To nie był tylko mecz. To było wydarzenie, którym żyło niemal całe miasto. Ale nic dziwnego, przecież klubowe rozgrywki europejskie w piłce nożnej wystartowały w 1955 roku. Tak więc najstarsi kibice Jagiellonii czekali na występ w nich swoich ulubieńców aż 55 lat.
Kierunek: Stadion
Od rana mecz z Arisem był głównym tematem rozmów w autobusach, taksówkach i na ulicach. Czym było bliżej gry, tym bardziej było czuć atmosferę piłkarskiego święta. Ulicami spacerowało coraz więcej osób ubranych w żółto-czerwone koszulki pszczółek. Z uśmiechem na twarzach nie kryli, że wierzą we Frankowskiego i spółkę. - Wygramy, może minimalnie 1:0, 2:1, ale wygramy - zapowiadali. Po południu, przy hotelu "Cristal", ujrzeliśmy fanów Arisu. W żółtych koszulkach swej drużyny pomaszerowali do kantorów, co ucieszyło ich właścicieli. A sprzed "Cristalu", punktualnie o 19.05, ruszyli autokarem na stadion piłkarze Jagi. W tym samym czasie na Słoneczną, taksówkami, autobusami, na piechotę udawali się też ich kibice. Spotkany taksówkarz powiedział nam: - Panowie, w ciągu dwóch godzin miałem cztery kursy. Wszystkie na stadion.
Szok i nadzieja
O 20. na murawę wyszli jagiellończycy. Przywitało ich chóralne: "Tylko zwycięstwo! BKS! Tylko zwycięstwo!" O 20.45 okrzyk: "Kto wygra mecz? Jaga!!!" i początek gry.
Niestety, już w 3 min. nasi kibice zamilkli, a krzyczało z radości ok. 500 fanów Arisu. Po faulu w polu karnym Igora Lewczuka na Danielu Cesarecu, Toni Calvo pewnie wykorzystał jedenastkę - 0:1. Jeszcze nie ochłonęliśmy po tej stracie, a było 0:2. Długi przerzut piłki z lewego skrzydła na prawe i nadbiegający Calvo z kilku metrów po raz drugi pokonał Grzegorza Sandomierskiego.
Po tych dwóch ciosach piłkarze Jagiellonii byli zamroczeni, ale nie znokautowani. Powoli, powoli zaczynali grać coraz odważniej. I w 24 min. zagrali firmową akcję. Tomasz Frankowski podał na skrzydło do Kamila Grosickiego, ten dośrodkował i Rafał Grzyb celnie strzelił. Gol!!! Radość na trybunach. Jeszcze nie wszystko stracone!
"Grosik" obserwowany
Gol Grzyba dodał otuchy i kibicom Jagi, i piłkarzom. Białostoczanie atakowali z coraz większym animuszem. Szczególnie dwoił się i troił Grosicki, którego grę przeciw Arisowi oglądał z trybun Ertugrul Saglam, trener Bursaspor - mistrza Turcji. Stwarzał sytuacje kolegom i sobie. Najlepszą miał w 89 min., kiedy to, będąc na wprost bramki, fatalnie spudłował z 15 metrów. Wynik 1:2 nie uległ zmianie.
Jagiellonia Białystok - Aris Saloniki 1:2 (1:2). Bramki: 0:1 - Calvo 3. karny, 0:2 - Calvo 7, 1:2 - Grzyb 24.
Sędziował: Espen Berntsen (Norwegia). Żółte kartki: Cesarec, Calvo, Neto.
Jagiellonia: Sandomierski - Lewczuk (23. Hermes), Skerla, Cionek, Noram-buena - Kupisz, Kascelan, Grzyb, Lato (60. Burkhardt) - Grosicki, Frankowski (82. Makuszewski).
Aris: Sifakis - Neto, Ronaldo, Nefti (80. Prittas), Calvo (64. Cesnauskis), Vega, Cesarec, Koke (70. Kaznaferis), Perei-ra, Javito, Lazaridis.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?