Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy piersi uciekają

Magdalena Kleban [email protected]
Czy wiedziałyście, że założenie stanika nie polega na nałożeniu go na biust, a na włożeniu... biustu do stanika, a konkretnie do miseczek? W Białymstoku jak grzyby po deszczu powstają kolejne salony "brafitterskie", dzięki którym nasze piersi wreszcie mają szanse trafić do prawidłowo dobranych biustonoszy.

Niby jej nie widać, a ma kardynalne znaczenie. Właściwie dobrana będzie naszym sprzymierzeńcem, niczym najlepsza przyjaciółka, ta kiepska jest w stanie zatruć nam każdy dzień. Nic dziwnego, że białostoczanki coraz większą wagę przywiązują do właściwie dobranej bielizny. Pomocą służą im "brafiterki" (od ang. słowa "dopasowanie biustonosza"), które zajmują się indywidualnym doborem bielizny do każdej kobiety, z uwzględnieniem jej rozmiarów i kształtów biustu.

- Sztuka "brafittingu" pozwala wydobyć kobiecość, nieraz z bardzo odległych zakamarków świadomości lub podświadomości - poetycko tłumaczy swoją rolę Katarzyna Brażko, białostocka brafitterka i współwłaścicielka sklepu "Kamelia" w Białymstoku. - Dzięki niej kobiety doceniają, albo przynajmniej zaczynają akceptować swoje ciało. Proszę mi uwierzyć - to czego nie widać, ma niebagatelny wpływ na to, co widać!

Wtóruje jej pani Stanisława, inna podlaska brafiterka: - Źle dobrana bielizna jest w stanie kompletnie zniekształcić nam sylwetkę i jeszcze doda przy okazji parę kilogramów. Ta dobrze dobrana, wysmukli talię i odejmie parę kilo.

Kiedy nie starcza alfabetu

W białostockich sklepach bieliźniarskich najbardziej popularny rozmiar to 75 B. A to niestety oznacza, że zdecydowana większość pań nosi źle dobrany biustonosz, bo w rzeczywistości pasuje on jedynie na 1 proc. żeńskiej populacji. W Internecie znaleźć zresztą można informację, że aż 80 proc. z nas nosi źle dobraną bieliznę.

- Od początku naszej pracy zdarzyła nam się jedna klientka, która nie będąc wcześniej u bra fitterki miała dobrze dobrany biustonosz - przyznaje Katarzyna Brażko.

- A źle dobrany biustonosz powoduje, że nasze piersi deformują się, uciekają pod pachy, na plecy. Stąd też panie nieraz przeżywają u nas szok przeskakując z noszonej przez lata miseczki D na G - dodaje jej wspólniczka Agnieszka Korecka, także brafitterka. - A powód jest prosty: dotychczasowa miseczka jest zazwyczaj za mała! Dodatkowo więc przy wyborze stanika uczymy klientki ważnej rzeczy: "wygarniania" biustu spod pach, z pleców. Może brzmieć to dziwnie, ale efekty są niesamowite.

Przy pierwszej próbie takiego mierzenia, to nie tylko brzmi dziwnie, ale i dziwnie wygląda. Trzeba się nieźle napocić, żeby te piersi dobrze "pozbierać". Ale efekty są! Nie tylko w samopoczuciu, ale i nowym rozmiarze biustu, jaki nagle zostaje nam przypisany.

- Przez całe swoje dorosłe życie byłam szczęśliwą posiadaczką rozmiaru 75C, kiedy zdarzało mi się przytyć kupowałam miseczkę D - opowiada Asia, 36-letnia białostoczanka. - Aż w tamtym roku trafiłam do brafitterki. I jakież było moje zdumienie, kiedy zaproponowano mi biustonosz 65G. W życiu nie spodziewałam się, że mogę aż tak daleko zajść w tym alfabecie. Kiedy już ten pierwszy szok minął, poczułam się w nowej bieliźnie naprawdę świetnie - przyznaje ze śmiechem.

Białostockie brafitterki były świadkami wielu takich metamorfoz. I, jak tłumaczą, zdziwienie klientek wywołuje też fakt, że miseczka D bywa... mniejsza od B. W brafittingu bowiem kluczem do sukcesu jest prawidłowe zmierzenie obwodu pod biustem klientki i właściwe założenie biustonosza. Bo literka o niczym nie świadczy. Litera miseczki wcale nie określa objętości biustu, ponieważ, przy różnych rozmiarach obwodu pod biustem (wyrażanych liczbami, np. 70, 85) miseczka oznaczona tą samą literą ma różną pojemność!

I kolejna niespodzianka. Okazuje się, że właściwie dobrany obwód to 80 proc. sukcesu, a ramiączka tak naprawdę nie podtrzymują nam biustu. Dlatego też kupując biustonosz powinnyśmy pamiętać, żeby był on mocno dopasowany w obwodzie. Niektórym klientkom wydaje się nawet na początku, że brafiterki chcą je "wcisnąć" do zbyt małego stanika. Nic z tych rzeczy drogie panie! To wszystko po to, by nasz biust prezentował się piękniej i jędrniej. I żeby był prawidłowo podtrzymany.

Jak jabłko do koszyka

- Tak naprawdę rodzajów biustów jest lekko licząc dwadzieścia parę. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że nie ma dwóch biustów takich samych. Co kobieta, to indywidualny rodzaj. Jeśli przychodzą dwie klientki o identycznym rozmiarze pod biustem, to jest więcej niż pewne, że ten sam rodzaj biustonosza nie będzie im pasował. Jedna z pań może potrzebować biustonosza w rozmiarze 80 cm, a inna zapnie się spokojnie w tym o 10 cm mniejszym - przyznają zgodnie białostockie brafiterki. - Najczęściej kupujemy biustonosze za luźne w obwodzie i z za małymi miseczkami.

Dlaczego popełniamy te błędy? Zdaniem specjalistek od naszych biustów, większość z nich bierze się stąd, że nie potrafimy prawidłowo zakładać biustonoszy.

Już widzę to oburzenie i śmiech naszych czytelniczek! W końcu każda z nas ma swój na to sposób: albo zapinamy je na plecach, bywa, że zapinamy z przodu, albo z boku i je przekręcamy. Piersi jednak zawsze trafiają do miseczek. Tyle tylko, że nie zawsze wychodzi im to na dobre.

I według brafitterek to kardynalny błąd. Bo prawidłowo stanik powinnyśmy zakładać lekko nachylone, a drut fiszbiny powinien okalać piersi, przylegając do klatki piersiowej dokładnie na ich granicy.
"Doskonałą metodą szybkiego i niezawodnego umieszczenia piersi w miseczkach jest potrząsanie biustonoszem (w skłonie), w trakcie którego piersi zostają niejako wrzucone ("wtrząśnięte") do miseczek, jak jabłka do koszyka. Tu naszym sprzymierzeńcem jest grawitacja :-) Sama stosuję tę metodę za każdym razem, gdy wkładam stanik" - radzi swoim czytelniczkom autorka bloga poświęconego biustonoszom.

Migracja piersi

Warto jednak pamiętać, że raz dobrany rozmiar nie jest wcale naszym rozmiarem "na zawsze", bo tyjemy, chudniemy, rodzimy dzieci. Także rozmiary poszczególnych firm różnią się od siebie. Dlatego każdy stanik należy mierzyć, i jeśli pasuje to właśnie ten kupować. Białostockie brafitterki przekonują, że inny model tej samej firmy może już nie leżeć na nas idealnie. Ba! Po paru miesiącach rozmiar biustu może nam się zmienić.

- Zdarza się, że po takiej zmianie biustonosza klientki po kilku miesiącach znowu zmieniają biustonosze - na rozmiar większy - dodaje Katarzyna Błażko. - Zmienia się kształt piersi, stają się jędrniejsze. Nazywamy to efektem migracji piersi.

Nic dziwnego, że każda klientka w przymierzalni u brafiterki potrafi spędzić nawet godzinę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna