Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryk wybrał ciężary

(db)
Olimpijczyk urodził się w domu, w którym obecnie mieszka Genowefa Januszkiewicz
Olimpijczyk urodził się w domu, w którym obecnie mieszka Genowefa Januszkiewicz
O tym, że chodziarz Robert Korzeniowski ma żonę z Sokółki wie niemal każdy mieszkaniec tego miasta. Natomiast mało kto słyszał, że z Sokólszczyzną związany był inny znany olimpijczyk. Mowa o urodzonym w Janowszczyźnie koło Sokółki ciężarowcu Henryku Trębickim.

- Matka olimpijczyka - Maria - i mój mąż byli rodzeństwem. Starsi mieszkańcy pamiętali historię rodziny Trębickich. Znali też sukcesy naszego olimpijczyka. Kiedyś nawet kilka osób pytało, czy faktycznie Henryk Trębicki z Janowszczyzny pochodził. A on przecież w tym domu się urodził, gdzie ja teraz mieszkam - mówi Genowefa Januszkiewicz z Janowszczyzny.
Henryk przyszedł na świat 22 października 1940 roku. Półtora roku później matka z trójką synów została deportowana na Syberię. Ojca - przedwojennego policjanta - Rosjanie wywieźli do Miednoje. Maria nie przeżyła zesłania, a jej dzieci trafiły do sokólskiej ochronki. Chłopców wychowywała rodzina. Starsi kontynuowali naukę w szkołach górniczych na Śląsku, zaś przyszły sportowiec zamieszkał w Ostrowi Mazowieckiej.
- W tamtych czasach najpopularniejszym wśród młodzieży sportem było kolarstwo i podnoszenie ciężarów. Henryk wybrał tę drugą dyscyplinę. Wierzył, że odniesie sukces i tak też się stało - wspomina sokółczanin Henryk Miszkin, kuzyn olimpijczyka.
Na swoich pierwszych igrzyskach w 1964 roku w Tokio zajął czwarte miejsce. Podczas kolejnej olimpiady w 1968 roku w Meksyku wywalczył brązowy medal. Cztery lata później w Monachium powtórzył swoje osiągnięcie z Tokio. Oprócz tego było jeszcze wicemistrzostwo świata (1971 rok) i 2-krotne mistrzostwo Polski (1963 i 1964 rok). Wszystkie tytuły zdobył startując w wadze koguciej (56 kg).
- Pamiętam, że jak go odwiedziłem w Ostrowi Mazowieckiej, to zobaczyłem cały pokój zastawiony sportowymi trofeami. Był z nich dumny. Henryka wspominam jako wielkiego humorystę. Wielokrotnie opowiadał mi o wydarzeniach związanych z olimpiadami. Niekoniecznie dotyczyły one sportu. Otóż członkowie polskiej ekipy starali się przywieźć z zachodu nie tylko medale, ale też towar, który w naszym kraju miał wzięcie. Do toreb ładowano zegarki, ubrania i co się tylko dało. Podczas igrzysk każdy z członków sportowej ekipy PRL-u miał po dwóch tzw. osobistych opiekunów. Pilnowali chociażby tego, aby olimpijczycy nie udzielali wywiadów zachodnim dziennikarzom - opowiada Henryk Miszkin.
Po zakończeniu kariery zawodowej Trębicki pracował jako trener LKS Ostrovianka. W ostatnich latach życia chorował na serce. Zmarł na stole operacyjnym w warszawskiej klinice 8 czerwca 1996 roku. Osierocił żonę i dwie córki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna