Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ginekolog oskarżony o błąd lekarski. Śledczy chcą ponownego procesu: cesarskie cięcie wykonane za późno, dziewczynka zmarła

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Oskarżony Michał Z. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Twierdzi, że aż do dramatycznego momentu, kiedy stwierdzono brak tętna u dziecka, nic nie wskazywało, że mogło dojść do odklejenia się łożyska.
Oskarżony Michał Z. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Twierdzi, że aż do dramatycznego momentu, kiedy stwierdzono brak tętna u dziecka, nic nie wskazywało, że mogło dojść do odklejenia się łożyska. @ika
Zdaniem śledczych lekarz dyżurny nie wykonał na czas cesarskiego cięcia u pacjentki w 39. tygodniu w ciąży, u której objawy wskazywały na odklejenie się łożyska. W końcu doszło do cesarki, ale dziewczynka zmarła w wyniku ostrego niedotlenienia.

Po długim procesie trwającym niemal trzy lata, sąd pierwszej instancji oczyścił oskarżonego od zarzutów narażenia kobiety na niebezpieczeństwo, uszkodzenia jej ciała i nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. To jednak nie koniec batalii sądowej.

Od wyroku uniewinniającego odwołała się prokuratura (w pierwszym procesie domagała się dla lekarza kary więzienia w zawieszeniu oraz 2-letniego zakazu wykonywania zawodu) oraz pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej. Obie strony chcą uchylenia wyroku i cofnięcia sprawy do ponownego rozpoznania. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces apelacyjny w tej sprawie.

Czytaj też: Szpital MSWiA. Lekarz chciał wyciąć guza, którego nie było

Zdaniem skarżących sąd pierwszej instancji błędnie zinterpretował dowody. Je można podzielić na trzy kategorie: dokumentacja medyczna, zeznania świadków oraz opinie biegłych. Ekspertyzy sporządzały aż trzy zespołu z różnych ośrodków naukowych. Były między nimi pewne rozbieżności, a wiele dotyczyło błędów organizacyjnych w szpitalu.

Ostatecznie sąd wziął pod uwagę wersję tę korzystną dla oskarżonego. Jak mówił adwokat oskarżycielki posiłkowej - objawy kliniczne pacjentki (trwały, narastający ból brzucha) oraz wyniki badań ciśnienia krwi, mogły wskazywać na ostry stan przedrzucawkowy. A to - nawet biegli uznali za wyraźny syndrom odklejenia się łożyska.

- Podręcznikowe objawy stanu przedrzucawkowego traktowane są jak zapalenie pęcherza moczowego? Na jaką służbę zdrowia zostaliśmy skazani, można zapytać - grzmiał pełnomocnik. - Mówimy przecież o oddziale patologii ciąży szpitala klinicznego. O oddziale, gdzie z samej definicji znajdują się przypadki wymagające ścisłego monitorowania, baczniejszej uwagi ze strony personelu medycznego.

Prokurator podkreślała kwestie zeznań świadków - innych pacjentek z sali - które sąd zdyskredytował. Inne ciężarne miały zaświadczyć, że pokrzywdzona skarżyła się na silne bóle znacznie wcześniej, niż to wynika z karty pielęgnacyjnej (godz. 18).

Zarzuty sięgają lipca 2012 r. Oskarżony był wówczas rezydentem pełnił funkcję lekarza dyżurnego Kliniki Perinatologii i Położnictwa USK - tzw. młodszego porodówkowego. Michał Z. twierdzi, że pierwsze wyniki badań pacjentki były w normie. USG wykazało co prawda zaburzenia wzrostu płodu, a badanie ogólne moczu sugerowało infekcję pęcherza moczowego. Dlatego lekarz dyżurny przypisał kobiecie antybiotyk i leki odkażające. Michał Z. znów został wezwany na oddział przez personel, gdy pokrzywdzona wciąż skarżyła się na ból. Lekarz polecił pielęgniarkom obserwację pacjentki. Dalszej diagnostyki nie było: USG, podłączenie pod aparaturę KTG.

- Nie ma wątpliwości, że gdyby te najprostsze działania diagnostyczne zostały wdrożone, mogło to doprowadzić do decyzji o konieczności cesarskiego cięcia, do wydobycia żywego noworodka - podkreślała prokurator w mowie końcowej. - Według ustaleń biegłych przeprowadzających sekcję zwłok, było to dziecko donoszone, zdolne do podjęcia funkcji życiowych poza organizmem matki.

Przy trzecim sygnale okazało się, że tętno dziecka jest niewyczuwalne. Wezwano lekarza nadzorującego oddział. Zrobił cesarkę, ale dla dziecka było już za późno. Oskarżony podkreślał, że to właśnie do specjalisty, a nie do niego należała decyzja dotycząca porodu.

Czytaj także: Proces lekarzy z UDSK. Rodzice zmarłego Bolka: Lekarze odebrali naszemu synkowi szansę na walkę o życie

- Na żadnym etapie procesu klinicznego nic nie wskazywało na możliwość procesu przedwczesnego odklejenia się łożyska. Sam izolowany ból brzucha, niezależnie od jego nasilenia, bez innych towarzyszących temu objawów, nie upoważnia do podejrzewania zaistnienia tego procesu. A tymi dodatkowymi objawami są napięta macica i zaburzenia tętna płodu. Tętno płodu było analizowane wielokrotnie. Dopiero w tym ostatecznym, dramatycznym momencie, o godz 19.10 kiedy tego tętna płodu nie udało się stwierdzić - tłumaczył we wtorek 37-letni oskarżony. On i jego obrońca wnoszą o oddalenie apelacji.

Z uwagi na zawiłość sprawy, sąd okręgowy odroczył wydanie wyroku do 22 października.

Tu oglądasz: Porwanie i zabójstwo 27-letniego białostoczanina. Sąd skazał obu oskarżonych na dożywocie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna