Wczoraj ok. 19:30 dostaliśmy zgłoszenie od naszego Czytelnika - pana Rafała, który informował, że samochód prezydenta Białegostoku zaparkował bezpośrednio przed Książnicą Podlaską, tuż przy znaku zakazu parkowania. - Kiedy podeszliśmy do strażników miejskich, którzy stali obok i zapytaliśmy czy ten samochód może tam stać, odpowiedzieli, że znaku zakazu nie widać - opowiada pan Rafał. - Potem powiedzieli po prostu "Pan widzi jaka uroczystość". Mam wrażenie, że gdybym ja zostawił tam samochód mógłbym spokojnie liczyć na mandat.
Samochód stał na zakazie trochę dłużej niż pół godziny. Po zwróceniu mu uwagi kierowca auto przestawił, parę metrów dalej... na miejscu dla niepełnosprawnych.
Kiedy ponownie nasz Czytelnik zwrócił się do Straży Miejskiej z zapytaniem o możliwość parkowania, funkcjonariusze odparli, że "śnieg zasypał kopertę oznaczającą to miejsce i nie widać, że nie można tam parkować". Pionowy znak "P" ze znakiem przedstawiającym postać na wózku inwalidzkim, nie wystarczyła.
Ostatecznie okazało się jednak, że samochód, o którym zawiadomił nas Czytelnik, nie należał do prezydenta Białegostoku, tylko do wicewojewody.
Wicewojewoda Wojciech Dzierzgowski wyjaśnia, że to miejsce do parkowania wskazały jego kierowcy służby porządkowe, a cały teren był wyłączony z ruchu. Poza tym samochód stał w tym miejscu bardzo krótko, bo po kilku minutach odjechał pod pałacyk przy ul. Kilińskiego.
Pana prezydenta Białegostoku przepraszamy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?