Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazdy takie jak my

Irena Poczobut
Studebakerowi Johnowi podczas koncertu pękła struna. Najwyraźniej często mu się to przytrafia, ponieważ miał przygotowane zapasowe pudełko. Wymienił strunę, nie przerywając grania.
Studebakerowi Johnowi podczas koncertu pękła struna. Najwyraźniej często mu się to przytrafia, ponieważ miał przygotowane zapasowe pudełko. Wymienił strunę, nie przerywając grania.
Suwałki. Gwiazdy festiwalu bluesowego, który odbył się w ubiegły weekend, członkowie zespołu Dżem, nie chcieli spotkać się twarzą w twarz ze swoimi fanami.

Z kolei do Jeremy'ego Spencera można było podejść osobiście, uścisnąć mu dłoń. Miał tylko jedną malutką fanaberię: białe wytrawne wino do garderoby. Kiedy je wypił, przed, czy po koncercie - nie wiadomo.

Autografy z ochroną

Zespół Dżem przyjechał na suwalski festiwal w nie najlepszych humorach.
- Mieli za sobą niezbyt udany występ w Olsztynie - wyjaśnia Bogdan Topolski z Regionalnego Ośrodka Kultury i Sztuki, pomysłodawca i kierownik artystyczny imprezy.

I chociaż po koncercie u nas artystom znacznie poprawiły się nastroje, z fanami nie chcieli się już spotykać.

- Autografy rozdawali za pośrednictwem ochroniarzy - przyznaje nadzorujący ich pracę Mirosław Szyszko, który jest też właścicielem hotelu w Starym Folwarku, gdzie Dżem zatrzymał się na noc. - Myślę, że byli zwyczajnie zmęczeni.
Podobno zupełnie nie było po nich widać, że są gwiazdami.

- Nie wywyższali się w żaden sposób - potwierdza obsługa hotelu. - Jedli rosołki, żurki, sałatki, a na śniadanie - jajecznicę.
Podobnie było z estońską formacją Compromice Blue.

Jeremy spotkał siostrę

Jeremy Spencer przywiózł z Anglii żonę.
- Wyróżniał się i to bardzo... wysoką kulturą - nie kryje zauroczenia Jan Sztukowski, właściciel Domu Nauczyciela, gdzie artysta mieszkał przez trzy dni. - To niezwykle uroczy starszy pan.

Z pewnością Suwałki zapadną mu na długo w pamięć.
- Specjalnie z Niemiec przyjechała do niego siostra, której nie widział wiele lat - mówi Bogdan Topolski.

Być może było to pierwsze spotkanie po wyzwoleniu się muzyka spod "opieki" sekty Dzieci Boga, do której należał w przeszłości.

Śpią dłużej

Ludzie bluesa jedli tylko to, co było w karcie. Nie mieli żadnych fanaberii, ani skarg.
- Zachwalali naszą kaczkę z jabłkami - dodaje Sztukowski i zapewnia, że mają takie same podniebienia, jak większość gości hotelowych.

- Mają tylko nietypowy wygląd i przesunięty zegar dobowy - mówi.
A co z napojami wyskokowymi?
- Alkohol mieli własny - wyjaśnia Jan Nowak z hotelu Hańcza, gdzie zatrzymała się m.in. Nina van Horn.

Największy problem sprawiło organizatorom znalezienie wystarczającej liczby "jedynek" hotelowych, które za granicą są standardem.

- Musieliśmy niektórych zawieźć do Augustowa - zdradza kulisy Bogdan Topolski.
Przy okazji kilka zespołów, w towarzystwie vipów i przy suto zastawionym stole, odbyło rejs statkiem.

Zdaje się, że jedyną fałszywą nutę wydała struna Studebakera Johna, która pękła mu podczas występu. Grzecznie zachowywały się nie tylko gwiazdy, ale też publiczność.

- Spodziewaliśmy się inwazji, a przywieziono do nas tylko dwie osoby - mówi Józef Wierzbiński, dyrektor izby wytrzeźwień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna