Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galeria Sław Jagiellonii. Marian Kelemen - Superman - bramkarska legenda Jagi.

Mariusz Klimaszewski
Mariusz Klimaszewski
25.04.2019 lubin mecz ekstraklasa pilka nozna zaglebie lubin - jagiellonia bialystok zawodnicy z lubina w pomaranczowych strojach nz bramkarz kelemen mariangazeta wroclawskapiotr krzyzanowski/polska press grupa
25.04.2019 lubin mecz ekstraklasa pilka nozna zaglebie lubin - jagiellonia bialystok zawodnicy z lubina w pomaranczowych strojach nz bramkarz kelemen mariangazeta wroclawskapiotr krzyzanowski/polska press grupa Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Marian Kelemen - słowacki bramkarz Jagiellonii, jeden z najlepszych golkiperów w historii białostockiego klubu, dołączył do Galerii Sław Jagiellonii.

Marian Kelemen przez trzy sezony bronił bramki Jagiellonii. Przyszedł do białostockiego klubu w sezonie 2016/2017. W jagiellońskim stroju rozegrał w ekstraklasie 87 spotkań. Wcześniej występował w Śląsku Wrocław, a w swoim bardzo bogatym CV ma grę w Slovanie Bratysława (Słowacja), Bursaspor Kulubu (Turcja), Ventspils (Łotwa), Tenerife (Hiszpania), Aris Saloniki (Grecja).
Kelemen wielokrotnie "ratował skórę" Jagiellonii swoimi fenomenalnymi paradami. Dziś dołączył do Galerii Sław Jagiellonii. Udzielił tez bardzo obszernego wywiadu oficjalnemu portalowi klubu jagiellonia.pl.

ZOBACZ: Galerię Sław Jagiellonii na Stadionie Miejskim

Oto jego fragmenty.

Znalazłeś się w Galerii Sław Jagiellonii, a białostoccy kibice umieścili Cię w „11 stulecia”. Czym dla Ciebie są te wyróżnienia?

To dla mnie bardzo dużo znaczy. Przez trzy lata grałem w Jadze, wykonywałem swoją pracę na maksa i w całości jej się poświęcałem. Dzisiaj mogę tylko podziękować Kibicom za głosy oddane na mnie. To dla mnie olbrzymie wyróżnienie. Jednocześnie chciałbym podziękować kolegom z drużyny, bo sam Marian Kelemen na pewno nie zdobyłby dwóch wicemistrzostw Polski. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że te osiągnięcia oraz krótki odstęp czasowy wpłynęły na liczbę otrzymanych głosów. Te wyróżnienia tylko potwierdzają, że dobrze pracowałem podczas gry w Jagiellonii.

Twoja kariera to nieustanny roller coaster z piekła do nieba, po chwili znowu zjazd, aby zaliczyć spektakularny awans.

Patrząc z perspektywy czasu na twoją karierę można odnieść wrażenie, że po trzech dobrych latach musiało nastąpić jakieś spektakularne tąpnięcie. Można powiedzieć, że nie miałem na to wpływu, ale musiałem akceptować i patrzeć przed siebie. Myślę, że te trudne sytuacje trochę mnie zahartowały na przyszłość. Jak już wspomniałem, tamte przenosiny z Łotwy do Hiszpanii były trochę jak sen. Bardzo się cieszyłem, że transfer doszedł do skutku. Natychmiast stałem się podstawowym bramkarzem i grałem regularnie w Segunda Division.

Wtedy miałeś również pierwsze zetknięcie z piłkarskimi gwiazdami, ponieważ w rozgrywkach o Puchar Hiszpanii trafiliście na sam Real Madryt.

Graliśmy u siebie z „Królewskimi”. My zespół z Segunda Division, a oni wielki Real, zdecydowany faworyt. Jeszcze w pierwszej połowie sprokurowałem rzut karny. Do piłki podszedł Morientes, ale złapałem futbolówkę po jego uderzeniu. Co ciekawe, w tamtym spotkaniu objęliśmy prowadzenie, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Solari. Ostatecznie przegraliśmy dopiero po dogrywce. W 119. minucie kolejną bramkę zdobył Santiago Solari. Wielka szkoda, ponieważ myślałem już sobie, że skoro w trakcie meczu obroniłem jedną „jedenastkę”, to może poszczęści mi się również w konkursie rzutów karnych. Niestety nie było mi to dane. Była to jednak fajna przygoda. Mecz zaczął się o godzinie 22, a skończyliśmy trochę po północy. Do domu wróciłem około drugiej w nocy, ale i tak nie mogłem zasnąć. Po prostu te emocje tak długo mnie trzymały.

ZOBACZ: Galeria Sław Jagiellonii: HERMES

W La Liga jednak udało Ci się zadebiutować, w barwach Numancii. Dlaczego tam grałeś tak rzadko?

Dzisiaj po karierze mogę powiedzieć, że długo grałem z urazem. W drugiej połowie sezonu w Grecji doznałem poważnej kontuzji, którą leczyłem przez kolejnych dwa i pół roku. W jednym z meczów w sytuacji sam na sam z napastnikiem podczas interwencji coś mi strzeliło w plecach. Dosyć długo chodziłem na rehabilitację, ale jednocześnie nie chciałem zrezygnować z treningów. Przed każdymi zajęciami brałem leki przeciwbólowe, czasami potrzebny był zastrzyk. Tymczasem uraz kręgu był na tyle uciążliwy, że po 20 minutach siedzenia w samochodzie nie byłem w stanie usiedzieć w jednej pozycji. Po prostu co chwila się wierciłem, zatrzymywać samochód, aby wyjść i się rozprostować. To było coś nieznośnego. Indywidualnie chodziłem do fizjoterapeutów i osteopatów. Nic to jednak nie pomagało. Każde zajęcia oznaczał ból, a nieraz nie byłem w stanie w ogóle wyskoczyć do górnej piłki. Już samo podniesienie nogi było nie lada wysiłkiem. Nie mogłem wykonywać niektórych ruchów, ich zakres był ograniczony. Przez kilka rund grałem cały czas na lekach. Tymczasem kontuzja zbiegła się z moim sportowym awansem. Trafiłem do Primera Division, tymczasem groziło mi zakończenie kariery. Musiałem jednak zacisnąć zęby. Powiedziałem, że w końcu musi to kiedyś przejść. Można powiedzieć, że trafiłem do Numancii w możliwie najgorszym dla mnie momencie. Jednocześnie musiałem być w treningu i zmagałem się z urazem. Dopiero po powrocie z Hiszpanii miałem pół roku przerwy, aby dojść do pełnej sprawności.

Niedługo potem zgłosił się po Ciebie Śląsk Wrocław, który wtedy był w Polsce drużyną środka tabeli.

Jak już wspomniałem o mojej kontuzji nikt nie wiedział. W Numancii zaliczyłem spadek z Primera Division. Wtedy również nie przedłużono ze mną kontraktu. Postanowiłem, że poczekam do końca okienka transferowego. Podjąłem ryzyko licząc, że ktoś jeszcze zgłosi się po mnie. Tak jednak nie było. Całą jesień 2009 roku pozostawałem bez klubu, ale dochodziły do mnie słuchy, że interesuje się mną trener Ryszard Tarasiewicz. Nie było to jego pierwsze podejście do mnie, bo kiedy jeszcze grałem w Grecji był temat moich przenosin do Wrocławia. Podobnie było później, kiedy występowałem w Hiszpanii. Udało się za trzecim razem. Po półrocznej pauzie podpisałem umowę ze Śląskiem Wrocław. Przyznam, że w tamtym momencie o polskiej lidze wiedziałem niewiele. Z występów w rozgrywkach o europejskie puchary znałem Wisłę Kraków. Słyszałem o Legii Warszawa i na tym kończyła się moja wiedza na temat Ekstraklasy. Przyjechałem do nieznanego, ale było mi miło, że trener był zdeterminowany, aby ściągnąć mnie do Wrocławia. Po przyjeździe na miejsce miałem trzy tygodnie, aby podjąć decyzję. Zobaczyłem jak wygląda miasto, klub, stadion, wtedy jeszcze przy Oporowskiej. Zadecydowałem, że podpiszę umowę ze Śląskiem.

ZOBACZ: Galeria Sław Jagiellonii: DARIUSZ CZYKIER

Po grze w Śląsku przez 10 miesięcy trenowałem z Michalovcami. Pojechałem z nimi na zgrupowanie do Turcji, ale jako wolny zawodnik. Oni wtedy grali w II lidze słowackiej. Później podpisałem umowę z czeskim Primbramem. Związałem się z nimi trzymiesięczną umową, a drużyna kończyła sezon jako jeden z kandydatów do gry w Lidze Europy. Sezon 2015/16 rozegrałem w rodzinnych Michalovcach. Myślałem, że chyba tutaj dokończę karierę. Miałem przecież 36 lat, pełniłem funkcję kapitana. Byłem u siebie, w domu. Psychicznie mega uczucie, wszystkich miałem blisko.

Dlaczego zatem zdecydowałeś się na Jagiellonię?

Oferta przyszła nagle. Pamiętam, że byłem u rodziców w Anglii. Zadzwonił telefon z Polski. Zaoferowano mi grę w Białymstoku. Oczywiście natychmiast sprawdziłem w internecie jak wygląda sytuacja Jagiellonii, kto jest jej trenerem, kto tam broni. Miałem swoje lata, a w moim wieku jechać 1000 kilometrów od domu tylko po to, by siedzieć na ławce, nie miało najmniejszego sensu.

Wtedy trenerem Jagiellonii był Michał Probierz, który jest niewiele starszy od Ciebie. Jak zareagowałeś na tego szkoleniowca?

Przyjechałem do Białegostoku, aby porozmawiać o bieżącej sytuacji. Przyznam, że początkowo wcale nie byłem przekonany do przyjęcia oferty Jagiellonii. Po prostu chciałem szczerze porozmawiać z Probierzem o mnie, o tym jak widzi moją pozycję w drużynie. Pamiętam, że usiedliśmy na kawie w jednej z restauracji. On bez owijania w bawełnę zakomunikował, że dopóki Bartek Drągowski pozostanie w Jagiellonii, to on będzie numerem jeden, a ja będę musiał, przynajmniej przez jakiś czas, godzić się z rolą rezerwowego. Przyznam, że średnio uśmiechała mi się ta wizja. Trener jednak podkreślił, że szanse na odejście Drągowskiego za granicę są bardzo duże, oscylujące w granicach 90 procent. Ja wtedy zażartowałem, że znając mnie i moje podejście do roli zmiennika, to odejdę stąd po miesiącu. Bardzo mi jednak zaimponowała szczerość trenera Probierza. Daliśmy sobie trochę czasu na przemyślenie tematu. Tego samego dnia zadecydowałem, że zostanę w Białymstoku. Niedługo później Bartek został sprzedany do Fiorentiny, a przede mną otwierał się kolejny etap w karierze.

Debiut w barwach Jagi zaliczyłeś na stadionie Legii. Przed spotkaniem Rafał Gikiewicz napisał na Twitterze, że Marian Kelemen będzie w TOP 3 bramkarzy całego sezonu. Jak pokazała przyszłość, nie pomylił się, bo już w debiucie kilka razy zatrzymałeś napastników warszawskiego zespołu. Tamta jesień była popisem Jagiellonii, która rok 2016 zakończyła na pierwszym miejscu w tabeli. Wtedy również kibice ze Słonecznej zaczęli skandować „Kelemen, Superman”.

Doskonale pamiętam tamto spotkanie. Oczywiście wszyscy spodziewaliśmy się trudnej przeprawy. Z drugiej strony w Jagiellonii również nie brakowało jakości, przecież mogliśmy liczyć na Fiedzię Cernycha, Kostę Vassiljeva, Jacka Góralskiego, Tarasa Romanczuka, Piotrka Tomasika, Ivana Runje, w środku pola dyrygował doświadczony Rafał Grzyb. Widziałem jak wygląda Jaga i po pierwszym meczu przy Łazienkowskiej dało się wyczuć, że możemy zrobić coś dużego. Nasze wyniki nie były dziełem przypadku.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna