- Było parę minut po godz. 6, kiedy zauważyłem dziwne iskrzenie na pobliskim słupie energetycznym - opowiada Mirosław Chalecki. - Zatelefonowałem do suwalskiego rejonu energetycznego. Gdyby przyjechali od razu, pewnie nic by się nie stało.
Około godz. 10 Chalecki zajrzał do obory. Sześć zwierząt leżało na ziemi. Pozostałe osiem zdążył wyprowadzić. - Prąd był praktycznie wszędzie: w rurach kanalizacyjnych i w ziemi - opowiada. - Krów nie udało się już uratować.
W końcu przyjechali energetycy. Prace na słupie trwały do późnych godzin popołudniowych.
Adam Suchocki, szef suwalskiego rejonu energetycznego, nie chce spekulować, co mogło być powodem przebicia prądu. - Najpierw musimy kilka kwestii wyjaśnić - mówi. Dotyczy to także zbyt późnej, zdaniem Chaleckiego, reakcji na wezwanie.
Jeżeli okaże się, że winę ponosi rejon energetyczny, rolnik otrzyma odszkodowanie za poniesione straty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?