W czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał Bronisława S. spod Sokółki na karę roku i trzech miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na cztery lata, dozór kuratora oraz 5 tys. zł grzywny. To zdecydowanie surowszy wyrok w porównaniu do tego, który orzekł sokólski sąd rozpatrujący tę sprawę w I instancji. Za wyzywanie pasierbów i zlecanie im prac w gospodarstwie, które były ponad ich siły, skazał 70-letniego mężczyznę na 18 miesięcy prac społecznych.
Do tragedii doszło we wrześniu 2013 roku, w miejscowości Igryły. 13-letni Artur poszedł do szopy niedaleko domu i powiesił się. Zdaniem prokuratury to zachowanie konkubenta matki doprowadziło chłopca do targnięcia się na życie. Bo podczas postępowania wyszło na jaw, że Artur wyznał wcześniej jednemu z kolegów, że ma dosyć poniżania. Ojczym wyzywał go i trójkę rodzeństwa, a także zmuszał do ciężkiej pracy w gospodarstwie. Zlecał dzieciom zadania nieodpowiednie do ich wieku i możliwości. Gdy dzieci się z nich nie wywiązały, krzyczał na nie i ubliżał im. Tak zeznało rodzeństwo Artura i potwierdzili świadkowie. Gehenna dzieci trwała - według prokuratury - od 2007 r. Oskarżony wyjaśniał, że były to działania wychowawcze. Sądy obu instancji uznały jednak, że było to znęcanie się psychiczne. Dzieci miały bowiem ograniczony czas na zabawę i naukę.
Zobacz też Czeczeni zbierali broń i pieniądze dla terrorystów z ISIS. Ruszył proces
W czwartek sąd okręgowy stwierdził, że znęcanie się nad małoletnimi zostało dowiedzione ponad wszelką wątpliwość.
- Już sam ten fakt zasługuje na odpowiedzialność karną - uzasadniała sędzia Dorota Niewińska. - Brak natomiast zamiaru umyślnego wyrządzenia krzywdy moralnej bądź fizycznej.
W tym zakresie sędzia zgodziła się z wyrokiem pierwszej instancji. Uznała, że nie ma dowodów, że oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim doprowadzenia chłopca do samobójstwa. Artur nie zostawił żadnego listu, z którego wynikałoby, że zamierza targnąć się na życie z powodu postępowania ojczyma. Także nic w jego zachowaniu nie zapowiadało tak desperackiego kroku. Jak zeznali świadkowie, feralnego dnia był w dobrym humorze, wyszedł pobawić się na podwórko.
Bronisław S. nie komentował orzeczenia. Werdyktu wysłuchał spokojnie. Gdy sędzia zapytała go, czy rozumie treść wyroku był nieco zmieszany. - Tyle tam było tych paragrafów - stwierdził.
Wyrok jest prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?