Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma przewozowa zadrwiła sobie z nas

Beata Rzatkowska [email protected]
– Zostaliśmy z małymi dziećmi i mnóstwem popakowanych rzeczy – skarży się Sławomir Ślęzak. – Nie wiemy, co teraz robić.
– Zostaliśmy z małymi dziećmi i mnóstwem popakowanych rzeczy – skarży się Sławomir Ślęzak. – Nie wiemy, co teraz robić.
Zostaliśmy niemal bez dachu nad głową - skarży się Sławomir Ślęzak. - Wszystko przez firmę przewozową, która sobie z nas zadrwiła.

Nie mamy, co zrobić ani ze swoimi rzeczami, ani ze sobą - mówi mężczyzna. - Jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak nieodpowiedzialnymi ludźmi. Zostawili nas z dwójką małych dzieci, bez jednego choćby słowa "przepraszam".

Nie stać ich na inną firmę
Suwalczanin przeprowadza się z rodziną na stałe w okolice Zakopanego. Jego dorobek całego życia do nowego domu miała zabrać w miniony czwartek firma przewozowa z Białegostoku.
- Sprzedaliśmy mieszkanie i tego dnia mieliśmy oddać już klucze nowym właścicielom - opowiada S. Ślęzak. - Firma zapewniała, że do tego czasu zabierze wszystkie nasze rzeczy za rozsądną cenę. Od razu uprzedzałem, że jest tego sporo, wszystko dokładnie wyliczyłem i opisałem.

Przewoźnicy w umówionym dniu dotarli, ale z kilkugodzinnym spóźnieniem. - Kiedy zobaczyłem, że przyjechali na dodatek tylko mini busem z przyczepą, myślałem, że dostanę szału - opowiada Sławomir Ślęzak. - Od razu wiedziałem, że nie będą w stanie zabrać wszystkiego. A mimo to upierali się, że dadzą radę i zabrali się za pakowanie. Zrezygnowali dopiero, kiedy załadowali całą przyczepę i busa, a w domu zostało jeszcze dwa razy tyle rzeczy. Wypakowali więc wszystko z powrotem i zostawili nas, nie przejmując się niczym.

Mężczyzna twierdzi, że próbował bezskutecznie dodzwonić się do właściciela firmy, aby poskarżyć się na zachowanie pracowników, a także prosić o przysłanie większego pojazdu. - Nikt jednak nawet nie odbierał telefonu - mówi. - Nie wiem, co mamy robić. Inne firmy chcą za przewóz dwa razy więcej. Nie stać nas na to.

To nie ich problem
Właścicielka firmy "Dornet Import-Export", która nie chce podać swojego nazwiska tłumaczy, że nie byli w stanie od razu zrealizować zlecenia, bo klient nie poinformował dokładnie, ile będzie miał rzeczy.

- Okazało się, że do przewozu było co najmniej o 20 kartonów więcej niż deklarował. Gdybyśmy byli na to przygotowani, wysłalibyśmy większy samochód- zapewnia. - Nigdy wcześniej nie mieliśmy takich problemów. Pracownicy, którzy tam byli twierdzą, że proponowali, że przyjadą w innym terminie. Co ci ludzie zrobią teraz z rzeczami, to już nie nasz problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna