GKS Katowice - Bytovia Bytów 1:2. Kibice wbiegli na murawę i zdarli z piłkarzy koszulki! ZDJĘCIA

W 94 minucie GKS Katowice miał akcję na 2:1. Bartosz Śpiączka fatalnie ją zepsuł i piłkę odzyskali goście. Kolejny w tym meczu błąd Jakuba Wawrzyniaka dał im rzut wolny. W pole karne pobiegł bramkarz Andrzej Witan i głową wpakował ją do siatki degradując GKS do II ligi! Jednocześnie okazało się, że trafienie bramkarza nic nie dała także gościom, bo Wigry wygrały w Częstochowie.

- Nie wiem co powiedzieć. Mogę tylko przeprosić kibiców - oświadczył trener Dariusz Dudek, a opiekun Bytovii ze łzami w oczach mówił, że do ostatniej chwili nie wiedział o wyniku z Częstochowy.

Przed meczem wszystko było jasne. GKS Katowice do utrzymania potrzebował w meczu z Bytovią Bytów zwycięstwa lub remisu. Porażka natomiast oznaczała spadek.

Gospodarze zaczęli spotkanie energicznie, ale rywale też potrafili się odgryźć. Na murawie rozgorzała walka, której efektem były szybkie dwie żółte kartki, jakie zobaczyli Diego Bardanca i Bartosz Wolski. Piłkarze popełniali jednak kiksy, które w I lidze zwyczajnie nie przystoją.

Szybkie tempo meczu zwiastowało pewne problemy dla GKS-u, który ma ostatnio problemy z utrzymaniem podobnego rytmu także w drugiej połowie. Celem ekipy Dariusza Dudka było więc objęcie prowadzenia, które dałoby zdecydowanie większy komfort w meczu przypominającym balansowanie na cienkiej linie.

Lina zrobiła się jeszcze cieńsza w 30 minucie. Goście doczekali się rzutu wolnego, który Filip Burkhardt, przy błędzie Krzysztofa Barana, zamienił na gola! W tym momencie katowiczanie znaleźli się w drugoligowej otchłani. Wyszli z niej jednak już po 120 sekundach. Kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Callum Rzonca i kopnięta lewą nogą w prawy róg bramki piłka wpadła do siatki. Wszystko rozpoczynało się więc od nowa.

Do nietypowej sytuacji doszło w 36 minucie spotkania, gdy za linią boczną starli się Wojciech Wilczyński i próbujący przeszkadzać mu w wykonaniu rzutu z autu rezerwowy GKS-u Bartosz Śpiączka. Obaj zostali ukarani żółtymi kartkami.

Na przerwę zespoły schodziły przy remisie, oznaczającym, że gospodarze wciąż zachowywali status pierwszoligowców.

Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczęli goście, ale Baran świetnie obronił strzał Jakuba Kuzdry. Bytovia próbowała zamknąć katowiczan w okrążeniu.

Generalnie mecz przeobraził się w festiwal chaosu i fatalnych zagrań z obu stron, ocierających się o kompromitację. Nie obyło się też bez wynalazków taktycznych, na przykład w postaci tłumu zawodników stojących na linii bramkowej przy rzucie rożnym, co zakończyło się oczywistą groźna kontrą Bytovii.

W doliczonym czasie gry na polu karnym gospodarzy działy się rzeczy epickie, i na stadionie przy Bukowej czekano z drżeniem na ostatni gwizdek arbitra. Tymczasem w ostatniej akcji meczu Andrzej Witan wbiegł w pole karne katowiczan i strzelił gola!

Eksplozja radości bytowian została po chwili zgaszona wieścią o spadku, ale jednocześnie wybuchł gniew kibiców GKS-u, którzy na murawie zdzierali z zawodników koszulki.

W budynku klubowym wisiała chmura gazu użytego przez ochroniarzy, by uniemożliwić kibicom wejście do budynku i szatni. W takiej atmosferze GKS pożegnał się nie tylko z marzeniami o Ekstraklasie, ale także z jej zapleczem. A ostatni mecz stanowił świetne podsumowanie całego fatalnego sezonu i polityki prowadzonej przez klub w ostatnich miesiącach.

GKS Katowice - Bytovia Bytów 1:2 (1:1)
0:1 Filip Burkhardt (30), 1:1 Callum Rzonca (32), 1:2 Andrzej Witan (90+5)

Michał Materla przed KSW 49

Piast Gliwice Mistrzem Polski