Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Moskwa. Był wszędzie tam gdzie papież

Redakcja
Jacek Moskwa przez wiele lat był korespondentem papieskim
Jacek Moskwa przez wiele lat był korespondentem papieskim
- Nigdy w historii żaden papież nie miał takiego znaczenia na świecie i nigdy żaden Polak nie miał tak wielkiego znaczenia - mówi Jacek Moskwa, korespondent papieski w rozmowie z Urszulą Krutul.

Podróżował Pan z Janem Pawłem II po całym świecie. Widział Pan, jaką miłością był otaczany...

- Wspominam takie spotkanie z 1999 r., w czasie jednej z wielu podróży, które odbyłem na pokładzie papieskiego samolotu. New Delhi, spotkanie różnych religii. Kapłan w jednej z najważniejszych świątyń hinduistycznych podniósł rękę już wtedy bardzo słabego i schorowanego Jana Pawła II i zawołał "shanti, shanti, shanti", tzn. w sanskrycie "święty, święty, święty". Święty jesteś papieżu, który przybywasz z Rzymu. Jego świętość uznawali nie tylko katolicy. Także przedstawiciele innych religii. W 1979 r. w czasie pierwszej wizyty w Stanach prasa amerykańska ukuła takie hasło "we like the singer, but not the song" - "my lubimy śpiewaka, ale nie jego pieśń". Oni często odrzucali jego słowa w kwestii pouczenia w sferze obyczajowej, ale wszyscy uznawali, że to jest człowiek wyjątkowy, który swoją prawdę, którą niesie, wyraża w całości. Nie ma w tym fałszu. Można się z nią zgadzać lub nie, ale trzeba ją szanować.

Wypowiadał się Pan o nim jako o proroku i polityku...

- To tytuł jednej z moich książek. On z jednej strony był prorokiem, ale nie w potocznym rozumieniu, bo potocznie prorok to ktoś, kto przewiduje przyszłość. Dawał świadectwo nadprzyrodzonej rzeczywistości. Tak jak prorocy w Starym Testamencie. Papież był jednocześnie mężem stanu. Ja w 4 tomach "Drogi Karola Wojtyły" - najobszerniejszej z dotychczas napisanych biografii Jana Pawła II - pokazuję tego polityka. On rozmawiał właściwie z wszystkimi najwybitniejszymi ludźmi swojego czasu. Z kolejnymi prezydentami USA, z Michaiłem Gorbaczowem, który był pod jego wielkim urokiem. Podobnie jak generał Wojciech Jaruzelski. Przygotowując się do pisania tej i poprzednich książek przeprowadziłem 8-godzinny wywiad z generałem Jaruzelskim. On opowiadał mi o tym, o czym mówili na Wawelu w roku 1983, kiedy papież przyjechał i bardzo silnie poparł Solidarność. Jan Paweł II był postacią wyjątkową. Nigdy w historii żaden papież nie miał takiego znaczenia na świecie i nigdy żaden Polak nie miał tak wielkiego znaczenia.

Jakim człowiekiem papież był na co dzień?

- Pełnym humoru, dystansu wobec własnej osoby, nie chciał zostać figurą woskową. Prezydent Carter w czasie pierwszej wizyty Ojca Świętego w Stanach Zjednoczonych, podczas rozmowy w cztery oczy w Białym Domu zapytał papieża: "jak Jan Paweł II znosi te objawy uwielbienia którymi jest otoczony?" A papież odpowiedział: "z tego właśnie powodu modlę się bardziej niż z jakiegokolwiek innego". Takiego go zapamiętaliśmy. Teraz jest trochę nieuchronne, że stanie się postacią, której wizerunki będziemy mieli w kościołach. Dla nas ludzi, którzy go znali osobiście to jest trochę smutne. Bo pamiętamy żywego człowieka, a nie świętego, do którego będzie można się modlić. Ale jego posąg, czy wizerunek nie odpowie jakimś żartem, jak Jan Paweł II miał w zwyczaju.

Czy pontyfikat kończy czy zaczyna pewną epokę?

