Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gehenna zesłanych

Piotr Biziuk
W drodze na Sybir
W drodze na Sybir
Ci ludzie żyli w skrajnych warunkach. Cały czas byli poddani przewlekłemu stresowi - jak sami deportowani to określali. Cierpieli na nieustanny lęk - o siebie, o własne życie, o najbliższych, o możliwość przetrwania.

Mówią sybiracy

Mówią sybiracy

Jechaliśmy tak cały miesiąc do tego nieszczęsnego miejsca, gdzie nas wieźli. Gdy przywieźli nas na ten kwartał, to aż za głowy się schwycili wszyscy. Bo domy były z drzewa, dziury na pół metra szerokie, ani pieca, w środku czarne ściany jak w kuźni. Z początku chleb dawali, ale był prawie surowy. Na trzeci dzień spisali wszystkich i do roboty powyganiali. A kto nie chciał iść do roboty, to wcale chleba nie dali. Na miesiąc tatusiowi płacili pięćdziesiąt rubli. Za nie można było kupić dziesięć kilogramów chleba trochę białego, a o ziemniakach to nie było mowy. Ojciec pracował od nas 35 kilometrów. U nas była siostrzyczka chora na ospę, bo się przeziębiła. Umarła na rękach mojej mamusi.
Stefan W., urodzony 1929

Wywieziono nas na posiołek Kwitesa, Irkuckiej obłaści, rejonu Tajszet. Uruchomiono tartak, tam podawałam drewno do piły, dwa razy mało mi ręki nie urwało, a tu tylko krzyczeli "prędzej, prędzej". Mówili, że jeszcze takich głupich robotników jak Polacy nie widzieli. Po powrocie do domu musiałam iść w kolejkę za chlebem, potem do stołówki po zupę zagęszczoną pluskwami, na cztery porcje zupy było od 2 do 10 pluskiew, i po wodę przeszło kilometr. 29 czerwca 1940 roku zostanie pamiętnym do końca życia, bo tego dnia oczyszczano piwnicę ze zgniłej kartofli. Na kupę wyrzucono przeszło 200 pudów, a mnie udało się wybrać ze 4 kilogramy takich tylko na pół gniłych, to już miałam bal na tydzień do gotowania gęstej zupy na 5 osób.
Maria Sz., urodzona w 1911 roku

Wyżywienie: 250 gramów sucharów (chleba nie widzieli) i trzy razy dziennie zupa jak woda. Choroby szerzyły się zastraszająco, zwłaszcza dezynteria. K. również rozchorował się na dezynterię i leżał, "czekając zmiłowania Bożego", jak wszyscy chorzy, albowiem opieki lekarskiej nie było wcale. Zimą 41/42 wycieńczenie i rozpacz wśród więźniów powodowały nastroje samobójcze u jednych, u drugich zdeterminowanie na wszystko ("niech strzelają, wszystko jedno, i tak poginiemy".
Jan K., urodzony w 1919 roku

Rozmowa z dr Zofią Gronowską, która prowadziła badania następstw zdrowotnych i społecznych wśród osób, które zostały deportowane do ZSRR w latach 1940-1956.

Jakie - w świetle badań - były najczęstsze schorzenia, na które cierpieli deportowani?
- Zesłani na Sybir najczęściej cierpieli z powodu awitaminoz, chorowali więc na tzw. kurzą ślepotę, szkorbut, krzywicę, a osoby starsze cierpiały na osteoporozę.

Stwierdzano też u nich powszechnie zaburzenia energetyczno-białkowe. Stąd tak częste określenie wśród zesłańców, że ktoś spuchł z głodu. Spore żniwo zbierały również choroby zakaźne. Wśród nich dominowała malaria, dur brzuszny, dur plamisty i czerwonka.

Brało się to więc przede wszystkim z tego, że deportowani nie mieli co jeść?
- Tak, choć na choroby zakaźne ludzie zapadali nie tylko z powodu braku żywności, ale też z przeciążenia pracą ponad siły i skrajnie złych warunków sanitarno-mieszkalnych, środowiskowych. Jeżeli 150 osób mieszkało w jednym baraku, a dysponowały one tylko jednym ujęciem wodnym i praktycznie nie miały dostępu do węzła sanitarnego, to wiadomo, że stan higieniczny był straszny, dla nas po prostu niewyobrażalny.

Czy wśród wywiezionych na Sybir często zdarzały się epidemie?
- Tak, epidemie, zwłaszcza malarii i duru, były na porządku dziennym.
Pojawiały się sezonowo.

Odnotowywano je w Kazachstanie, czy raczej na Syberii?
- 80 procent badanych przeze mnie deportowanych było wywiezionych na Syberię, ale ci, którzy trafili do Kazachstanu, podawali mi podobne, bardzo zbliżone dane. Do wybuchu epidemii - oprócz tragicznych warunków bytowych - dochodziło także ze względów klimatycznych: w tamtych rejonach notowano bardzo gorące lata i skrajnie ostre zimy.

Co można powiedzieć o psychice tych, którzy przeszli przez piekło Sybiru?
- Zaburzenia psychiczne stwierdzane przez psychiatrów miało 22,7 proc. badanych przeze mnie zesłańców. To bardzo dużo! Była to trzecia przyczyna orzeczenia niezdolności do pracy z powodu deportacji.

Z czego wynikały te schorzenia?
- Ci ludzie żyli w skrajnych warunkach. Cały czas byli poddani przewlekłemu stresowi - jak sami deportowani to określali. Cierpieli na nieustanny lęk - o siebie, o własne życie, o najbliższych, o możliwość przetrwania. Natomiast dzieci wspominały często o strachu związanym z samotnością, ponieważ najczęściej pozostawiano je same sobie, bez opieki. Dorośli w tym czasie musieli pracować, aby otrzymać przynajmniej tę głodową rację żywnościową.

Jak schorzenia wpływały na dalsze życie sybiraków?
- Przebyte choroby, a prawie wszyscy chorowali, spowodowały u osób młodych poważne następstwa w postaci zaburzeń rozwojowych, tak w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Dziś naukowcy wyznają pogląd, że jeżeli ktoś ma gen wysokiego wzrostu, a będzie nieodpowiednio żywiony, to i tak ten gen nie zadziała. Cóż więc mówić, jeżeli mamy do czynienia z wieloczynnikowym działaniem na rozwijający się, młody organizm?

Czyli był to bagaż doświadczeń, który rzutował na całe późniejsze życie deportowanych?
- To naukowo udowodnione. Jeżeli jeszcze prowadzi się aktywne życie zawodowe, to przeżyte wcześniej zdarzenia mogą pozostawać w uśpieniu. Ale gdy jest się już osobą starszą, emerytem, to zaczyna się powracać do minionych rzeczy i one zaczynają doskwierać.

A co mówić o zesłańcach, którzy często jako dzieci byli świadkami aktów gwałtu, bezprawia, dla nas niewyobrażalnych? Znamy to z opowiadań, a oni przez to przeszli.

Jakie wnioski płyną z badań nad schorzeniami sybiraków, przeprowadzonych przez Panią?
- Mojemu pokoleniu problem deportacji jest bardzo słabo znany.

Nie uczono o tym w szkole. Jeżeli już ktoś dowiadywał się o deportowanych, to od rodziny bądź znajomych. Tymczasem moim zdaniem ten temat trzeba nagłaśniać. Poza tym - tak jak mówią sami deportowani - proces przyznawania im odszkodowań powinien być zmieniony na bardziej dla nich sprawiedliwy i mniej upokarzający.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna