Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodowanie gołębi nie należy do tanich ani łatwych pasji

Magdalena Kleban [email protected]
Wyhodowanie championa nie należy do rzeczy łatwych. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze wzorzec, czyli ustalony przez federację sędziów wzór gołębia.
Wyhodowanie championa nie należy do rzeczy łatwych. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze wzorzec, czyli ustalony przez federację sędziów wzór gołębia. B. Maleszewska
Gołębie jednego partnera mają do końca życia. Są monogamistami. Tak urządziła to natura. Jednak te najpiękniejsze, najcenniejsze, najbardziej rasowe nie mogą sobie na taki luksus pozwolić. Ich geny są zbyt cenne, żeby można było "marnować" je tylko w jednej konfiguracji.

Adam Olchówka miał 13 lat, kiedy zaczęła się jego fascynacja gołębiami. Te pierwsze nie były ani za bardzo rasowe, ani najlepsze. Ale może, dlatego, że zajmowała się tym duża część mężczyzn w jego rodzinie i on bardzo szybko połknął tego bakcyla. Nie jest tu zresztą wyjątkiem, większość z dzisiejszych hodowców zaczynała jako młodzi chłopcy. Nie bez znaczenia są tu i tradycje rodzinne - zamiłowanie do hodowania gołębi, ptactwa ozdobnego zazwyczaj przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Liczy się postawa, jak u pięknej kobiety

Chyba żaden laik nie byłby w stanie odróżnić rasowego gołębia od championa. Zwłaszcza, jeśli kolor ich upierzenia przypomina te znane z naszych balkonów, dachów i drzew. Bywają oczywiście gołębie niezwykle strojne, z wielokolorowym upierzeniem, piórami nawet na nogach (przez to ich właściciele trzymają ich na siatkach, żeby pióra się nie zniszczyły). Gdańskie wysokolotne pozornie do takich nie należą. Jednak Adamowi Olchówce z Giżycka wystarczył jeden rzut oka, żeby się zorientować, z jakim "materiałem" ma do czynienia. Wcześniej hodował rasy chińskie, ale od jakiegoś czasu woli europejskie, odpowiednie egzemplarze wyszukuje u niemieckich hodowców. Gdańskie wysokolotne upodobał sobie szczególnie.

- Zobaczyłem je u naszego prezesa. Wiedziałem, że muszę je mieć u siebie - przyznaje Adam.
Wyhodowanie championa nie należy do rzeczy łatwych. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze wzorzec, czyli ustalony przez federację sędziów wzór gołębia. U gdańskich wysokolotnych ważna jest tzw. stójka, czyli postawa pozioma u ptaka. Niezwykle ważna jest struktura upierzenia, tzw. koronka (grzywa musi mieć pełną linię na szyi), oczy, oraz to, czy skrzydła są przylegające, zwarte. Ogon powinien
być daszkowaty, mieć dwa pióra więcej od szerokości tułowia.

Ale, po czym poznać, czy gołąb ma "to coś", co odróżnia dobry egzemplarz od championa?
- To tak jak z dziewczynami. Czasami jest ładna, ale czegoś jej brakuje - uśmiecha się hodowca. - A to wszystko przez sylwetkę, bo idzie taka schylona, zgarbiona. Gdyby się wyprostowała, byłaby dużo atrakcyjniejsza. Podobnie jest z gołębiami. Jak ma ładną postawę, a jeszcze w genach ma czystość rasy, to sędziowie takiego wyłapią bardzo szybko. Kiedy masz wybrać spośród 8-12 gołębi biorących udział w rywalizacji, to wiadomo, że najpierw naszą uwagę zwróci ten, co ładnie stoi, ładnie się prezentuje.

Awanturnicy i spolegliwi

Antoni Popko z Choroszczy też zaczynał od hodowli gołębi jako bardzo młody chłopak. Bardzo szybko jednak okazało się, że dla niego jest to zbyt duże ograniczenie. Dzisiaj można u niego spotkać gołębie i niemal wszystkie rasy zaliczane do drobiu ozdobnego: pawie, drób ozdobny, bażanty.
- Co ja zrobię, kiedy wszystkiego się chce - przyznaje lekko się uśmiechając. I dumnie obejmuje spojrzeniem swoje hałaśliwe królestwo. Paw puszy się w tym gronie niczym król. Ale to bażanty robią najwięcej rabanu. Jeden piękniejszy od drugiego, jednak przedstawiciel rasy srebrzystej bażanta najwyraźniej nie chce mieć w swojej zagrodzie żadnej konkurencji. Bezpardonowo atakuje przepięknie ubarwionego niczym tęcza bażanta złotego. Nie było innego wyjścia - srebrzystego awanturnika trzeba było przenieść do innej zagrody.

- Bardzo niewdzięczna rasa - kręci z niezadowoleniem głową pan Antoni. - Biją się okropnie, właściwie to tylko swoją partnerkę akceptują. Najbardziej awanturnicze to właśnie bażanty srebrzyste i królewskie. Z kolei bażant złoty, bananowy należą do tych spolegliwych, dosłownie z ręki jedzą.

Dobry hodowca zwraca na wszystko uwagę, musi wręcz podporządkować temu swoje życie. Bywają ptaki, które w swojej naturze mają walkę. Bywają i takie, które akceptują niemal każde warunki w jakich się znajdą, są skłonne zawsze ustąpić miejsca silniejszemu, dostosować się do warunków.
Pan Antoni najbardziej upodobał sobie kurki. Jedne z jego ulubionych to rasy kury japońskiej - wyhodowane w Azji, choć to w Europie rasa ta została udoskonalona. Sądząc po kolekcji pana Antoniego, można śmiało powiedzieć, że to w krajach azjatyckich właśnie kury osiągają najbardziej fantazyjne kształty i formy. Jak choćby kury jedwabiste, których pióra bardziej przypominają mięciutka sierść, puch. Wyglądają jak duży pomponik. O takie kury trzeba dbać szczególnie, choćby kąpać w szamponie dziecięcym. Odwdzięczą się nam za opiekę za to jajkami o najmniejszej zawartości cholesterolu. Pod warunkiem oczywiście, że w ogóle jakieś jajka zniosą. - Zimą może być z tym problem - przyznaje pan Antoni. - Choć drób ozdobny w opiece nie różni się za bardzo od opieki nad drobiem zwykłym, to jaj z pewnością daje dużo mniej. Jak mam około 60 kur, to bywa, że żona tygodniowo zbierze od nich ze trzy jaja.

Faktycznie niewiele. Rekompensuje to jednak nie tylko to, że są to jaja wyjątkowo zdrowe. W kolekcji pana Antoniego bywają i takie kury, co znoszą jaja o kolorach… zielonym i brązowym.

Nie chcę już ciebie

Hodowla gołębi nie należy do tanich pasji. Za dobrego gołębia trzeba zapłacić tysiąc, trzy, a nawet pięć tysięcy złotych. Do tego dochodzi odpowiednia karma, sposób przechowywania stada, a i tak każdy z hodowców drży na myśl o zagrożeniach jakie czekają ich ulubieńców: brudna woda, zarazki, inne ptaki, jak choćby jastrzębie. Adam Olchówka żartuje nawet, ze to dla swoich gołębi dwa lata temu przeprowadził się z bloku do domu. Bo dzięki temu ma teraz gołębnik tuż obok, wcześniej zaś musiał dojeżdżać kilka km na działkę, gdzie trzymał ptaki. To nie było to. Teraz ma możliwości, żeby zając się nimi na dobre. I obserwować je uważnie. Bo to nieprawda, ze ptaki nie mają charakteru. Pana Adama jego stado poznaje już po głosie. W pewnym momencie musiał je nawet zmobilizować, żeby jego gołębie pocztowe szybciej wracały do klatek. Jak sobie z maruderami poradzić zdradzili mu inni hodowcy. - Okazało się, że je przekarmiałem - śmieje się Adam. - Był jeden gołąb, który szczególnie zawsze się spóźniał, wracał ostatni ze wszystkich. I kiedy dwa dni z rzędu przyleciał i nie miał już karmy, to za trzecim razem był z powrotem już za pierwszym przywołaniem. Dwa dni tej przymusowej diety wielkiej krzywdy mu nie zrobiło, a znacznie zdyscyplinowało stado.

Gołębie pocztowe to osobny temat. W czasie zawodów pokonują one nawet ponad tysiąc km! Zawsze wracają do swojego gniazda. Czasem jest to problemem, zwłaszcza dla hodowcy, który takiego gołębia chce sprzedać. - Bywa, że nawet w miesiąc, pół roku a nawet i po roku wracają do dawnego właściciela - przyznaje Adam. - Na wystawie jeden z hodowców mówił, ze trzeba się od takiego gołębia odwrócić i powiedzieć głośno "nie chcę już ciebie!". To ponoć pomaga, gołąb już nie wraca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna