Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja nie chciałam zabić męża

Urszula Krutul [email protected]
– Bardzo kochałam męża – stwierdziła przed sądem Kinga P. – Może to się wyda komuś śmieszne, ale ja naprawdę go kochałam.
– Bardzo kochałam męża – stwierdziła przed sądem Kinga P. – Może to się wyda komuś śmieszne, ale ja naprawdę go kochałam.
Kinga stwierdziła, że nie chciała tego zrobić.

Kłócili się w kuchni. Kinga bała się, że mąż znów ją pobije. Chwyciła pierwszą rzecz, która nawinęła się jej pod rękę. To był nóż. Kobieta wyciągnęła rękę. Nożem trafiła męża w klatkę piersiową. Mężczyzna upadł i wykrwawił się. Prokuratura oskarża Kingę P. o zabójstwo. Wczoraj stanęła przed białostockim sądem okręgowym.

Miałam dość wyzywania

Do tragedii doszło pod koniec lutego w domu na jednym z białostockich osiedli. Do Kingi i jej męża przyszło w odwiedziny znajome małżeństwo. Wszyscy pili wódkę. Jak wynika z zeznań świadków i samej oskarżonej, w pewnym momencie między Kingą a jej mężem Mariuszem doszło do sprzeczki. Kobieta powiedziała coś na temat kolegów małżonka. Wtedy mężczyzna wstał od stołu i uderzył ją otwartą dłonią w twarz. Nie był to pierwszy raz. Przynajmniej tak wynika z wcześniejszych wyjaśnień Kingi P. Potem Mariusz postanowił wyjść z mieszkania. Poszedł do kuchni, a Kinga podążyła za nim.

- Chciałam go zatrzymać - mówiła w trakcie postępowania przygotowawczego kobieta. - Krzyczał, żebym go zostawiła, żebym się od niego odpier...a. Bardzo się bałam. Miałam dość ciągłego wyzywania, bicia i tego wszystkiego. Nie wiem, skąd wzięłam nóż. Krzyczałam: "Zostaw mnie, przecież ja ci nic nie zrobiłam!" Chciałam się obronić, nie chciałam, żeby mnie bił. Gdybym się nie broniła, to na pewno by mnie pobił.

Kobieta chwyciła wspomniany nóż. Dźgnięty mężczyzna osunął się na ziemię. Kinga krzyczała do znajomego, który był w salonie, żeby zadzwonił na policję i pogotowie. Pierwsi na miejsce dotarli policjanci i od razu przystąpili do reanimacji.

- Cała podłoga w kuchni była we krwi - zeznawał wczoraj w sądzie jeden z policjantów. - Na podłodze leżał mężczyzna na plecach. Pani Kinga miała jego głowę na kolanach. Ręką uciskała ranę, starała się zatamować krew. Krzyczała: "Ratujcie mojego męża. Ja nie chciałam tego zrobić. Odebrałam ojca dzieciom. Przecież ja tego nie chciałam".

Chciałam się rozwieść

Tak naprawdę nie wiadomo do końca, jak wyglądało małżeństwo Kingi i Mariusza. Jego siostra zeznała w sądzie, że to Kinga była siłą sprawczą konfliktów. Że nadużywała alkoholu i wcześniej już raniła męża kilkakrotnie. Informacje takie uzyskała od samego zainteresowanego.

- Mariusz na pewno nie traktował źle dzieci - zapewniała. - O tym, że Kinga i mój brat się kłócili, że ją uderzył, wiedziałam z jej relacji.

W sądzie zeznawał też wczoraj ojciec oskarżonej. Stwierdził, że małżeństwo jego córki nigdy nie wyglądało kolorowo. Że na początku jeszcze dzwoniła do niego i żaliła się, że mąż znów ją pobił albo poszedł pić z kolegami i nie wracał przez kilka tygodni. Później przestała. Sama Kinga przyznała, że myślała o rozwodzie i kilkakrotnie składała papiery, ale zawsze je wycofywała.

- Chciałam się rozwieść, bo bolało mnie to, że mnie upokarzał, traktował jak śmiecia. Czy trzeźwy, czy pijany - mówiła wcześniej. - Był agresywny. A ja byłam sama.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna