Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gawrony już się boją. Bo pojawiły się jastrzębie (zdjęcia)

Julia Szypulska
Julia Szypulska
Wysokie Mazowieckie jest już czwartym z kolei miastem, gdzie Grzegorz Paluchowski wraz ze swoimi jastrzębiami wypłasza gawrony. Wcześniej działał w Nowym Dworze Mazowieckim, Płońsku i Sierpcu.
Wysokie Mazowieckie jest już czwartym z kolei miastem, gdzie Grzegorz Paluchowski wraz ze swoimi jastrzębiami wypłasza gawrony. Wcześniej działał w Nowym Dworze Mazowieckim, Płońsku i Sierpcu. Andrzej Zgiet
Na gawrony nie było w Wysokiem Mazowieckiem rady. Nie bały się huków, za nic sobie miały straszenie. Kiedy zrzucano ich gniazda, zakładały nowe.

Kiedy ścinano gałęzie drzew i tak wracały. Zostawiały swoje ślady na ławkach, w parkach, a nierzadko i głowach przechodniów. Strach przejść. A swoim gromadnym krakaniem doprowadzały ludzi do przysłowiowej szewskiej pasji. Na hasło gawrony burmistrza bolała głowa. Bo pomysły na walkę z nimi się skończyły.

- Nie słyszałem od ludzi, że nie mają pracy, bo praca u nas jest. Nie słyszałem, że nie mają gdzie zostawić dziecka, bo jest przedszkole. Tylko gawrony, to u nas problem numer jeden - opowiada Jarosław Siekierko, burmistrz Wysokiego Mazowieckiego.

Aż w końcu doznał olśnienia. Obejrzał w telewizji program o zawodzie sokolnika, czyli osoby, która poluje z sokołem, jastrzębiem bądź orłem, czyli ptakami drapieżnymi. Usłyszał, że wynajęcie takiego człowieka to skuteczny sposób na przepędzenie gawronów. Tak do Wysokiego Mazowieckiego trafił Grzegorz Paluchowski, mieszkaniec Mazowsza. Pracuje w mieście od kilku dni. To jeszcze za krótko, by były efekty. Ale co bardziej spostrzegawczy mieszkańcy twierdzą, że na gawrony już padł blady strach. Przepadła gdzieś ich legendarna buta, teraz są zdezorientowane. Nic dziwnego, w końcu pan Grzegorz przyjechał z trzema jastrzębiami. I to nie byle jakimi - to przedstawiciele gatunku jastrząb Harrisa, inaczej zwanego myszołowcem towarzyskim.

- Metoda polega na tym, że drapieżnik często pojawia się na danym terenie - opowiada o swojej pracy Grzegorz Paluchowski. - W ten sposób zniechęca do przebywania tam inne ptaki. Uznają one, że jest to teren łowów drapieżnika, a przez to potencjalnie niebezpieczny dla nich i w efekcie przenoszą się gdzie indziej. To jedyna skuteczna metoda na gawrony, a do tego ekologiczna. Stosuje się ją jesienią i wiosną - do płoszenia kolonii lęgowych.

Sokolnik spędzi w Wysokiem Mazowieckiem w sumie 14 dni. Na początku jego jastrzębie będą się pojawiać codziennie tak, by wzmocnić efekt. By bezczelne miejscowe gawrony zrozumiały, kto tu rządzi. Później będą latać nad parkiem co kilka dni - ku pamięci niechcianych ptaków. Po pewnym czasie gawrony się wyprowadzą w poszukiwaniu bezpieczniejszego miejsca.

Bądź na bieżąco. Współczesna.pl to aktualne informacje z woj. podlaskiego i części woj. warmińsko-mazurskiego. POLUB NAS na Facebooku:

Gazeta Współczesna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna