Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy brakuje mocy, czyli problem z porannym rozruchem

Piotr Walczak
Podczas pobudzania akumulatora przy pomocy kabli rozruchowych nasz samochód nie powinien pracować. Dopiero po doładowaniu możemy próbować uruchomić auto.
Podczas pobudzania akumulatora przy pomocy kabli rozruchowych nasz samochód nie powinien pracować. Dopiero po doładowaniu możemy próbować uruchomić auto. Fot. Archiwum
Sprawny akumulator to podstawa, by bez problemów uruchamiać samochód zimą.

Akumulator powinno się sprawdzać u mechanika przynajmniej raz do roku. Przegląd tego urządzenia polega przede wszystkim na kontroli ładowania oraz gęstości elektrolitu. Prawidłowa wartość ładowania powinna wynosić około 13,5-13,8 volta, ale tylko przy pojazdach, które nie są wyposażone w dużą ilość elektroniki. Przy nowoczesnych samochodach graniczna wartość to 14,5 V, standardowa natomiast wynosić powinna przynajmniej 14 V.

W zaciszu garażu

- Elektrolit możemy sprawdzić też sami - mówi Zbigniew Kowalski, zastępca dyrektora białostockiego Motozbytu. - Do tego trzeba kupić aerometr. Nie jest on drogi, kosztuje do 10 złotych i znajdziemy go praktycznie w każdym sklepie motoryzacyjnym. Na tym urządzeniu znajduje się podziałka z kolorem zielonym, żółtym i czerwonym. Oczywiście zielony przedział oznacza odpowiednią gęstość elektrolitu w akumulatorze.

Jeżeli wskaźnik znajdzie się w granicach czerwonego koloru, akumulator trzeba wymontować i podładować, podłączając go do prostownika. Przy zakupie takiego urządzenia lepiej zrezygnować z nabycia chińskiej podróbki w hipermarkecie.

- Zwróćmy uwagę, by akumulatora nie przeładować - radzi Zbigniew Kowalski. - Wtedy szybciej się on zużyje.

Jeśli napięcie w nim spadnie poniżej 10 voltów, spowoduje to nieodwracalne zmiany chemiczne, przez co straci on swoją pojemność. W takim przypadku nie da się go już naładować do takiej, jaką miał fabrycznie. Niektórzy mechanicy zalecają, by przed włączeniem zapłonu pobudzić akumulator poprzez włączenie na 2-3 minuty świateł. Nowych akumulatorów nie trzeba już zabierać na noc do domu, gdyż są one praktycznie bezobsługowe.

Tylko na dobrych stacjach

Pamiętajmy, by zimą tankować odpowiednie paliwo, przeznaczone na tę porę roku. Dlatego lepiej kupować je na markowych i sprawdzonych stacjach. Po wlaniu do zbiornika paliwa letniego, może nas potem czekać płukanie filtra i spuszczanie paliwa ze zbiornika. Jeśli jednak w baku znajduje się letnia benzyna lub olej napędowy, dobrze będzie dolewać uszlachetniaczy, które poprawiają jakość paliwa. Polecane są one szczególnie w przypadku silników diesla, które są z reguły bardziej czułe i delikatne niż benzynowe.

- Takich preparatów jest dużo w sklepach motoryzacyjnych - twierdzi Zbigniew Kowalski. - Kosztują one około 30 złotych za litr, a jedna butelka wystarcza na 1000-1200 litrów paliwa.

Przyczyną kłopotów z porannym rozruchem pojazdu mogą być także przepalone świece zapłonowe. Przy autach z silnikami benzynowymi wymiana jest szybka i sprawna. Gorzej z dieslami, w których znajdują się świece żarowe. Te wymienimy wyłącznie w serwisie. O ile w przypadku świeć zapłonowych możemy sami w pewien sposób sprawdzić, czy nie są przepalone lub czy przewodzą prąd, to przy żarowych, niestety, już tego nie zrobimy.

Szybkie doładowanie

Zimą pewnie nieraz zdarzy się, że zmuszeni będziemy skorzystać z pomocy drugiego pojazdu by w ten sposób pobudzić akumulator. Niezbędne są do tego kable rozruchowe. Podczas takiej operacji nasz samochód nie powinien pracować. Dopiero wtedy, gdy akumulator zostanie doładowany, możemy próbować uruchomić auto.

Usługi takie świadczy większość korporacji taksówkarskich. Wystarczy zamówić taxi, by przyjechał kierowca z kablami. Przyjemność taka kosztuje w granicach kilkunastu złotych. W kable warto się też zaopatrzyć samemu. Zapłacimy za nie, w zależności od amperażu jaki przewodzą, od kilkunastu do 50 zł.

Jak ostrzega specjalista z Motozbytu, należy się wystrzegać uruchamiania auta na pych lub poprzez ciągnięcie go przez inny pojazd. Gwałtowne uruchomienie silnika może spowodować np. pęknięcie paska rozrządu. Będzie to spore obciążenie dla naszego portfela.

Spokojne ruszanie

Zimowe mrozy skłaniają kierowców do długiego rozgrzewania samochodów. Panuje błędna opinia, że w takich warunkach, zanim pojazd ruszy, jego silnik powinien pracować co najmniej dwie minuty. Tymczasem większości aut wystarczy jedynie kilka sekund, aby temperatura płynu chłodniczego podniosła się do poziomu umożliwiającego jazdę.

- Kierowcy włączają silnik, czekając aż się rozgrzeje, a w międzyczasie oczyszczają stojące auto ze śniegu. Większość nie wie, że silnik samochodu będącego na biegu jałowym rozgrzewa się znacznie wolniej niż podczas jazdy - mówi Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault - Zbyt długie rozgrzewanie silnika na postoju może się ponadto przyczynić do jego nadmiernej eksploatacji.
Najlepszą metodą na rozpoczęcie podróży zimą jest odczekanie kilku sekund, a następnie płynne ruszenie. Dzięki takiemu postępowaniu silnik pracujący pod obciążeniem szybciej się nagrzewa.

Należy pamiętać, aby unikać wprowadzania pojazdu od razu na zbyt wysokie obroty. Jednostka napędowa najefektywniej adaptuje się do pracy podczas niskich temperatur, pracując na umiarkowanych obrotach w początkowej fazie jazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna