Pierwszy denerwuje mnie wygibasami językowymi w stylu „natężenie gry” i określeniami niczym z trenerskiego notatnika: „boczne sektory boiska”, „to klasyczna dziewiątka”. Dla mnie owe „boki” były i są skrzydłami, a napastnicy po nich biegający lewo- lub prawoskrzydłowymi. Co zaś się tyczy „klasycznej dziewiątki”, to doprawdy niewielu kibiców wie, co oznacza to określenie. Po pierwsze: operowanie grą na określonych pozycjach historycznie przypisane jest przede wszystkim koszykówce, w której łatwiej je zrozumieć, bo przecież na parkiecie występuje tylko pięciu graczy. Po drugie: od czasu, kiedy na strojach piłkarzy pierwszej jedenastki mogą być najrozmaitsze cyferki, a nie od jednego do jedenastu, i kiedy gracze mają do wykonania na boisku różne zadania, o owych „klasycznych dziewiątkach czy dziesiątkach” można zapomnieć. To takie „fachowe” gadanie nikomu niepotrzebne.
Tomasz Hajto unika „fachowych” wyrażeń, bo po prostu ma trudności z wysławianiem się. Trudno mi przejść obok jego błędów językowych typu „poszłem”, ale jeszcze bardziej wkurza mnie jego moralizatorski ton. Gdy w trakcie transmisji meczu Bundesligi usłyszałem od byłego trenera Jagiellonii, że „tak ostro obrońca nie powinien wchodzić w rywala, bo ten mógłby odnieść groźną kontuzję”, nie wiedziałem czy mam śmiać się, czy płakać. Bo kto wypowiedział te słowa? Jeden z największych brutali w historii Bundesligi, szkoleniowiec, pod którego wodzą jagiellończycy łapali w meczach ligowych czerwoną kartkę za czerwoną. Zapomniał wół jak cielęciem był...
Zresztą taką krótką pamięć ma wielu piłkarskich ekspertów, byłych zawodników, których zapraszają nasze telewizyjne stacje. Ot chociażby Wojciech Kowalczyk, Dariusz Dziekanowski, Maciej Terlecki. Często oceniają młodych piłkarzy, tłumaczą, jak powinni trenować, co poprawić w swojej grze. Sami zaś mogli zostać wielkimi gwiazdami, ale przed laty swoje kariery przebalowali.
Wróćmy jednak do naszego duetu komentatorów. Jak napisano w jednej z gazet, udział Hajty w Euro podobno ucieszył selekcjonera Adama Nawałkę, bo pan Tomasz przynosi szczęście biało-czerwonym. Jeśli to prawda, to proponuję jeszcze na dni meczowe ściągnąć do telewizyjnego studia Krystynę Loskę. Ona zawsze była prezenterką, gdy grała polska jedenastka i ponoć przynosiła szczęście orłom Górskiego. Jak pani Krysia dołączy do pana Tomka, to jak nic wywalczymy we Francji mistrzostwo Europy!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?