Wielu z nich wręcz odradza wyprawy do lasu, gdzie łatwiej o kleszcza niż pospolitego koźlarza.
- Znam się na grzybach, ich zbieranie to moja pasja od dzieciństwa - mówi Antoni Ignatowski, suwalski emeryt. - Mógłbym codziennie rano wsiadać na rower i jechać do lasu, najchętniej w okolice Płociczna. Ale w tym roku spotykają mnie przeważnie same rozczarowania.
Trochę kurek, borowiki zżarte przez robaki, czasem jakiś podgrzybek czy kania. Nic z tego nie rozumiem, bo lato było deszczowe i w miarę ciepłe. Powinno się potykać o kapelusze.
Podzielają jego opinię handlujący grzybami na suwalskim bazarze.
- Trzeba solidnie się nachodzić, żeby zebrać kilogram kurek. O borowikach należy zapomnieć. Pojawiło się trochę opieniek - mówią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?