Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Europa przespała czas po pierwszej fali pandemii. Druga fala uderzyła przed sezonem grypowym

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
FOTOGRAMMA/IPA / SplashNews.com/East News
Sytuacja z pandemią jest dziś trudniejsza niż w jej pierwszej fazie, bo ludzie są już nią zmęczeni, nie chcą nowych ograniczeń i dają posłuch tym, którzy mówią, że koronawirusa w ogóle nie ma!

Druga fala zakażeń koronawirusem uderzyła w Europę przed rozpoczęciem sezonu grypowego. Szpitalne oddziały intensywnej terapii znów pękają w szwach, rządzący zastanawia się, jakie popełnili błędy i znów wprowadzają blokady.

Sytuacja jest trudniejsza niż na początku pandemii, bo czuje się „zmęczenie COVID-em”. Rekordowo wysokie dzienne zakażenia w kilku krajach Europy Wschodniej i na zachodzie pokazały, że kontynent nie spłaszczył krzywej COVID-19, jak oczekiwano po wiosennych blokadach.

Czeska impreza „Farewell Covid” (Pożegnanie COVID) w czerwcu, gdy tysiące mieszkańców Pragi ucztowało na świeżym powietrzu przy ogromnym stole na Moście Karola, aby świętować zwycięstwo nad wirusem, wydaje się dziś boleśnie naiwna, gdy kraj ten ma najwyższy wskaźnik zakażeń na mieszkańca W Europie (398 na 100 tys. mieszkańców). - Muszę jasno powiedzieć: sytuacja nie jest dobra - przyznał minister spraw wewnętrznych Jan Hamacek.

Epidemiolodzy i mieszkańcy wskazują, że rządy nie wykorzystały letniej ciszy, aby przygotować się na jesienny atak, a nadal brakuje ludzi na oddziałach intensywnej terapii. W Rzymie ludzie czekali w kolejce na badanie 8–10 godzin. - Kiedy porzucono stan alarmowy, nadszedł czas, aby zainwestować w profilaktykę, ale tego nie zrobiono - ubolewa Margarita del Val, ekspert ds. immunologii wirusowej w Centrum Biologii Molekularnej Severo Ochoa, będącej częścią hiszpańskiej organizacji badawczej CSI.
- Jesteśmy na fali jesiennej, ale nie rozwiązaliśmy fali letniej– dodała.

Rosną napięcia w miastach, w których pojawiły się znów ograniczenia. Rumuńscy pracownicy hoteli protestowali, gdy Bukareszt znów zamknął restauracje, teatry i sale taneczne w stolicy. - Byliśmy zamknięci sześć miesięcy, restauracje nie działały, a mimo to liczba zakażeń wciąż rosła. To nie my jesteśmy odpowiedzialni za tę pandemię – mówił Moaghin Marius Ciprian, właściciel Grivita Pub n Grill.

Takie kraje jak Belgia, Holandia, Wielka Brytania, Hiszpania i Francja każdego dnia diagnozują więcej nowych przypadków zakażeń na mieszkańca niż USA, zgodnie z siedmiodniowymi średnimi. W piątek Francja, licząca 70 milionów mieszkańców, zgłosiła rekordowe 20 300 nowych zakażeń.

Zdaniem ekspertów, ten wysoki wskaźnik w Europie jest w dużej mierze spowodowany rozszerzonymi testami, które przynoszą więcej bezobjawowych wyników pozytywnych niż podczas pierwszej fali. Niemniej trend jest niepokojący, bo sezon grypowy jeszcze się nie rozpoczął, a szkoły są otwarte. - Mieliśmy jednej doby sto tysięcy zakażeń. To bardzo niepokojące, wirus odradza się - mówi Robb Butler, szef wykonawczy biura regionalnego WHO w Europie.

- Wiele krajów nadal nie ma możliwości testowania, śledzenia i leczenia drugiej fali pandemii, podczas gdy pierwsza fala nigdy się nie skończyła, powiedział dr Martin McKee, profesor w London School of Hygiene and Tropical. Nawet Włochy mają problemy po tym, jak zdobyły uznanie za ujarzmienie wirusa za pomocą 10-tygodniowej blokady i wprowadziły ostrożne, ponowne otwarcie i agresywne badania przesiewowe oraz śledzenie kontaktów. Anestezjolodzy ostrzegają: Bez nowych ograniczeń oddziały intensywnej terapii w Lacjum wokół Rzymu i Kampanii wokół Neapolu mogą zostać zablokowane w ciągu miesiąca.

Alarm rozbrzmiał we Francji, gdzie pracownicy paryskiego szpitala publicznego zorganizowali w protest, żądając większych inwestycji w obsadzenie oddziałów intensywnej opieki medycznej. - Nie wyciągnęliśmy wniosków z pierwszej fali – mówił dr Gilles Pialoux, szef chorób zakaźnych w Szpitalu Tenon w Paryżu. Podążamy za epidemią, zamiast ją wyprzedzać.

Jest jednak dobra wiadomość. Dr Luis Izquierdo, jeden z szefów szpitala Severo Ochoa w Madrycie powiedział, że przynajmniej teraz lekarze wiedzą, jakie terapie na wirusa działają. Podczas szczytu epidemii w marcu i kwietniu lekarze w Hiszpanii i we Włoszech dawali pacjentom wszystkie leki: hydroksychlorochinę, lopinawir, rytonawir. Z ograniczonym powodzeniem. - Teraz prawie ich nie używamy, bo praktycznie nie dają efektu. W tym sensie odnieśliśmy zwycięstwo, ponieważ wiemy teraz o wiele więcej. - powiedział.

Ale leczenie wirusa to połowa sukcesu. Urzędnicy zajmujący się zdrowiem publicznym mają teraz do czynienia ze wzrostem protestów przeciwko maskom, tym, którzy negują istnienie wirusa i mieszkańcom, którzy są cała sytuacją zwyczajnie zmęczeni.

MASKI FFP2 ORAZ KN95 Z FILTREM, PRZYŁBICE, ŚRODKI DO DEZYNFEKCJI, OKULARY I INNE PRODUKTY PROFILAKTYCZNE PRZECIWKO WIRUSOM I BAKTERIOM >> Sprawdź w naszym sklepie <<

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Europa przespała czas po pierwszej fali pandemii. Druga fala uderzyła przed sezonem grypowym - Portal i.pl

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna