Cieniem na ocenie rundy, która i tak do zbyt udanych nie należała, kładzie się ostatni występ, w którym Żółto-Czerwoni zostali rozbici w Częstochowie przez Raków 5:0, tracąc wszystkie gole w drugiej połowie potyczki.
- Nigdy w swojej karierze trenerskiej nie miałem takiego meczu, by stracić pięć bramek w jednej połowie. Paradoksalnie, do momentu gola na 0:1, graliśmy przyzwoite spotkanie, mieliśmy swoje okazje bramkowe i wcale nie musiało się to tak źle skończyć - przekonuje szkoleniowiec Jagiellonii. - W przekroju całej rundy zbyt dużo goli straciliśmy po stałych fragmentach gry i prostych błędach indywidualnych. Jeśli przeanalizować inne statystyki meczowe, to naprawdę nie wypadamy w nich źle i powinniśmy być wyżej w tabeli. Ale liczy się to, co w siatce - dodaje.
Rzeczywiście, jesień zapadnie w pamięć kibiców głównie ze strat kuriozalnych goli, które często rzutowały na końcowe wyniki, bo Jaga przegrywała, bądź remisowała spotkania, w których stać ją było na zwycięstwa.
- Zdaję sobie sprawę, że kłopoty kadrowe dosięgały wszystkich w lidze, ale myśmy mieli wyjątkowo dużo drobnych urazów, chorób i kartek. Brakowało nam stabilizacji w linii defensywnej i gry kilku spotkań z rzędu w tym samym zestawieniu. W ofensywie, szczególnie po kontuzji Jesusa Imaza, brakowało nam jakości oraz goli po indywidualnych akcjach i uderzeniach z dystansu - wylicza opiekun Jagi.
To główne mankamenty. A pozytywy?
- Wdrażaliśmy nowy system taktyczny, który funkcjonował coraz lepiej. Bez zarzutu było też przygotowanie fizyczne w całej rundzie. Na plus zaliczyłbym także transfery. W ostatnim okresie bywało z tym rożnie, a teraz ich skuteczność oceniam na około 50 procent, a to dobre osiągnięcie. Przykładem niech będą Michał Pazdan i Israel Puerto, którzy bardzo podnieśli poziom gry w defensywie. Myślę, że wiosną dużo do naszej gry wniesie Michał Nalepa, który późno dołączył do zespołu - uważa trener Mamrot.
Pozytywy jednak nie bilansują negatywów i zimą zanosi się na spore zmiany kadrowe w Jagiellonii. Tyle, że wcale nie musi być za nie odpowiedzialny Ireneusz Mamrot, bo wielu kibiców domaga się jego dymisji.
- Oczywiście, zarząd ma prawo zmienić trenera i muszę się z taką decyzją liczyć. Ale proszę przeanalizować przykład Kosty Runjaicia i jego wyniki na początku pracy w Pogoni Szczecin. Wcale nie były dobre, a jak Pogoń gra teraz? Szkoleniowiec musi mieć czas, by było widać efekty jego pracy - przekonuje opiekun Żółto-Czerwonych. - Wiem, co należy poprawić, mam plan, jak to zrobić i jestem przekonany, że wiosną możemy i będziemy grać znacznie lepiej - kończy.
Ze strony władz i właścicieli Jagiellonii nie płyną sygnały o zamiarze dokonywania zmiany szkoleniowca, więc raczej białostocki klub pójdzie drogą wietrzenia szatni i korekt personalnych kadrze zespołu.
Żółto-Czerwoni do treningów po przerwie świąteczno-noworocznej wrócą 7 stycznia, a niespełna miesiąc później czeka ich pierwszy mecz ligowy - na wyjeździe z Bruk-Betem Nieciecza.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?