sebastian Völkel, bardziej jest nim ruch na drodze. A to jeszcze wzrośnie, bo drugi rolnik we wsi, który ma jeszcze więcej krów, dostał już pozwolenie na biogazownię.

- Czy to będzie konkurencja? Nie! - stwierdza ze spokojem Sebastian Völkel. - Jeśli chodzi o zbyt energii elektrycznej, to sprawy nie ma: państwo bierze wszystko i gwarantuje cenę przez 20 lat. A odbiór ciepła? Ci gospodarze, którzy są ze mną związani, nadal będą, bo na to jest kontrakt. Sąsiad pewnie poszuka nowych odbiorców.

Bawarski rolnik opowiada, że kalkulacje opłacalności jego biznesu były przede wszystkim dlatego możliwe, że od początku wiedział, w jakich warunkach będzie działał. Choć widzi niebezpieczeństwo polegające na tym, że jeśli cena za prąd jest stała przez 20 lat, to ewentualne wzrosty cen pasz będą mu zmniejszały zysk.

Dziś 10 proc. energii rolnik zużywa na własne potrzeby. Reszta idzie do sieci. Układ jest taki, że za każdą kWh wyprodukowaną do 150 kWh producent dostaje od państwa 22 centy. Powyżej tego progu - 17 centów. Sebastian Völkelowi marzy się jeszcze tylko, żeby mógł używać w swojej biogazowni także np. resztki poubojowe. Na razie nie może, bo straciłby bonusy.

Przyjadą na Podlasie

- Ta inwestycja to przykład jak powinno się inwestować w energię odnawialną - podkreśla Lutz Ribbe, szef niemieckiej Fundacji EuroNatur, która już zrealizowała i jeszcze zamierza zrealizować kilka projektów związanych z energią odnawialną na Podlasiu.

Biomasa, czyli nasze uprawy, tak jak i nasze słońce czy wiatr z regionu, mają zarabiać w regionie na potrzeby mieszkańców regionu. Zdaniem Lutza, Idiotyzmem jest zezwalanie na takie inwestycje np. zagranicznym przedsiębiorcom, którzy wyprowadzą z tego zyski gdzie indziej.

- Sięganie do odnawialnych źródeł energii powoduje, że nie dajemy też zarobić Putinowi na jego gazie, ani szejkom arabskim na ich produktach ropopochodnych - dodaje Lutz, który jest też sprawozdawcą Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego na temat Wytycznych dla Energii Odnawialnych. I podkreśla, że my możemy robić to samo. Przestrzega jednak przed bezmyślnym przenoszeniem na nasz grunt wzorców z Bawarii, mimo, że ma ona największe doświadczenia w tym zakresie w Europie.
- Każdy z waszych projektów trzeba przede wszystkim dokładnie skalkulować i dopasować do waszych warunków - podkreśla Lutz Ribbe.

A Wolfgang Degelmann - członek Federalnego Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Środowiska (BUND Naturschutz Bawaria) i prezes Stowarzyszenia Wizja Energetycznej Lasu Frankońskiego - powtarza jak mantrę: - Ludziom trzeba tłumaczyć, gdzie są korzyści z instalacji opartych na oze, jaką formę prawną mogą mieć spółki-właścicielki ciepłowni, dzięki którym można np. zrębkami ogrzewać nawet małe miasteczka czy osady.

Stoimy w Sellanger, innej miejscowości Lasu Frankońskiego, pod 50-metrowym wiatrakiem o mocy 500 kW. Instalacja powstała w 1995 roku. Do masztu jest ok. 10 metrów. Huczy w uszach - ale nie wiatrak, a widoczna za linią zabudowań autostrada. Pół kilometra dalej kręci się sześć wiatraków ustawionych na pagórkach, między którymi kryją się pensjonaty.

- Czy ludzie bardzo przeciwko nim protestowali? - pytam Wolfganga o instalacje wiatrowe.
- No nie - uśmiecha się prezes Stowarzyszenia i cierpliwie tłumaczy: - Ta elektrownia produkuje rocznie 750 tys. kWh i zasila miejscową sieć ciepłowniczą. Udział w inwestycji ma 110 obywateli z kapitałem własnym od 500 do 165 tys. euro. Koszt całego przedsięwzięcia to 650 tys. euro, z czego 485 tysięcy przejął bank udzielając niskooprocentowanego kredytu. Został on spłacony po 15 latach.

- Członkowie tej spółki, która jest właścicielką wiatraków, otrzymują rocznie oprocentowanie od włożonego kapitału w wysokości 6 procent. Żaden bank niemiecki tyle nie daje - stawia kropkę nad i Wolfgang Degelmenn. I dobija: - A gmina Selbitz, w której stoi elektrownia, ma z podatku od przedsiębiorstw 12 tysięcy euro rocznie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna