Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Darcie kotów o koty na wrocławskich Popowicach

Ewa Wilczyńska
Mieszkańcy Popowic martwią się o koty, które po zamontowaniu krat straciły ciepłe i bezpieczne schronienie
Mieszkańcy Popowic martwią się o koty, które po zamontowaniu krat straciły ciepłe i bezpieczne schronienie Lidia Mukhamadeeva / Polska Press Grupa
Spółdzielnia Popowice zakratowała okienka do piwnicy. Koty, które od lat tam żyły, utknęły w środku albo nie mogą się tam dostać. Mieszkańcy, którzy dbali o zwierzęta, są oburzeni.

Koty na Popowicach mieszkają już kilkadziesiąt lat. Kolejne pokolenia były dokarmiane przez mieszkańców. Są kastrowane, sterylizowane i szczepione na koszt gminy. Bo to nie koty bezdomne, lecz wolno żyjące.

Pierwszy raz spółdzielnia chciała się ich pozbyć 10 lat temu, kiedy wymieniano okienka w piwnicach. Zaprotestowało wówczas Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, gmina zgody nie dała i wejścia do piwnic dla kotów pozostały.

Niektórzy mieszkańcy zrezygnowali nawet ze swoich komórek, by stworzyć kotom wygodniejsze lokum. Przynoszą im jedzenie, wodę i pogłaszczą - o ile koty wyrażą na to ochotę.

Roman Rubik koty karmi dwa razy dziennie. Już go poznają, od razu przychodzą, gdy go widzą. Tylko że teraz spółdzielnia Popowice wywiesiła na wszystkich klatkach informację, że karmić nie wolno. A w oknach postawiono kraty, by koty w piwnicach już nie mieszkały.

- Jak tak można?! - denerwuje się Krystyna Hołyś, mieszkanka osiedla. Tłumaczy, że część kotów została w środku, reszta chodzi po podwórku i marznie. A idzie zima, będzie jeszcze gorzej.

Spółdzielnia postawiła w zamian domek dla kotów. To rozwiązanie jednak mieszkańców nie satysfakcjonuje. - Po pierwsze nie ma szans, by zmieściły się tam wszystkie koty. Po drugie - domki zostały ogrodzone, koty nie wiedzą, że to ich nowe mieszkanka. Zresztą te budki są nieocieplane, więc zwierzaki tam zamarzną - opowiada Krystyna Hołyś.

Jeden kot już zamarzł na zewnątrz. Inne siedzą w piwnicach, ale nie mają którędy wyjść. Zresztą z własnej woli pomieszczeń nie opuszczą.

- Spółdzielnia liczy, że to my wyłapiemy zwierzaki - mówi pani Krystyna. Pan Roman, chociaż nie powinien, nadal je dokarmia. Żeby jeszcze z głodu nie zaczęły zdychać.

Mieszkańcy wciąż walczą o koty. Napisali do gminy, która odpisała, że tak, jak spółdzielnia, robić nie można. Za pośrednictwem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami złożyli więc zawiadomienie do prokuratury o znęcaniu się nad zwierzętami. Głos w sprawie zabrała też Zofia Białoszewska, dyrektorka schroniska, która podkreśla, że te koty należą do ekosystemu miejskiego. Tylko spółdzielnia Popowice na pytania o koty milczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska