To finał sprawy sprzed niemal dwóch lat. Mieszkanka Krasnopola pojechała z ośmioletnim synem na zakupy do Sejn. Tam okazało się, że są jakieś problemy z instalacją gazową w aucie. Kobieta w zaawansowanej wówczas ciąży zajechała do jednego z warsztatów i poprosiła właściciela, aby usunął usterkę.
Fachowcy uznali, że trzeba wymienić zawór i zabrali się do pracy. Poszkodowana czekała z dzieckiem w reperowanym aucie. Po kilku minutach znajdujący się w środku poczuli woń gazu, a ułamek sekundy później doszło do wybuchu. Siedząca za kierownicą pani Katarzyna rzuciła się chłopcu na ratunek, wyciągnęła go z płonącego auta. Gdyby nie to, skutki bezmyślności mechaników mogłyby być jeszcze tragiczniejsze.
Adrianek z ciężkimi obrażeniami ciała - poparzoną głową, czołem, klatką piersiową i rączkami trafił do suwalskiego szpitala, gdzie przebywał przez kilkanaście dni. Później leczenie kontynuował w domu.
Wyjaśnieniem sprawy natomiast zajęły się organy ścigania.
Śledztwo pozwoliło ustalić, że winę za zaistniałą sytuację ponoszą mechanicy. Choć posiadali stosowne uprawnienia do wykonywania tego typu napraw, to - w trakcie prac - w samochodzie nie powinno być nikogo.
- Mechanicy, co potwierdzili biegli, narażali zdrowie dziecka i jego matki na niebezpieczeństwo - informował Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy suwalskiej prokuratury.
I pod takim zarzutem obaj stanęli przed sejneńskim sądem, który skazał ich nie tylko na kary więzienia w zawieszeniu, ale też nakazał zapłacić na rzecz poszkodowanego dziecka po 5 tysięcy zł nawiązki.
Rodzice Adriana nie chcą komentować orzeczenia sadu. Jest ono jeszcze nieprawomocne. Każdej ze stron - prokuraturze i oskarżonym - przysługuje złożenie apelacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?