Najpierw było osłabienie, później okropny kaszel. Diagnoza zaskoczyła całą rodzinę. Okazało się, że tata ma gruźlicę! Kto by pomyślał, że u zdrowego, dbającego o siebie człowieka w dzisiejszych czasach może rozwinąć się taka choroba – opowiada Anna Siemaszko. Białostoczanka mówi, że ojciec choruje już rok. I nadal niestety nie widać końca choroby. – Myślałam, że gruźlicy raczej już się nie spotyka – dodaje Anna Siemaszko.
Gruźlica to choroba osób zaniedbanych zdrowotnie
Okazuje się, że jednak jest zupełnie inaczej. Choć, jak mówi profesor Robert Mróz, pulmonolog, kierownik II Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, gruźlica to choroba dotykająca przede wszystkim osoby zaniedbane zdrowotnie, osłabione, mające problem z uzależnieniem od alkoholu oraz narkotyków, bezdomne, niedożywione, ale też chore na cukrzycę, to zdarza się, że zapadają na nią osoby zadbane zdrowotnie.
– Gruźlica to choroba rozprzestrzeniająca się drogą kropelkową, więc można się nią zarazić poprzez kontakt. Ale krótkotrwały, jednorazowy kontakt nawet z chorym obficie prątkującym zazwyczaj nie kończy się zakażeniem, bo gruźlica to przecież nie jest wirus – wyjaśnia profesor Mróz.
Dr Iwona Sienkiewicz z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku podaje, że w 2019 roku w Podlaskiem zgłoszonych było 114 przypadków gruźlicy, w 2020 – 65, w 2021 – 55, natomiast w roku ubiegłym takich przypadków było 63. – Jednak to dane wstępne, liczba zachorowań za rok ubiegły może jeszcze wzrosnąć, bo dane jeszcze wciąż do nas spływają – zastrzega dr Sienkiewicz. I tłumaczy, skąd taka mała liczba zakażeń w 2020 i 2021 roku.
– Była pandemia. Ludzie siedzieli w domach, nie mogli się diagnozować – mówi. Wyjaśnia, że choć najczęściej chorują osoby w wieku 45-64 lat, to zdarza się, że gruźlica występuje nawet u dzieci.
Prof. Robert Mróz przyznaje, że do szpitala cały czas trafiają pacjenci, którzy wymagają leczenia z powodu gruźlicy. Na szczęście jednak nie ma jeszcze powodu do wielkiego niepokoju.
– To nie jest sytuacja, która wydawałaby się nam sytuacją alarmową – zapewnia prof. Robert Mróz. I ma nadzieję, że będzie już tylko lepiej. – Więcej zachorowań na gruźlicę obserwowaliśmy, gdy była wzmożona migracja ze Wschodu. Uchodźcy z krajów postsowieckich, głównie z Czeczenii, trafiali do nas z czynną gruźlicą – dodaje.
To dlatego, że w tych krajach jest problem z dostępnością do leków przeciwgruźliczych. W Polsce – jak zapewnia prof. Mróz, tego problemu nie ma: – Leki mamy. I to skuteczne – podkreśla. Włączenie leczenia powoduje zresztą, że nawet jeśli pacjent odkrztusza jeszcze prątki, to są one niezjadliwe.
Nie wszyscy szczepią dzieci
Jednak, jak mówi pulmonolog, najważniejsze jest to, by się w ogóle nie zarazić. Oczywiście najlepszym sposobem jest unikać kontaktu z zakażonymi. Ale na to nie zawsze mamy wpływ. Trzeba więc zadbać o swoją odporność: – Dobrze się odżywiać, dbać o kulturę fizyczną... – radzi.
A dr Iwona Sienkiewicz przypomina, że w Polsce jest obowiązek szczepienia przeciwko gruźlicy.
– Dzieci powinny być zaszczepione w momencie urodzenia, ale najpóźniej do 15. roku życia – mówi.
Tymczasem nie wszyscy podlascy rodzice wykonują ten obowiązek. Np. w 2021 r. na 9604 urodzonych dzieci, zaszczepionych od gruźlicy zostało 9043 noworodków i niemowląt – czyli około 95 proc.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?