Galopada drożyzny

- Nasze renty dzisiaj starczą na sklep i aptekę - wzdycha Czesława Orłowska po zrobieniu zakupów w spożywczym przy Dmowskiego w Łomży.
- Moje ulubione masełko podrożało - narzeka przechodząca obok pani Ela. - Wszystko drożeje, a portfele stoją w miejscu.
- Z mężem luksusów nie wyjadamy, wnuczka przyjedzie, to trzeba coś ugotować, owoców kupić, bo lubi - kiwa głową Helena Pikowska, emerytka, która za paczkę z kilkoma bułkami płaci ostatnio 50 groszy więcej.

Klienci są wzburzeni
Każdego dnia od początku września na wyprawę do sklepu zabrać trzeba coraz więcej pieniędzy. Za zwykły chleb baltonowski pani Czesława jeszcze niedawno płaciła 1,30 zł, a teraz już 1,59. Bułka kajzerka kosztowała 25 groszy, a dziś kosztuje 35. Cena chleba razowego ze 1,35 zł skoczyła aż do 1,85 zł.
- Klienci reagują jak każdy z nas - komentuje Monika Łukaszewska, kierownik sklepu Alex w Łomży. - Zazwyczaj są wzburzeni, że z dnia na dzień płacą więcej za ten sam towar.
Bułka z ziarnem zdrożała z 50 gr do 65. Bułki słodkie z ok. 70 gr do ponad złotówki. Mały chleb litewski z kminkiem ze 1,65 zł do 2,15 zł. Kierownik Łuka-szewska pociesza, że "ciasta na wagę nie poszły w górę".
- Za pyszne rurki z kremem, za którymi przepada mój synek, płaciłam w cukierni złotówkę - złości się Magdalena Jankowska. - Teraz za taką przyjemność płacę półtora złotego, a rurki ani kremu nie dostaję o połowę więcej!

Z piachu nie upieczesz
- Producenci zboża podnieśli ceny, a to przełożyło się jak w łańcuszku na ceny w hurtowniach i sklepach - wyjaśnia Waldemar Bagiński, właściciel sieci sklepów spożywczo-przemysłowych. - Każdy musi zarobić, a na końcu zapłacić musi klient.
I płaci, skoro mimo tak dużych podwyżek cen pieczywa, nie maleje jego produkcja.
- Nie tylko mąka wpłynęła na ceny, chociaż póki były stare zapasy, cen można było nie podnosić - mówi Małgorzata Grabowska z działu produkcji Piekarni Okruszek, jednej z największych w regionie. - Podrożały również jaja i drożdże. A chleba nie upiecze się z piachu.
Potwierdza to technolog "Okruszka" Elżbieta Obrycka:
- Piekarnia sama z siebie cen nie podnosi, dopiero wtedy, kiedy ruszy się coś na rynku surowców.

Koniec galopady cen?
Rolnicy za litr mleka dostają od OSM Piątnica średnio 1,40 zł na rękę. Z tego mleka produkowany jest szeroki asortyment serów, w tym hitowego serka wiejskiego.
- Produkujemy go tysiące ton rocznie - mówi z dumą Zbigniew Kalinowski, prezes OSM Piątnica. - Jego cena wzrosła ostatnio o 10 proc., a cena mleka dokupionego na wolnym rynku o 100 procent!
Za litr mleka 2-proc. z Mlekpolu pani Czesława w sklepie na Dmowskiego płaciła do niedawna 1,89 zł, ale jest już nowa cena - 2,09 zł. Takie mleko z Mlekovity kosztuje 2,05 zł.
- Nie ma się co cieszyć - uprzedza kierowniczka Łukaszewska. - Od środy będzie droższe o ok. 20 procent. Nie mamy na to wpływu.
Prezes piątnickiej mleczarni daje nadzieję, że galopada cen wreszcie się skończy.
- Ustabilizowały się ceny mleka w proszku - twierdzi prezes Kalinowski. - To one miały decydujący wpływ na ceny innych produktów mlecznych.
Mechanizmy rynkowe to jedno, a portfel klienta to drugie.
- Ściubię grosz do grosza, a i tak mi żołądek usycha - żali się Tomasz Wiśniewski, samotnie prowadzący dom. - Jeszcze kilka tygodni temu od wielkiego święta kupowałem 10-15 deko szynki na śniadanie, teraz za te same pieniądze mogę pozwolić sobie na mortadelę albo inny wynalazek "szynkopodobny". Szkoda gadać, co się w Polsce wyprawia.