Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton: Przyznam się, że ja majtki Kasi Tusk widziałem

Konrad Kruszewski [email protected]
Dzisiaj zacznę od cytatu, który pokazuje, jak można polansować się na dzieciach. Ten cytat jest z audycji radiowej i brzmi tak: "Córka premiera Tuska chwali się majtkami z Nowego Jorku, syn Ryszarda Czarneckiego nie chwali się tym, że studiował w Nowym Jorku. Cóż, dzieci jednych polityków robią zakupy bielizny w jednym z najważniejszych miast świata, a dzieci innych polityków tam studiują. Pytanie: co ważniejsze dla Polski?"

Wydaje się oczywistą oczywistością, że bardziej korzystne dla Polski są dzieci "innych polityków", które studiują w Nowym Jorku, a majtki kupują w Polsce. A jeszcze lepsze są takie dzieci polityków, które zarabiają w Nowym Jorku grube dolary, by potem wydać je w Polsce (przepłacając, bo w Nowym Jorku jest taniej) w sklepikach rodzinnych, wspierając mały, krajowy biznes osiedlowy.

Tak mogłoby się wydawać, gdyby nie postać, która słowa przytoczone na początku wypowiedziała. Jest to europoseł PiS-u Ryszard Czarnecki. Taka chodząca skromność, który przy okazji majtek postanowił polansować się na własnym dziecku, które go nie lansuje, bo się nie chwali.

Dziecku deputowanego współczuję. Ma zakompleksionego ojca. Bo z tego cytatu wynika tak naprawdę jedno: Zazdrość! Że Kasia Tusk jest znana i bryluje w butikach stolicy świata. Syn pana Czarneckiego, być może nawet zdolniejszy od Kasi, nie jest znany. Nawet nie wiemy, jak ma na imię.

Kasię Tusk stać, żeby pojechać po majtki do Nowego Jorku. Mało tego, jeszcze na nich zarobi, bo pokazuje te majtki w internecie na swoim blogu modowym. Zarabia na nim podobno kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Jest czego zazdrościć, bo syn Czarneckiego na pokazywaniu swoich majtek nie zarobiłby prawdopodobnie złamanego grosza.

Prawdę mówiąc, każdy z nas chciałby zarabiać duże pieniądze na pokazywaniu swojej bielizny w internecie. Praca łatwa i przyjemna, na głowę nie leci, bo pracuje się pod zadaszeniem. Praca przyjemna nawet dla wstydliwych, bo tych majtek Kasia nie pokazuje na sobie, tylko luzem, bez zawartości. Taka niesprawiedliwość! Przecież każdy mógłby to robić. Syn europosła również, ba, nawet sam europoseł. Ale okazuje się, że zarobić potrafi na tym tylko Kasia Tusk. Jawna niesprawiedliwość! Dlatego tak zwyczajnie, po ludzku rozumiem europosła Czarneckiego. Świat nie jest sprawiedliwy. Studiujesz w Nowym Jorku, a Polska ma to w głębokiej czarnej dziurze. Ba! Polska nawet o tym nie wie! A jak kupujesz majtki w Nowym Jorku, to cała Polska, a zwłaszcza Polska polityczna o tym debatuje. Majtki Kasi Tusk to był przez pewien czas główny temat rozmów i żartów polskich polityków. Zwłaszcza polityków PiS-u, którzy widocznie do widoku damskiej bielizny nie są nawykli. Prawdę mówiąc, kto ich miałby do tego przyzwyczaić. Posłanka Pawłowicz? Wolne żarty. Chyba, że ktoś chciałby zobaczyć, jak pod spodem nosiła się w Krakowie pani Dulska i to taka, od której uciekł mąż Felicjan, bo zobaczył ją w samej bieliźnie.

Przyznam się, że ja majtki Kasi Tusk widziałem. Miałem nadzieję na inny widok, gdyż przeczytałem w jednym brukowcu taki tytuł: "Kasia Tusk ściąga majtki". Okazało się, że nie z siebie, tylko z Nowego Jorku. Czyli rozczarowanie. Majtki były w dwóch kolorach - różowym i żółtym. Różu nie cierpię, bo to kolor Barbie i Dody. W żaden sposób nie da się go skojarzyć z inteligencją. Za żółtą bielizną też nie przepadam, bo kojarzy mi się z niedopranym zażółceniem. Czyli kolejne rozczarowanie.

Właściwie nie wiem, co Kasia Tusk w tych majtkach widzi, skoro pisze na blogu, że są lepsze od majtek sprzedawanych w kraju (nie mylić z krajowymi, ponieważ prawdopodobnie zarówno te z Polski, jak i z Nowego Jorku zostały wyprodukowane gdzieś na Dalekim Wschodzie, albo w okolicach Indii). Może są ciekawsze w dotyku? Tego niestety nie wiem, bo internet jeszcze nie oferuje namacalnych atrakcji. A bielizna damska to jest taki produkt, że dopóki go nie dotkniesz razem z zawartością, to nie wiesz, czy chcesz go ściągnąć, by wyrzucić w kąt, czy lepiej niech zostanie na swoim miejscu. Na pytanie posła Czarneckiego, co jest lepsze dla Polski, czy nowojorskie dyplomy jego syna, czy córka premiera w nowojorskiej bieliźnie, odpowiem więc tak: Nie wiem, dopóki nie pomacam.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna