65-letni mężczyzna (imię i nazwisko zastrzegł do wiadomości redakcji) na rencie inwalidzkiej przebywa od trzech lat. Cierpi na reumatyzm i depresję, ma problemy z ciśnieniem, płucami oraz sercem. Narzeka także na rwę kulszową i zaniki pamięci.
- Zdarza się, że nie wiem ani kim, ani gdzie jestem - dodaje.
W 2007 roku pogorszył się stan jego zdrowia i specjaliści orzekli, że nie jest zdolny do samodzielnej egzystencji. Otrzymał więc orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności.
- To dla mnie bardzo ważna rzecz - tłumaczy mężczyzna. - Otrzymywałem bowiem 150 złotych dodatku. A przy mojej niewielkiej rencie, to góra pieniędzy. Tym bardziej, że po opłaceniu rachunków pozostaje mi na życie zaledwie 80 złotych. A na lekarstwa powinienem wydać dwa razy tyle.
Cudownie ozdrowiał
Ale orzeczenie ważne było tylko na rok. Jesienią ubiegłego roku lekarze, jak ironizuje nasz rozmówca, cudownie go uzdrowili. Stwierdzili bowiem, że jest niepełnosprawny w stopniu umiarkowanym. Jednocześnie zalecili, aby zakupił sobie sprzęt rehabilitacyjny, ponieważ ma problemy z utrzymaniem równowagi.
- I od tego czasu użeram się z lekarzami i urzędnikami, aby przywrócili mi tzw. dwójkę - mówi.
Powiatowy Zespół ds. Orzekania Niepełnosprawności w Suwałkach, na podstawie opinii orzecznika stwierdził, że nie ma ku temu podstaw. Jak twierdzą pracownicy tej placówki, opinia lekarza jest dla nich wiążąca. Podobną orzekł dwa dni temu sąd pracy, gdzie nasz Czytelnik zaskarżył decyzję zespołu.
- Nie rozumiem, dlaczego nikt nie chce powołać obiektywnych biegłych, aby ustalić stan faktyczny - irytuje się nasz Czytelnik.
Suwalczanin zamierza złożyć apelację od wyroku. Zapowiada, że sprawiedliwości będzie szukał choćby w Strasburgu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?