Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Groził, że mi obije mordę. Tak się robi u nas politykę

Paweł Tomkiewicz [email protected]
Katarzyna Werczyńska / ruchpalikota.org.pl
Konflikt wśród działaczy Ruchu Palikota nabiera na sile.

Kolejna odsłona konfliktu wśród członków i sympatyków Ruchu Palikota. Poseł uważa, że nic się nie stało.

Śledczy zbadają, czy Jarosław Dobrowolski, asystent posła Tomasza Makowskiego groził Zbigniewowi Kaczmarkowi z Olecka. Chodzi o jedną z rozmów telefonicznych między dwoma mężczyznami. Mimo że trwała zaledwie kilka minut, obie strony przedstawiają zupełnie inny jej przebieg.

Jestem sympatykiem Ruchu Palikota
W ostatnich tygodniach o mazurskich działaczach Ruchu Palikota ciągle jest głośno. Najpierw toczył się spór o wybór nowego przewodniczącego w olsztyńskim okręgu partii. Kilka tygodni temu w Piszu odbyły się dwa konkurencyjne kongresy, na których wybrano dwóch różnych przewodniczących. Władze krajowe partii unieważniły jednak te wybory i przeprowadziły nowe. Jednak i tym razem nie obeszło się bez emocji. Kilkunastu członków klubu na znak protestu nie wzięło udziału w głosowaniu.

Nowym przewodniczącym został Janusz Niedźwiecki.

Ale do władz krajowych partii wpłynął kolejny protest dotyczący nieprawidłowości podczas ostatnich wyborów.

- Nie brałem już w nich udziału, bo miesiąc temu wystąpiłem z Ruchu Palikota. Nie podobały mi się pewne posunięcia partii, ale ciągle jestem jej sympatykiem - mówi Zbigniew Kaczmarek z Olecka.

Mimo to Kaczmarek interesował się, jak przebiegał kongres w Piszu. Rozczarowany wydarzeniami zamieścił na forum kilka negatywnych wpisów dotyczących posła Tomasza Makowskiego. Jego zdaniem ełcki poseł chce zbudować sobie silne zaplecze, żeby w następnych wyborach mieć zapewnione wysokie miejsce na liście kandydatów.

- Nie wyświetlił mi się numer Jarosława Dobrowolskiego, ale poznałem go po głosie. Usłyszałem przez telefon, że przyjedzie do mnie pod dom i obtłucze mi moją ubecką mordę, jeśli nie usunę i nie przestanę zamieszczać na forum podobnych, krytycznych wpisów. Usłyszałem też m.in., jak to moja mamusia źle się prowadziła - relacjonuje Zbigniew Kaczmarek.

Olecczanin zapewnia, że nigdy nie był ani w UB, ani SB. Choć jak przyznaje, pracował na przejściu granicznym, więc miał kontakt zarówno z WSW, SB, Stasi czy NKWD.

Bez komentarza
Sprawy komentować nie chce drugi z rozmówców Jarosław Dobrowolski. Zastanawia się jedynie, czy jest to próba pomówienia, czy jakiś upust frustracji ze strony Zbigniewa Kaczmarka. I dodaje, że ma obecnie na głowie inne, ważniejsze sprawy, jak np. pomoc w zbiórce pieniędzy dla chorego chłopca.

Bardziej rozmowny jest natomiast poseł Tomasz Makowski. Broni swojego asystenta.

- Jarek dzwonił do Zbigniewa Kaczmarka, ale w zupełnie innej sprawie. Chodziło o protest przeciwko ACTA i akcję zakładania masek na pomnikach - twierdzi poseł Makowski. - Jak widać emocje wzięły górę.
Zdaniem posła w rozmowie dwóch mężczyzn żadne groźby, jak również słowa "ubecka morda" nie padły.
Mimo tych zapewnień swoją wersję podtrzymuje Zbigniew Kaczmarek.

- Po co miał dzwonić do mnie w sprawie masek, jeśli ja już nie byłem członkiem Ruchu Palikota - dziwi się takiemu tłumaczeniu olecczanin. - A poza tym przecież w Olecku oprócz pomnika Jana Pawła II nie ma żadnego pomnika. Założenie na niego maski mijałoby się z celem.

Zbigniew Kaczmarek zgłosił sprawę na policję. Chce, aby wyjaśnili to śledczy, bo nie chce być przez nikogo zastraszany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna