Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ireny K. nie przepraszamy! Była dyrektor szkoły kłamała nawet przed sądem

azda
Pani Irena swą dyrektorską karierę kończy w atmosferze skandalu
Pani Irena swą dyrektorską karierę kończy w atmosferze skandalu
„Nowiny Podlaskie” udowodniły przed sądem, że są rzetelne i piszą prawdę

Nigdy nie kradłam i nie miałam nic wspólnego z listami poparcia, na których wpisywali się pracownicy szkoły, którzy chcieli, bym pozostała na stanowisku dyrektora. Tych list nawet nie widziałam - zeznawała przed sadem Irena K., była dyrektor Zespołu Szkół nr 3 w Hajnówce.

No i głupio wyszło...

- Widziałem listy z podpisami poparcia - zeznał nieco później jej syn. - Mama mi je pokazywała, gdy ją odwiedziłem. Skąd je miała, nie wiem. Proszę mamę o to spytać...

Na kolejną rozprawę syn byłej dyrektorki dostarczył co prawda pisemne wyjaśnienie, że chodziło mu o listy poparcia stworzone tylko przez pracowników administracji. Sędzia nie uznała tego ani za wiarygodne, ani za istotne. Tym bardziej, że dobrze pamiętała, iż pytała o jakiekolwiek listy poparcia.

W ubiegłym tygodniu przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończyła się rozprawa, w której Irena K. żądała od nas przeprosin. Przytoczonymi zeznaniami próbowała udowodnić, że pisaliśmy nieprawdę. Zarzucając nam nierzetelność, kilkakrotnie sama zapętliła się w swoich kłamstwach.

Za co mielibyśmy ją przeprosić? A za to, że napisaliśmy, iż została ukarana za kradzież alkoholu w hajnowskim Kauflandzie, za to, że stwierdziliśmy, iż wywierała wpływ na pracowników szkoły, by podpisywali listy poparcia, gdy burmistrz pozbawił ją stanowiska. I jeszcze za to, że napisaliśmy, iż po tym wszystkim w dziwny sposób znalazło się dla niej miejsce w szkolnej świetlicy.

Przy okazji twierdziła, że nasze teksty naruszyły jej dobra osobiste i podważyły autorytet. Z drugiej strony przeczyła, by uczniowie naśmiewali się z niej na szkolnych korytarzach

Jeszcze przed trafieniem sprawy do sądu, w odpowiedzi na jej pisma, sugerowaliśmy, że chętnie opublikujemy tekst prezentujący jej stanowisko. Ale jakoś nie bardzo chciała sprawę komentować ani w artykułach, ani w echach publikacji. Tym bardziej byliśmy ciekawi tego, co powie w sądzie. Zdziwiliśmy się, że nie miała do powiedzenia nic sensownego. Najpierw próbowała przekonywać, że wcale nie ukradła alkoholu.

- Po prostu kupowałam paprykę i ręcznik papierowy, w pewnym momencie pomyślałam, że kupię też alkohol na chrzciny u syna - opowiadała w sądzie. - Nie miałam koszyka, więc włożyłam trzy butelki do torebki. O, tej, którą mam przy sobie. Później spotkałam znajomą i rozmawiałyśmy. Gdy byłyśmy przy kasach, wyłożyłam na taśmę paprykę i papier. Dopiero po przejściu kas zorientowałam się, że nie zapłaciłam za alkohol. Ale podeszli już do mnie ochroniarze, poprosili na bok, wezwali policję. Byłam w szoku. Nigdy coś takiego mnie nie spotkało. Dla świętego spokoju przyjęłam mandat.

Jak zauważyła sędzia, przyjęcie mandatu jest jednoznaczne z przyznaniem się do winy.

Podobnie dyrektor pogubiła się mówiąc o tym, jak zaczęła pracować w świetlicy. Dopytywana przez sąd przyznała, że dostała tam 10 godzin, które wcześniej wypracowywali nauczyciele m.in. w ramach tzw. godzin społecznych, czyli niepłatnych.

Zeznając dyrektor pogubiła się też mówiąc o tym, jak nasze artykuły „naruszały jej dobra osobiste”. Zaprzeczyła bowiem, iż po szkole krążyły o niej żarty, które przytaczaliśmy w jednym z artykułów. Twierdziła wręcz, że jest osobą powszechnie szanowaną.

- To w jaki sposób artykuły pani zaszkodziły? Przecież pracę straciła pani jeszcze przed ich ukazaniem się - dopytywała sędzia.

Pomogliśmy jej trochę swoimi zeznaniami, przypominając, że pewnego razu, gdy szła szkolnym korytarzem, starsi uczniowie zaczęli śpiewać „Whisky, moja żono” Dżemu.

- Po tym całym zamieszaniu było mi po prostu wstyd - powiedziała pod koniec rozprawy Irena K.

Sąd jej argumenty ocenił jednoznacznie...

- Twierdzenie, że to artykuły w prasie miały negatywny wpływ na sytuację zawodową i społeczną powódki to tak, jak żałować tego, że się zostało złapanym, a nie tego, że się kradło - podsumowała w uzasadnieniu wyroku sędzia.

I oddaliła powództwo stwierdzając, że nasze artykuły są rzetelnie i zgodne z prawdą.

Teraz czekamy, aż pani dyrektor odwoła się od wyroku...

Widocznie Irenie K. spodobało się występowanie przed sądem. 27 listopada przed Sądem Rejonowym w Białymstoku znów będzie bronić swojego „dobrego imienia”. Skierowała bowiem pozew przeciw szkole, którą niedawno kierowała. Domaga się w nim przywrócenia na stanowisko... A niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny podtrzymał decyzję burmistrza Hajnówki o odwołaniu jej ze stołka, którą K. zaskarżyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna