20 punktów w 14 spotkaniach i siódma lokata w tabeli jest wynikiem przyzwoitym, szczególnie, gdy się weźmie pod uwagę okoliczności, w jakich przyszło grać Żółto-Czerwonym.
- Trzeba pamiętać o pandemii, która miała ogromny wpływ na to, co się u nas działo. Na przykład w Mielcu, wobec pauzy za kartki Bogdana Tiru, zagraliśmy bez środkowych obrońców, bo pozostali byli chorzy. Nawet po powrocie do treningów każdy piłkarz potrzebował sporo czasu, by odzyskać formę - przekonuje sternik Jagiellonii. - Jeśli się weźmie na to poprawkę, to zajmowanie przez nas miejsca w górnej połowie tabeli, a taki był cel, musi być satysfakcjonujące, chociaż z pewnością mogło być lepiej - dodaje.
Jagiellonia Białystok. Żółto-Czerwone naj, naj, naj czyli podsumowanie rundy jesiennej (galeria)
Żółto-Czerwonych jesienią cechowała ogromna nieregularność. Ani razu nie udało się wygrać dwóch spotkań z rzędu, a i na przestrzeni jednego występu zdarzały się wielkie wahania formy. Przykładem tego było ostatnie spotkanie z Górnikiem, kiedy do momentu strzelenia gola przez Jesusa Imaza zabrzanie dominowali, a potem mogli wyjechać z Białegostoku rozgromieni.
- Niestety, widać było, że nasz zespół często nie radził sobie w agresywnym pressingiem przeciwników. Przeciwnicy doskakiwali od początku do naszych piłkarzy i były problemy z wyprowadzaniem piłki z własnej połowy. Taka gra kosztuje jednak sporo sił i wiele razy potem to my dochodziliśmy do głosu - uważa prezes Kulesza. - A z Górnikiem w mojej opinii do momentu zdobycia bramki nie funkcjonowały boki obrony. Bartłomiej Wdowik robił błąd za błędem, straty notował też Paweł Olszewski i rywale robili, co chcieli. Potem udało się to zmienić i obraz gry wyglądała zupełnie inaczej - dorzuca.
Na prezesie Żółto-Czerwonych wielkie wrażenie w starciu z zabrzanami zrobiła gra młodego bramkarza Xaviera Dziekońskiego.
- W pierwszej połowie kapitalnie obronił ręką strzał z ostrego kąta, a jeszcze lepiej spisał się na początku drugiej, kiedy niczym bramkarz piłki ręcznej odbił nogą piłkę, pokazując niesamowity refleks - chwali młodego golkipera Kulesza.
W rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy trwa przerwa zimowa, a to zawsze gorący okres dla działaczy, którzy myślą o transferach. W Jagiellonii najważniejsza kwestią jest to, czy w zespole pozostaną jego liderzy - Ivan Runje i Martin Pospisil.
- Rozmawiałem z nimi i sprawa rozstrzygnie się zaraz po powrocie piłkarzy z urlopów. Trudno mi powiedzieć, czy osiągniemy porozumienie, ale mam nadzieję, że tak się stanie. Pamiętajmy jednak, w jakiej sytuacji finansowej jesteśmy. Trybuny są zamknięte, więc nie ma wpływów z dni meczowych. Do tego miasto zabiera nam pieniądze, jakbyśmy byli winni tego, co się dzieje. Inne ośrodki wspierają swoje zespoły, u nas dzieje się odwrotnie - uważa Kulesza.
Z powodów finansowych na razie trudno mówić o wzmocnieniach kadrowych Jagi.
- Nie ma budowania potęgi bez pieniędzy. Mogę szybko sprowadzić klasowych piłkarzy, tylko kto im zapłaci? - twierdzi Kulesza. - Po stronie ubytków też na razie nic się nie dzieje. W klubie nie ma konkretnych ofert dla naszych zawodników - kończy prezes Jagiellonii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?