Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fach ma w rękach. Najmłodszy garncarz w Polsce, Rafał Piechowski, tworzy przepiękną ceramikę w Czarnej Wsi Kościelnej

Urszula Śleszyńska
Garncarstwo to przede wszystkim pasja. Wyroby Rafała nie tylko cieszą oko, ale też są bardzo praktyczne.
Garncarstwo to przede wszystkim pasja. Wyroby Rafała nie tylko cieszą oko, ale też są bardzo praktyczne. Archiwum prywatne Rafała Piechowskiego
Tak jak rolnik żyje z pracy swoich rąk, które pielęgnują plony, tak Rafał Piechowski z Czarnej Wsi Kościelnej, również to właśnie dłoniom zawdzięcza wiele. Jest jednym z najmłodszych, jeśli nie najmłodszym garncarzem w Polsce. Jego wytwory zachwycają pięknem, solidnością i wytrzymałością. A jego rodzina w garncarstwie działa od 6 pokoleń!

- W 1790 roku mój praprapradziadek przybył do Czarnej Wsi Kościelnej z Knyszyna – opowiada Rafał. - Był garncarzem. Kręcił dla rosyjskiego cara. I to potężne dzbany i naczynia. Gdy przyjechał do Czarnej Wsi Kościelnej odkrył ogromne pokłady gliny i zaczął działać. A, że to były takie czasy, że trzeba było wszystko samemu zrobić to bardzo dużo ludzi poszło w jego ślady. Po II wojnie światowej zaczęła się odbudowa Polski. I od lat 50. do lat 80. garncarstwo kręciło się tak wspaniale, że my nawet nie musieliśmy jeździć po Polsce i sprzedawać. Handlarze sami do nas przyjeżdżali, zabierali cały piec wyrobów.

Czytaj też: Fryzjer to nie tylko rzemieślnik, ale i psycholog

Dziś jednak trzeba się bardziej postarać. Rafał zapewnia, że nie wystarczy tworzyć, trzeba też być swoim własnym menadżerem, sprzedawcą, wystawiennikiem, ogarniać social media, stronę internetową, jeździć po Polsce i brać udział w targach. Mimo wszystko jest zdecydowany, żeby zajmować się garncarstwem. Mówi, że do tego trzeba mieć serce. A mu tego nie brakuje.
- Zajmuję się tym, bo tak wybrałem – opowiada mężczyzna. – Mam dwóch braci, młodszego i starszego, ale żaden z nich jakoś nie poszedł w stronę garncarstwa. Ja od najmłodszych lat te garncarstwo chłonąłem. Obracałem się w tym środowisku i mnie to fascynowało.

Jednak od zainteresowania do podjęcia decyzji o tym, że to właśnie garncarstwo stanie się jego sposobem na życie, minęło trochę czasu.
- Na początku uczyłem się u Pawła Piechowskiego, który jest znacznie bardziej znanym garncarzem niż ja – zapewnia Rafał. - To jest mój sąsiad, nasze rodziny mieszkają obok siebie od trzech pokoleń. Kolegowaliśmy się, pomagałem mu, podpatrywałem go przy pracy i coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że to chcę w życiu robić. Poznałem podstawy, zrobiłem sobie na podwórku pracownię i zacząłem działać w swoim własnym interesie.

Pierwsza rzecz jaką zrobił samodzielnie to była chyba bunia, czyli specjalne naczynko na wodę czy mocniejsze alkohole.
- To była taka mała buteleczka i najbardziej mi zapadła w pamięć z początków kręcenia – wspomina mężczyzna. –Tak naprawdę garncarstwa człowiek uczy się całe życie. Widzę duże postępy jeśli chodzi o estetykę mojej pracy, ale wiem, że jeszcze dużo nauki przede mną. Wydaje mi się, że obecnie jestem najmłodszym garncarzem w Polsce, niedługo kończę 25 lat. A wszyscy najmłodsi jakich znam dobiegają czterdziestki.

Czytaj też: W Białymstoku została otwarta pierwsza rzemieślnicza palarnia kawy [ZDJĘCIA]

W ofercie Piechowski ma nie tylko ceramikę – naczynia, kubki, dzbanki czy talerze, jakich nie robi nikt inny w Polsce. Potrafi zrobić też wyjątkowe i unikalne karmniki dla ptaków, a nawet… biżuterię. To właśnie jej poświęca ostatnimi czasy najwięcej uwagi.
- To głównie repliki biżuterii słowiańskiej – opowiada. – Przypominają korale z wyrysowanymi runami. Robię też bransoletki , które mogą nosić nawet mężczyźni. Przygotowuję się też do produkcji kolczyków, ale nie wiem jak to wyjdzie. Glina to ciężki materiał, a uszy są delikatne. Ale znajdę sposób, żeby te kolczyki również zacząć produkować.

Rafał zapewnia, że swoje dzieci będzie chciał zarazić pasją do garncarstwa. I wpoić im pewne zasady. Na przykład takie, że warto wspierać rodzimych rzemieślników, zamiast wyznawać zasadę konsumpcjonizmu i dać się porwać szaleństwu zakupów w wielkich dyskontach, gdzie towar może i jest tańszy, ale jego jakość też pozostawia sporo do życzenia. Jest jeszcze jeden plus - tworząc swoje własne produkty, kręcąc garnki czy dzbany na kole, można się zrelaksować. To rodzaj terapii.
- Kręcenie pozwala mi się wyciszyć. Zresztą jak człowiek jest zdenerwowany, to nie może kręcić, bo garnek nie wyjdzie – podsumowuje ze śmiechem Piechowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna