Filipów: Wandale demolowali przystanek i rzucili się na funkcjonariuszy

Wydarzyło się to w Filipowie, w powiecie suwalskim. Kilka dni temu około północy, w centrum wsi, grupa pijanych mężczyzn zaczęła demolować przystanek autobusowy.

- Kompletnie zniszczyli dach wiaty - opowiada wójt Sylwester Koncewicz.

Hałas i krzyki w środku nocy obudziły mieszkańców pobliskich domów. Ludzie zaalarmowali policję. Interwencję podjęli dwaj funkcjonariusze z miejscowego posterunku.

- Gdy policjanci zaczęli obezwładniać najbardziej agresywnego mężczyznę, pozostali ruszyli mu
z odsieczą - opowiadają filipowianie.

Rzucili się na mundurowych, zaczęli ich bić i kopać. Obrzucali obelgami i grozili, że zatłuką na śmierć.

- Sypały się takie wyzwiska, że aż uszy puchły - dodają nasi rozmówcy, którzy w obawie o swoje bezpieczeństwo wolą pozostać anonimowi (agresywni mężczyźni byli bowiem już karani za chuligańskie wybryki).

Jak ta nierówna walka na przystanku by się skończyła, nie wiadomo. Na szczęście jeden ze świadków wezwał policyjne posiłki. Kilkanaście minut później do Filipowa dotarły dwa radiowozy. Funkcjonariusze obezwładnili napastników i przywieźli do suwalskiej komendy. Wszyscy chuligani byli pijani.

Justyna Aćman z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku informuje, że w minionym roku w województwie podlaskim odnotowano 150 czynnych napaści na funkcjonariuszy.

W tym roku jest już kilkadziesiąt takich przypadków. Niemal za każdym razem atak nastąpił podczas policyjnej interwencji. Np. w Białymstoku młody mężczyzna szarpał się z funkcjonariuszem, który chciał wejść do mieszkania, by dokonać przeszukania. Gdy mundurowy przewrócił się, sprawca ugryzł go w głowę.

W Turośni Kościelnej domowy kat ruszył w stronę policjantów z dwiema siekierami. Ochłonął dopiero wtedy, gdy zobaczył pistolet. A w Suwałkach kobieta ugryzła w palec funkcjonariusza, który chciał wejść do pomieszczenia.