- Trudno mi powiedzieć. Właściwie to pytanie postawił kardynał Dziwisz. Ja w książce "Prorok i polityk" jego nazwiska nie ujawniałem, ale myślę, że teraz już to można zrobić. Koniec na pewno nie. To nie jest zamknięcie pewnej epoki. Ja wierzę, że to jest jakaś nowa wiosna Kościoła, a także świata. Papieżowi bardzo zależało na tym, żeby świat się zmieniał, żeby stawał się lepszy i żeby Kościół rozkwitł. Miał bardzo dobry kontakt z młodzieżą - mówi się o pokoleniu Jana Pawła II. To nie tylko ci, którzy urodzili się na początku jego pontyfikatu, ale także ci, którzy urodzili się w roku jego śmierci. Im też trzeba przekazywać jego myśl. Nasza epoka jest niewątpliwie epoką laicyzacji. XX wiek był erą odchodzenia od religii. Ale wiek XXI, według jednego z pisarzy, ma być epoką religii, albo ma nie być go wcale. Sądzę, że są pewne symptomy, które wskazują, że następuje powrót do religii. I teraz kluczowe pytanie brzmi, czy ten powrót będzie się odbywał w duchu Jana Pawła II - pojednania i współdziałania wszystkich religii. Czy raczej one będą czynnikami podziału. Bo tak może być. My to obserwujemy w Polsce, że mogą być np. konflikty wokół krzyża. Chodzi o to, żeby krzyż był znakiem miłości, a nie konfliktu.

Co było najtrudniejsze w pracy korespondenta papieskiego?

- Stres. W życiu dziennikarza największą przeszkodą i zmorą jest pośpiech i związany z tym stres. Jeśli w dodatku ma się do czynienia z rzeczami tak ważnymi, jakie odbywały się wokół papieża, to stres jest wielki. Ale równocześnie cała ta praca to był dla mnie wielki zaszczyt i szczęście. I moje książki są spłaceniem tego długu, który zaciągnąłem.

W jaki sposób papież odnosił się do dziennikarzy, do mediów?

- Bardzo dobrze. Już na początku pontyfikatu spotkał się z dziennikarzami, w tym z tymi z Polski. Kiedy lataliśmy z papieżem, bardzo często wychodził do naszej części samolotu i urządzał takie improwizowane konferencje prasowe. Zapamiętałem najlepiej jedną z nich, kiedy lecieliśmy nad Atlantykiem na Kubę w styczniu 1998 r. Papież wszedł do części dla dziennikarzy. To nie jest najlepsze miejsce do urządzania konferencji prasowych, bo kamerzyści i fotografowie są na przodzie i trudno się z pytaniem przebić. Ale ja wymyśliłem, że krzyknę po polsku, to pytanie lepiej do niego dotrze. No i krzyknąłem: "Ojcze Święty, czy na Kubie będzie tak jak w Polsce?" I on rzeczywiście podchwycił te pytanie i odpowiedział mi też po polsku: "A co? Źle w Polsce było?" A potem dodał po włosku "pożyjemy zobaczymy". Ten fragment był tak charakterystyczny, że po naszym wylądowaniu trafił do wielu dzienników telewizyjnych. Papież miał rodzaj "wspólnictwa" z dziennikarzami. On wiedział, że dziennikarze są mu potrzebni, że bywają czasem natrętni, ale że to oni są tymi przekaźnikami, dzięki którym jego słowa mogą dotrzeć do wielkiej grupy ludzi.

Podobno papież w swoim testamencie rozważał możliwość pochowania go poza Watykanem?

- Testament Jana Pawła II jest znany i opublikowany, więc to nie jest żadną tajemnicą. On zostawiał decyzję na ten temat swoim następcom. Na pewno byłoby jego wielkim marzeniem spocząć na Wawelu, lub obok rodziców. Ale z drugiej strony papież był dla całego świata i chyba właściwym miejscem jest grób w Watykanie. Moim zdaniem to był największy papież w historii. I taki papież powinien spoczywać tam gdzie bije serce Kościoła, czyli w Watykanie.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna