Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryk Ołów w pożarze stracił dach nad głową. Z dziećmi koczuje u sąsiadów. Potrzebuje pomocy

Helena Wysocka
Dom nie nadaje się do odbudowy - mówił kilka dni temu Henryk Ołów. - Pomóżcie mi, proszę.
Dom nie nadaje się do odbudowy - mówił kilka dni temu Henryk Ołów. - Pomóżcie mi, proszę. H. Wysocka
Gm. Raczki. Mężczyzna samotnie wychowujący dwóch synów potrzebuje pomocy.

Henryk Ołów w pożarze stracił dach nad głową. Przygarnęli go sąsiedzi, ale przed zimą chciałby wrócić na swoje.

- Mnie już za wiele nie potrzeba. Mógłbym spać i w stodole, ale o dzieci się martwię - wyznaje rolnik. - Chciałbym, by miały swój kąt. Uczyć się jeszcze muszą, a nie ma gdzie.

Pogorzelec potrzebuje przede wszystkim materiałów budowlanych, ale też fachowców, którzy pomogliby w odbudowie domu.

- Bardzo prosimy o pomoc - apeluje Maria Sienkiewicz z suwalskiej fundacji „Promyk”, która wspiera rolnika. - Sytuacja jest dramatyczna. Ten człowiek nie da sobie rady.

Kiedyś papież ocalił dom

Ołów ma 59 lat i mieszka w podsuwalskim Bakaniuku. Jest rozwiedziony. Od kilku lat samotnie wychowuje dwóch 14-letnich synów. Jeden z nich jest niepełnosprawny i kształci się w ośrodku szkolno-wychowawczym w Olecku. Drugi - w raczkowskim gimnazjum.

Ołów ma niewielkie, niespełna 4-hektarowe gospodarstwo rolne, które przejął po nieżyjących już rodzicach. Hoduje kilka świń i krowę. Daje sobie radę, choć łatwo nie ma. Siedem lat temu ogień strawił mu budynki gospodarcze i płody rolne. Wtedy cudem ocalał drewniany dom. Pan Henryk opowiadał, że to za sprawą papieża Jana Pawła II, do którego, w czasie pożaru, żarliwie modliła się jego mama. Efekt był taki, że zmienił się kierunek wiatru. - Inaczej poszłoby wszystko z dymem - przekonuje Ołów.

Teraz do tragedii doszło w połowie maja. Przed południem sąsiedzi poszkodowanego zauważyli wydobywający się z domu dym. Zaalarmowali strażaków, ale mimo szybko podjętej akcji budynku nie udało się uratować.

- Dobrze, że dzieci wtedy były w szkołach - mówi gospodarz. - Mogłoby przydarzyć się im nieszczęście. A tego bym nie przeżył.

Co było przyczyną pożaru, jeszcze nie wiadomo. Przypuszczalnie nieszczelny przewód kominowy. W budynku znajdowała się bowiem niewielka wędzarnia. A feralnego dnia gospodarz w niej rozpalił, by uwędzić mięso.

Musi wrócić na swoje

Pogorzelec spędził kilka nocy w stodole. Ale później, gdy zrobiły się zimne noce, skorzystał z zaproszenia sąsiadów. Tam też przebywają nastoletni chłopcy. - Jestem strasznie wdzięczny za gościnę, ale nie mogę wiecznie z niej korzystać - mówi rolnik. - Muszę wrócić do siebie, na swoją ziemię. Muszę mieć własny kąt.

Mieszkańcy Bakaniuka pomogli mężczyźnie uprzątnąć pogorzelisko.

- Na posesji jest już prąd - mówi Justyna Sadowska-Kurzyna, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Raczkach. - Formalności związane z budową też ku końcowi.

A to oznacza, że można byłoby rozpocząć inwestycję. Tyle tylko, że ani Henryka Ołowia, ani gminy na to nie stać.

- Będziemy prosić przedsiębiorców z regionu o wsparcie - dodaje kierownik ośrodka. - Mam nadzieję, że choć trochę pomogą.

Jak pomóc?

Pieniądze można wpłacać na konto: Bank Spółdzielczy w Rutce-Tartak, oddział w Raczkach, 50 9367 0007 0030 0300 0198 0218 z dopiskiem: Pomoc dla pogorzelców.

Pomoc rzeczową można przekazywać za pośrednictwem GOPS w Raczkach, tel. 87 568 50 46.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna