Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy łuki i koń to jedność [FOTO, REPORTAŻ]

Magdalena Kleban [email protected]
Dariusz Woroszyło (z lewej) należy do najbardziej znanych łuczników konnych na Podlasiu. W domu rośnie mu już niezła konkurencja w postaci 13-letniego syna.
Dariusz Woroszyło (z lewej) należy do najbardziej znanych łuczników konnych na Podlasiu. W domu rośnie mu już niezła konkurencja w postaci 13-letniego syna.
Oglądanie ich w akcji zapiera dech w piersiach. Jeździec i koń stanowią jedność, złączeni niezwykłą, wręcz mistyczną więzią. Jeśli kiedykolwiek zachwycaliście się popisami Azji Tuchaj Beja w filmowej Trylogii, pora na zmianę idoli - w Białymstoku mamy prawdziwych mistrzów konnego łucznictwa.
Dariusz Woroszyło (z lewej) należy do najbardziej znanych łuczników konnych na Podlasiu. W domu rośnie mu już niezła konkurencja w postaci 13-letniego
Dariusz Woroszyło (z lewej) należy do najbardziej znanych łuczników konnych na Podlasiu. W domu rośnie mu już niezła konkurencja w postaci 13-letniego syna.

Dariusz Woroszyło (z lewej) należy do najbardziej znanych łuczników konnych na Podlasiu. W domu rośnie mu już niezła konkurencja w postaci 13-letniego syna.

To już nie jeździectwo, ale prawdziwa sztuka, wymagająca perfekcyjnego wyczucia rytmu, równowagi i harmonii. Sport, który zdobywa coraz więcej zwolenników. Na Podlasiu możemy się pochwalić prawdziwymi mistrzami tej sztuki, w których prym wiedzie Michał Sanczenko, medalista mistrzostw świata, aktualny wicemistrz Europy i prezes Polskiego Stowarzyszenia Łucznictwa Konnego.

Co nam dali Tatarzy i Turcy

- XVI i XVII wiek to jest ta tradycja do której nawiązujemy - mówi Michał Sanczenko. - I to nie tylko tatarska. W końcu polska lekka jazda, tzw. pancerni, albo lisowczycy należeli do najlepszych w ówczesnym świecie. Nawet część husarii miała na wyposażeniu łuki. Jest więc do czego wracać, z czego czerpać wzorce.

I czerpią pełnymi garściami. Wprawdzie w Polsce nie zachowały się żadne książkowe opracowania z tego okresu dotyczące szkoły łucznictwa, ale od czego przyjaciele z zaprzyjaźnionych krajów? Nieocenieni w tej materii okazali się tureccy łucznicy, którzy przetłumaczyli swoje dawne opracowania na angielski. Z tym językiem Polacy poradzili już sobie bez problemu.

Do tego stopnia, że obecnie polska szkoła łucznictwa konnego uznawana jest za najlepszą na świecie. Dzisiaj traktowane jest jako sport, hobby, ale część inscenizacji historycznych.

Ale kiedyś łucznictwo konne, było dyscypliną typową użytkową: na rozległych stepach szybkie przemieszczanie się z możliwością jednoczesnej walki albo polowania - było umiejętnością bezcenną. Nawet w ówczesnej Rzeczpospolitej, choć na polach bitew prym zazwyczaj wiodła szabla. Nie zmienia to jednak faktu, że łucznicy byli bardzo cenieni, zwłaszcza jako oddziały zwiadowcze, zaczepne.

Ten sposób walki sprawdzał się mniej więcej do XVIII wieku, kiedy łuk został wyparty przez broń palną. Wprawdzie jeszcze w Turcji tradycja ta ciągle była żywa aż do upadku sułtanatu na początku XX wieku, czy słynnej chińskiej Rewolucji Bokserów także na początku ubiegłego wieku - jednak sama sztuka łucznictwa konnego odchodziła do lamusa.

I trzeba było prawie kolejnych stu lat, żeby pasjonaci i zapaleni miłośnicy historii powrócili do tej tradycji. Kosztowało to niemało wysiłku, ze wszystkich państw jedynie Japonia może pochwalić się nieprzerwaną tradycją w tej sztuce, choć jak przyznaje Michał Sanczenko, tam Yabusame (jak określane jest łucznictwo) ma bardziej charakter ceremonii religijnej niż sztuki walki.

Poczuć zew wolności

Odpowiedź na pytanie czym jest dzisiaj łucznictwo konne nie jest prosta. Dla Michała Sanczenki jest to jednoznaczne z poczuciem wolności. Choć pasja ta zajmuje go od sześciu-siedmiu lat, a jeszcze przed dziesięcioma nawet nie umiał jeździć konno, to dzisiaj nie wyobraża sobie życia bez tego.

Przygodę z łukiem (najpierw z ziemi) nasz bohater zaczął przed dziesięcioma laty, dopiero potem poznał grupę ludzi jeżdżących konno i w 2004 roku połączył te dwie pasje, ucząc się tradycyjnego łucznictwa chińskiego.

Od 2007 roku zawodnicy z Polski zaczęli pojawiać się w zawodach międzynarodowych. I już w 2009 roku zdobyli drużynowo mistrzostwo świata w Korei. W tym samym roku w Turcji Michał był drugi. Do trofeów dorzućmy jeszcze drugie miejsca pana Michała w ubiegłym roku w: Mistrzostwach Europy w Belgii, Stanów Zjednoczonych oraz w Jordanii, na pierwszych zawodach arabskich pod patronatem króla.

- Przygodę z łucznictwem konnym zacząłem dosyć późno, zbliżałem się już do 30. - opowiada. - Ale najwyraźniej tkwiło to we mnie już od dawna, choć szczerze mówiąc nic tego nie zapowiadało. Tylko jak byłem dzieckiem, to ganiałem z łukami, ale tak samo przecież jak i wielu moich kolegów...

Trudna sztuka jazdy "bez trzymanki"

Oprócz Podlasia, pasjonatów łucznictwa konnego sporo jest w Warszawie, Krakowie czy Szczecinie. Jeszcze w tym roku we wrześniu, w Poznaniu, po raz pierwszy w Polsce odbędą się Mistrzostwa Europy w łucznictwie konnym.

Jak twierdzi podlaski mistrz, kluczem do sukcesu w łucznictwie jest umiejętnie trzymanie się w siodle. Ponoć dobrego jeźdźca można nauczyć strzelania na przyzwoitym poziomie już w ciągu trzech dni. Różnie z tym bywa, z pewnością jednak bez tej umiejętności nie ma nawet co myśleć o jakichkolwiek sukcesach. Przecież łucznicy ręce mają zajęte łukiem i strzałą.

- Kierowanie koniem polega na odpowiednim dosiadzie i na balansie ciała. Liczy się docisk bioder i łydki - podkreśla Michał. - Dobrze wytrenowany koń reaguje na balans ciała i na dosiad. To już jest najwyższa szkoła jazdy, żeby mieć tak wytrenowanego konia, którego bez wodzy można zwolnić, przyspieszyć, i to w dokładnie takim momencie w którym chcemy. To ważne zwłaszcza jeśli bierzemy udział w inscenizacji bitwy. To naprawdę trudna sztuka i wielu takich koni w Polsce nie ma.

- Ułożenie konia pod łuk może zająć od 15 minut do nawet półtora roku - wyjaśnia Michał Sanczenko.
Jego zdaniem ważniejszy od rasy, jest charakter, temperament konia. Bo ważne jest żeby koń nie był zbyt płochliwy, zbyt nerwowy, żeby miał zaufanie do jeźdźca. Bo w końcu na jego grzbiecie, w trakcie tej jazdy dzieje się niemało: mogą świstać strzały, albo hałasować w kołczanie.

- I konie bardziej nerwowe, bardziej płochliwe reagują na to różnymi odskokami, wpadają w szybszy galop co może stanowić problem - podkreśla.

Ważne detale

Tradycyjne łuki to były często prawdziwe dzieła sztuki. Weźmy taki łuk kompozytowy (zwany też refleksyjnym, bo po zdjęciu cięciwy ramiona odginają się w stronę przeciwną do łucznika).

- Jego nazwa pochodzi stąd, że był wykonany z kilku rodzajów materiałów. I jego kształt przez urodę tychże materiałów był wymuszony - opowiada Michał. - Szkielet to była lista w drewniana bądź bambusowa, w zależności od regionu. Od strony łucznika kładziono płytki rogowe bawoła wodnego, a od strony grzbietowej ścięgna zwierzęce.

Po co te komplikacje? Ano, z chwilą nałożenia cięciwy i naciągnięcia łuku, róg bawołu ulegał samoczynnemu ściskaniu i próbując się rozprężyć dodaje narzędziu energii. Z kolei rozciągane ścięgna "chciały wrócić" na swoje miejsce, co też powodowało uwolnienie dodatkowej energii.

- Były to więc łuki lekkie, ale bardzo mocne. Proszę sobie wyobrazić, że kiedy w XVI wieku w Turcji popularna była dyscyplina strzelania na dalekie odległości to rekord jaki wówczas odnotowano wynosił 846 metrów - wyjaśnia. - Ale to nie wszyscy. Strzelcy nie mogli tak po prostu strzelać, gdzie popadnie. Musieli się zmieścić w odpowiednim korytarzu.

Ten rekord pobili dopiero Amerykanie pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. I to tylko dlatego, że ich łuk stworzony został z superlekkich i wytrzymałych materiałów. Na "normalnym" sprzęcie współcześni łucznicy osiągają jakieś 400 m. Jest więc do czego dążyć w przyszłości.

Kobiety bywają świetnymi łuczniczkami konnymi. Na Podlasiu nie brakuje utalentowanych amazonek, które na równi mogą już rywalizować z nawet najbardziej
Kobiety bywają świetnymi łuczniczkami konnymi. Na Podlasiu nie brakuje utalentowanych amazonek, które na równi mogą już rywalizować z nawet najbardziej utytułowanymi kolegami.

Kobiety bywają świetnymi łuczniczkami konnymi. Na Podlasiu nie brakuje utalentowanych amazonek, które na równi mogą już rywalizować z nawet najbardziej utytułowanymi kolegami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna