Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głodziła psa w Łodzi. Ciężko chory amstaff walczy o życie w lecznicy. Sąd aresztował kobietę na 3 miesiące.

(JED)
Uratowali zagłodzonego psa. Gehenna amstaffa z Widzewa
Uratowali zagłodzonego psa. Gehenna amstaffa z Widzewa Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi
W całodobowej lecznicy dla zwierząt na Karolewie lekarze od dwóch tygodni walczą o życie i zdrowie amstaffki Leny, którą niemal do śmierci głodowej doprowadziła opiekunka. Pies jest w bardzo ciężkim stanie, ale dzielnie walczy. Niestety ma tak wiele chorób,które są konsekwencją głodzenia, że lekarze wciąż są ostrożni w rokowaniach. 27-latka została dwa tygodnie temu zatrzymana i przesłuchana przez prokuratora. Usłyszała zarzut, dotyczący znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Do wyjaśnienia zatrzymano też 28-letniego mężczyznę, z którym kobieta pozostawała w związku i mieli się wspólnie opiekować psem.

Pies jest codziennie poddawany specjalistycznym badaniom, a krew do analizy jest wysyłana nawet do zagranicznych klinik.
- Ciągle szukamy optymalnej metody terapii, liczymy na to, że nasi koledzy z innych klinik w kraju i za granicą podpowiedzą jak leczyć psa w tak skrajnym stanie organizmu - mówi Daria Jagielska, weterynarz z kliniki Vet Med, która zajmuje się psem. - On jest po prostu doprowadzony niemal do śmierci głodowej.
Amstaffka ma niedoczynność tarczycy i bardzo powiększony mięsień serca. Leczenie wymaga wzajemnie wykluczających się leków co komplikuje terapię. Jednak pies wykazuje ogromna wolę życia i każdego dnia walczy. Jest radosny, chętnie biega po lecznicy, cieszy się na widok opiekunów, zaczął szczekać. Dobrze radzi sobie biegając na trzech łapach.
- Złamanej przed wieloma tygodniami nogi nie będziemy próbowali naprawić, bo organizm psa jest tak wycieńczony, że to będzie tylko dodatkowy stres, a noga i tak już nie będzie taka jak trzeba - dodaje Daria Jagielska. - Mamy nadzieję, że wkrótce pies będzie mógł trafić do schroniska i tam dochodzić do siebie.
Terapia psa jest bardzo kosztowna, suma wydatków rośnie w tysiące. Losem psa interesuje się bardzo wielu łodzian. Przychodzą do lecznicy, przynoszą zabawki, specjalistyczną karmę.

O gehennie psa usłyszeliśmy dwa tygodnie temu, gdy Animal Patrol odebrał psa z mieszkania na Widzewie. Był skrajnie wychudzony. Jego opiekunce prokurator postawił zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Kobieta pozostanie w areszcie przez najbliższe trzy miesiące. Jej konkubent (wczoraj został zatrzymany) dziś był przesłuchiwany przez prokuratora. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, twierdzi, że psem zajmowął się prawidłowo. Został objęty dozorem policyjnym, przed sądem odpowie z wolnej stopy.
Kobieta wyjaśniła, że psem zajmowała się od listopada ubiegłego roku, kiedy to jej matka wyjechała za granicę. Zwierzęciem miała zajmować się jedynie przez kilka tygodni, a matka miała przekazać jej pieniądze na utrzymanie psa. Tak się jednak nie stało. Zwierzę pozostało pod jej opieką, doszło do zerwania kontaktów z matką, która nie interesowała się losem psa. Jak twierdzi podejrzana, sama jest w złej sytuacji finansowej i nie stać jej było na utrzymanie i leczenie psa. Jej zdaniem zajmowała się psem prawidłowo. Trzymała zwierzę w wannie jedynie na czas sprzątania. Po przesłuchaniu kobietę zatrzymano do dyspozycji Prokuratury Rejonowej Łódź - Widzew. Jutro,w piątek podjęte zostaną dalsze decyzje, w tym co do ewentualnych środków zapobiegawczych.
Ma jutro zaplanowano też przesłuchanie w widzewskiej prokuraturze konkubenta podejrzanej.

Prokuratura Rejonowa Łódź – Widzew podjęła decyzję o wszczęciu dochodzenia w sprawie znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem Podstawą było zawiadomienie o przestępstwie złożone we wtorek 12 marca przez Straż Miejską. Odebrane właścicielowi zwierzę było skrajnie wygłodzone, zaniedbane, niezdolne do samodzielnego poruszania się.

Jak wynika z treści zawiadomienia, strażnicy sekcji Animal Patrol Straży Miejskiej w dniu 9 marca 2019 roku, około godziny 16 przeprowadzili kontrolę w jednym z mieszkań na terenie osiedla Widzew Wschód. Zastano tam 27 – letnią kobietę oraz sukę w typie rasy amstaff w wieku około 12 lat w stanie skrajnego zaniedbania. Zwierzę było drastycznie wychudzone i niezdolne do poruszania się o własnych siłach, z widocznymi nienaturalnym zniekształconym urazem łapy, mogącym sugerować nieleczony uraz. Stwierdzono brak pokarmu i dostępu do wody. W trakcie kontroli pies był przetrzymywany w wannie. Zdecydowano o natychmiastowym odbiorze młodej kobiecie zwierzęcia.

Z relacji 27 – latki wynikało, że pies znajduje się pod jej opieką od listopada 2018 roku, jest własnością matki, która od dłuższego czasu przebywa poza granicami kraju. Po odebraniu zwierzę zostało przewiezione do kliniki weterynaryjnej. Zdaniem lekarza weterynarii zaniedbania mają charakter długotrwały.

Prokurator podjął natychmiastową decyzję o konieczności wszczęcia postępowania. Jako podstawę jego wszczęcia przyjęto znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem co jest zagrożone karą pozbawienia wolności w wymiarze do lat 5. Sąd zobowiązany jest także do orzeczenia zakazu posiadania zwierząt i nawiązki na cele związane z ochroną zwierząt w kwocie od tysiąca do 100 tys złotych.

O tym, że z psem może się dziać coś niedobrego poinformowali funkcjonariuszy Animal Patrol sąsiedzi. Jednak psia tragedia jaką zobaczyli w mieszkaniu strażnicy nawet ich wyprowadziła z równowagi. Wychudzona, biała sunia bez dostępu do jedzenia i picia siedziała w wannie.

Nie wolno jej było chodzić po mieszkaniu, bo... sikała na dywan. Psem zajmowały się osoby, które podczas nieobecności właścicieli miały się psem opiekować. Pies nie tylko był skrajnie wychodzony (ważył zaledwie 10 kilogramów, gdy zdrowy amstaff - suka osiąga wagę ok. 25-30 kilogramów) i przerażony. Strażnicy odebrali psa i zawieźli do całodobowej lecznicy weterynaryjnej. Dziś (poniedziałek) psa przewieziono do schroniska przy ul. Marmurowej. Niestety jego stan wymaga całodobowej, specjalistycznej opieki, a takiej placówka nie jest w stanie mu zapewnić. Pies wrócił więc do lecznicy.

- To jest wyjątkowe okrucieństwo wobec psa - mówi Marta Olesińska ze schroniska. - Sprawa trafi do prokuratury, mam nadzieję, że w tym przypadku nie zostanie potraktowana jako niska szkodliwość czynu i oprawcy czworonoga poniosą karę.

Nie wiadomo, czy psa uda się uratować. Przy tak skrajnym wygłodzeniu poszczególne narządy wewnętrzne mogą przestać funkcjonować.

Animal Patrol przypomina, że gdy widzimy zwierzę potrzebujące pomocy lub czujemy się zagrożeni, to możemy sprawę zgłosić dzwoniąc pon numer telefonu Straży Miejskiej w Łodzi 986.

Prokuratura bada sprawę głodzonego i bitego psa z Bałut [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna