Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grypowe rekordy już za nami. Na szczęście chorowaliśmy lżej

Urszula Ludwiczak
Urszula Ludwiczak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Archiwum
Prawie 16 tys. więcej niż 12 miesięcy wcześniej przypadków grypy i chorób grypopodobnych odnotował od września ub.r. do końca kwietnia br. podlaski sanepid. Choć w tym sezonie grypowym było dużo więcej zachorowań niż w 2015/16, to na szczęście przebiegały one mniej groźnie.

W woj. podlaskim w sezonie grypowym 2016 /2017 zgłoszono aż 110 528 zachorowań oraz podejrzeń zachorowań na grypę. Dla porównania: w poprzednim sezonie zgłoszeń było 94 590. W styczniu 2017 r. odnotowano rekordową liczbę chorych - ponad 31 tys.!

- Chociaż zachorowań było dużo więcej, to można powiedzieć, że miały łagodniejszy przebieg - ocenia Lucyna Jadaluk, kierownik oddziału epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku. - Nie odnotowaliśmy żadnych zgonów z powodu powikłań pogrypowych. Nie odnotowano też ani jednego potwierdzenia wystąpienia wirusa grypy typu A/H1N1, który jest jednym z groźniejszych.

Od początku sezonu spośród 70 prób pobranych od pacjentów podejrzanych o zachorowanie na grypę, w Medycznym Laboratorium Diagnostycznym Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku w 15 przypadkach stwierdzono obecność wirusa grypy typu A, a w dwóch - typu B.

Wśród wszystkich chorych, ponad 48 tys. stanowiły dzieci do 14. roku życia. Z kolei najwyższą dzienną zapadalność odnotowano wśród dzieci w grupie wiekowej 0 - 4 lat (184 przypadki na 100 000).

Jak wynika ze statystyk, najczęściej chorowali mieszkańcy powiatów: białostockiego, bielskiego, łomżyńskiego i augustowskiego.

Typowy sezon grypowy w Polsce trwa od września do kwietnia następnego roku, przy czym szczyt zachorowań przypada między styczniem a marcem. Tak też było tym razem - w tych miesiącach zachorowało w Podlaskiem w sumie ponad 70 tys. osób.

Chociaż typowy sezon grypowy jest już za nami, to ostatnio wyjątkowo kapryśna aura sprawiła, że w pierwszym tygodniu maja przybyło „zagrypionych”. O ile w ostatnim tygodniu kwietnia takich przypadków odnotowano 836, to między 1 a 7 maja - ponad 2,2 tys.!

- Na pewno wpływ miała pogoda, duża zmienność temperatur - ocenia Lucyna Jadaluk. - Maj z reguły jest zdradliwy, chcemy słońca i ciepła, zdejmujemy ubrania, a temperatura nie zawsze temu sprzyja. I kończy się chorobą - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna