Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gigantyczna obława na gwałciciela w mieście. Kobieta wszystko zmyśliła

Dariusz Chajewski [email protected]
Dziesiątki policjantów i funkcjonariuszy straży granicznej otoczyło miasto i szukało śladów gwałciciela, którego... nie było.
Dziesiątki policjantów i funkcjonariuszy straży granicznej otoczyło miasto i szukało śladów gwałciciela, którego... nie było.
Przeczytaj szczegóły.

Przez kilka dni cała Polska mówiła tylko o tym, że w województwie lubuskim grasuje straszny zboczeniec. Miał on zgwałcić kilkanaście kobiet. Wszyscy współczuliśmy ofiarom... Tymczasem okazuje się, że kilka z tych ataków było tylko wytworami wyobraźni...

Kilka dni temu 40-letnia Dorota opowiadała nam drżącym głosem: "Boję się, że nigdy tego nie zapomnę. To we mnie zostanie... Niestety. Już widzę, że jestem inna. I już zawsze będę się bała mężczyzn... Może dlatego że nie pamiętam już, jak wyglądał napastnik, będę go widziała już w każdym przechodniu"...

Pani Dorota zgłosiła policji, że była napastowana przez grasującego w województwie lubuskim gwałciciela, który miał na koncie już kilkanaście innych kobiet. Do napadu na nią miało dojść w piątek, 12 lutego, w Krośnie. Ten fakt zgłosiła policjantom około godz. 7. Opowiedziała, że w drodze do pracy została zaatakowana przez mężczyznę, który miał jej pokaleczyć dłonie, gdy zasłoniła sobie twarz.

Przekonywała, że udało jej się wyjść z opresji dzięki temu, że mocno kopnęła napastnika, a ten uciekł. Na miejscu pracowały dziesiątki funkcjonariuszy policji i straży granicznej, miasto zostało otoczone blokadami. Burmistrz Andrzej Chinalski wyznaczył 3 tys. zł nagrody dla osoby, która przyczyni się do ujęcia sprawcy napadu, a mieszkańcy Krosna nie kryli gniewu, strachu i współczucia dla ofiary...
Jednak kilka dni później 40-letnia krośnianka przyznała, że... nikt na nią nie napadł. Policjantom powiedziała nawet, że okaleczyła się sama.

Nie zamierzam się tłumaczyć
- Pani Doroto, dlaczego pani to zrobiła? - pytaliśmy w środę.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Ale wcześniej chętnie pani rozmawiała z mediami.
- Wiem, że to dziwnie wygląda.
- A czy nie warto wytłumaczyć motywy działania ludziom, którzy wierzyli w pani dramatyczne przeżycia, podziwiali pani odwagę?
- Nie zamierzam z niczego, nikomu się tłumaczyć. Dla mnie najważniejsza jest sprawa moich najbliższych, czy mi wierzą, czy też nie.
- Czyli to, co mówiła pani wcześniej, było prawdą, została pani napadnięta?
- Nie będziemy o tym rozmawiali... Dość tego zgiełku!

Kłamała, bo chciała litości
Nie bez satysfakcji policjanci poinformowali też, że kłamała również mieszkanka Leśniowa Wielkiego w Lubuskiem, która twierdziła, że padła ofiarą brutalnego gwałtu. Opowiadała drastyczne szczegóły, przed kamerami chętnie występowała jej rodzina, zostały w to zamieszane nawet dzieci. Jej życiowy partner, ojciec, matka opisywali gehennę młodej kobiety. W tym także nie było źdźbła prawdy. Młoda kobieta usłyszała już zarzut składania fałszywych zeznań, przyznała się do kłamstwa. Grozi jej za to kara do trzech lat więzienia. Dziś rodzina z Leśniowa nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Nagle okazuje się, że dość ma rozgłosu i "ciągania" przez dziennikarzy.

- Dlaczego to zrobili? - sąsiad wzrusza ramionami. - W tym domu było ciężko. Groziła im eksmisja, słyszałem, że mowa była nawet o odebraniu dzieciaków. Chcieli pewnie, aby ktoś się nad nimi ulitował. Brali wszystkich na współczucie i postanowili do tego wykorzystać wrzawę wokół zboczeńca.
To już trzeci i czwarty przypadek, kiedy zgłoszenia o napadach okazały się fałszywym alarmem. Wcześniej policjanci wyjaśnili, że również w Gubinie i Gozdnicy kobiety informowały o napadach, których w rzeczywistości nie było.

Chcą być ofiarami
Bliscy pani Doroty nie kryją zaskoczenia. Nawet przez myśl im nie przeszło, że dramatyczna opowieść może nie być prawdziwa. Czują się oszukani.

Zaskoczeni są wszyscy. Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski mówi nawet, że jest mu bardzo... smutno. Nie, nie dlatego że gwałciciel nie zaatakował. Dlatego że aż boi się spekulować, jakim emocjom musiały poddać się kobiety, że zdecydowały się na taki krok. Na tak drastyczne kłamstwo.

- Dlaczego? - odpowiada pytaniem na pytanie. - Tylko one mogą na to odpowiedzieć. Ale wielokrotnie zdarzało się, że kobiety widząc, jak postrzegana jest przez otoczenie ofiara, chcą wystąpić w jej roli. Dla niektórych bycie ofiarą, cierpiętnictwo jest jakby przypisane tej płci i dobrze czują się w sytuacji osoby uciemiężonej, zagrożonej. Może chcą zwrócić na siebie uwagę bliskich, otoczenia? A może pragną skoncentrować na sobie zainteresowanie mediów? Poprzez takie kłamstwo poprawiają sobie relacje z otoczeniem, stają się kimś bardziej atrakcyjnym dla innych.

Policjantom smutno nie jest i to nie tylko ze względów statystycznych. Oni przywykli do tego, że próbuje się ich oszukać. W minionym roku w Lubuskiem naliczyli aż 227 przypadków składania fałszywych zeznań, w stu przypadkach zakończyło się to postępowaniem karnym. Wpłynęło także 238 zawiadomień o przestępstwach, których nie było.

Jak śledczy zorientowali się, że próbowano ich wpuścić w maliny? Przede wszystkim za sprawą śladów, a raczej ich braku. I dowodów. Wiele powiedziało im zachowanie rzekomych ofiar. Podawały zbyt precyzyjnie szczegóły, których ofiara nie byłaby w stanie dostrzec i zapamiętać.

Zmiana portretów pamięciowych
Tymczasem policjanci nadal prowadzą śledztwo, układają puzzle dowodów zebranych przy napadach, do których doszło. Otrzymują tysiące sygnałów. Na ulicach pojawiły się stare portrety pamięciowe sprawców, wycofano te, które powstały na podstawie zeznań rzekomych ofiar z Krosna i Leśniowa.
Zielonogórska prokuratura okręgowa przejęła od prokuratury rejonowej postępowania dotyczące napadów. Będą one teraz połączone w jedno śledztwo. To wynik decyzji Prokuratury Krajowej, która - po analizie akt - objęła sprawę swym nadzorem. Wprawdzie "krajowi" prokuratorzy nie doszukali się błędów, ale zalecili połączenie postępowań w jedno.

Czy to znaczy, że sprawca jest jeden? Prokuratorzy podkreślają, że przejęcie postępowań i połączenie ich w jedno śledztwo nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że mamy do czynienia z jednym sprawcą, chociaż tego nie można wykluczyć...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna