Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gansterzy z Bielska. Koniec procesu

(ika)
archiwum
Pierwszego napadu dokonali ok. 2 w nocy, na stacji PKN Orlen w Hajnówce. Zabrali stamtąd prawie 700 zł. W szamotaninie z pracownikiem stacji z półek spadały butelki z alkoholami. Napastnik, prawdopodobnie Damian P., zadał mu również w dłonie ciosy nożem. Ranny mężczyzna trafił do szpitala.

Dziś zakończył się proces przeciwko 5 bandytom, którzy napadali na stacje benzynowe. W sierpniu ub. roku grupa chłopaków w wieku od 19-25 lat napadła na dwie stacje benzynowe: w Hajnówce i miejscowości Boćki. Prokurator zażądał dla nich kary od 2,5 do 5,5 lat więzienia.

Dziś zeznawał ostatni ze świadków w tej sprawie. Menadżer stacji PKN Orlen, Adam R. otrzymał od swojego pracownika informacje o napadzie. Jak najszybciej udał się na miejsce zdarzenia. Po drodze jednak musiał zatankować. W tym celu zatrzymał się stacji paliw w Dojlidach.

- Moją uwagę zwrócił czarny mercedes, z którego wysiadło 5 młodych mężczyzn. Wydało mi się to dziwne, w środku nocy... Zapamietałem numer rejestracyjny samochodu. Przez jakiś czas jechałem za nimi, ale dali się wyprzedzić, wieć pojechałem prosto do Hajnówki - zeznawał.

Po obejrzeniu nagrań z monitoringu okazało się, że uczestnicy napadu byli ubrani podobnie do osób zaobserwowanych w Dojlidach. Menadżer poinformował o tym policjantów, którzy byli na miejscu. Następnego dnia młodzi gangsterzy zostali zatrzymani.

W między czasie próbowali jednak okraść jeszcze jedną stację paliw. Tym razem w ciągu dnia, i tym razem bez łupów. Wkładają kominiarki, uzbrojeni w nóż i pistolet pneumatyczny kupiony tego dnia na bazarze w Białymstoku i wbiegają do środka z okrzykiem "Gdzie są pieniądze, to napad!".

- Na początku się roześmiałem. Może to była reakcja nerwowa. Nie wiem. 18 lat przepracowanych a tu napad. Za 10 dni miałem przejść na emeryturę - zeznawał na poprzedniej rozprawie pracownik stacji w Boćkach. - Raczej się nie bałem. Myślałem, że ta broń to podróbka. Poza tym te kominiarki. Miały własnoręcznie wycięte otwory na oczy - dodaje z lekką ironią.

Sprawcy byli zdezorientowani. Pracownik to wykorzystał i ściągnął jednemu z nich kominiarkę z twarzy. Młodzi mężczyźni przestraszyli się i uciekli. Z niczym.

Oprócz dwóch oskarżonych wszyscy byli już karani. Prokuratura żąda dla nich kary od 2,5 do 5,5 lat więzienia.

- Wina oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości - uzasadnia oskarżyciel w mowie końcowej. - Działali jednak wyjątkowo zuchwale. Mimo młodego wieku oskarżonym postawiono ciężkie zarzuty. Rozbój ten nie zakończył się na szczęście tragicznie, ale mógł. Sprawcy posłygiwali się niebespiecznym narzędziem. Surowa kara bez zawieszenia powinna im uzmusłowić, że takie działania nie mają sensu.

Wyrok zapadnie za tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna