Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grożą blokadą

Wojtek Mierzwiński [email protected]
- Wiosną nic nie zostanie z tej drogi, jeśli nie znikną z niej ciężarówki - mówią mieszkańcy Miluk
- Wiosną nic nie zostanie z tej drogi, jeśli nie znikną z niej ciężarówki - mówią mieszkańcy Miluk W. Mierzwiński
Miluki. Droga w opłakanym stanie i pędzące TIR-y ze żwirem - to codzienność w Milukach.

Mieszkańcy Miluk aż kipią ze złości. Mają za złe właścicielowi pobliskiej żwirowni, że jego klienci samochodami ciężarowymi rozjeździli drogę.
Kiedy przez Miluki jedzie TIR, lepiej uciekać na wąskie pobocze, by nie zostać ochlapanym wodą z kałuż. To zresztą najmniejszy problem.
- Przecież tu ludziom pękają ściany domów. Nic dziwnego, jeśli codziennie w jedną stronę leci drogą kilkanaście ciężarówek i powoduje drgania. Przecież właściciel żwirowni nie wyremontuje nam domów - skarży się Marian Gorzoch.
- To nie wszystko, w bardzo złym stanie technicznym jest most między Oraczami a Milukami. Jeśli nadal będą tamtędy jeździć ciężarówki, w końcu się zawali. Zresztą w podejrzanych okolicznościach zniknął stamtąd znak drogowy z informacją, że mostem nie mogą jeździć pojazdy o wadze większej niż 15 ton - dodają mieszkańcy Miluk.
Co na to właściciel żwirowni?
- Zleciłem ekspertyzę uniwersyteckim fachowcom i sam za nią zapłaciłem. Stwierdzili, że most zniesie nacisk nawet 50 ton. Poza tym nie ma innej drogi, którą mogliby jeździć odbiorcy żwiru - rozkłada ręce przedsiębiorca.
- Przecież ten most został zbudowany 50 lat temu. To niemożliwe, że wraz z wiekiem wzrosła jego wytrzymałość. Jeśli ten problem nie zostanie rozwiązany, wyjedziemy na drogę i po porostu ją zablokujemy. Wtedy nikt nie przejedzie - grożą mieszkańcy Miluk.
Teresa Cybulko, radna gminy Ełk, zwraca uwagę także na inny problem.
- Tą drogą chodzą dzieci, a kierowcy nie zawsze stosują się do ograniczenia prędkości. Tu jest bardzo niebezpiecznie, jeżdżące TIR-y pogłębiają ten problem. Poza tym Miluki i Płociczno to wioski nastawione na turystów, a jeżdżące w kółko samochody ciężarowe ich odstraszają - twierdzi Cybulko.
Wyjścia z tej sytuacji będzie szukał Antoni Polkowski, wójt gminy Ełk, który wczoraj spotkał się w Milukach z mieszkańcami wsi oraz przedsiębiorcą.
- Sądzę, że samochody ze żwirowni mogłyby jeździć inną drogą. Nie przez Miluki i Oracze, lecz przez Krokocie i dalej lasem. Wyjeżdżałyby w Ełku na ulicę Suwalską. Mam nadzieję, że właściciel żwirowni dojdzie w tej kwestii do porozumienia z dyrekcją Lasów Państwowych. Będziemy go wspierać w tych negocjacjach. Nie może być tak, że ktoś zarabia pieniądze kosztem krzywdy innych - mówi Antoni Polkowski.
Mieszkańcy Miluk wspólnie doszli do wniosku, że pewne problemy trzeba rozwiązać od razu.
- Warto położyć na ulicy próg zwalniający prędkość. Dzięki temu kierowcy nie będą jeździć zbyt szybko przez naszą wieś. To cud, że nie doszło tu jeszcze do tragedii. Sprawa mostu i drogi też nie może długo czekać, bo wiosną po roztopach tędy już po prostu nie przejedziemy ani my, ani samochody ze żwirem - ostrzegają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna