Pod nieobecność pauzującego za żółte kartki Bojana Nasticia trener Piotr Nowak nie wystawił na lewej stronie obrony Bartłomieja Wdowika, tylko powierzył zadania defensywne skrzydłowemu Fedorowi Cernychowi, a do środka tej formacji cofnięty został Taras Romanczuk.
Za te nietrafione decyzje Jaga szybko zapłaciła. Litwin nie nadążył za akcją rywali i pozwolił, by Kristian Vallo dokładnie dograł w pole karne. Do piłki doszedł Marko Kolar, uprzedził bramkarza Zlatana Alomerovicia i białostockich stoperów, wyprowadzając już w 5. minucie Nafciarzy na prowadzenie.
Nie tylko jednak Cernych, ale i pozostali gracze formacji obronnej spisywali się od początku słabiutko. Dwukrotnie przed szansą na podwyższenie prowadzenia stanął Rafał Wolski. Najpierw fatalnie przestrzelił, a potem kapitalną interwencją popisał się Alomerović. Kibice Żółto-Czerwonych mogli tylko przecierać oczy ze zdumienia, widząc bezradność swojego zespołu w poczynaniach defensywnych.
Po korektach w ustawieniu Jagiellonia pozbierała się i przestała popełniać błędy, ale z przodu miała problemy z kreowaniem okazji do wyrównania. Widoczny był na prawej stronie Tomas Prikryl, jednak jego wejścia w pole karne przeciwników i dogrania piłki nie doczekały się finalizacji.
- Zbyt łatwo straciliśmy bramkę. Zostawiliśmy rywalom z byt dużo przestrzeni i trudno było tego nie wykorzystać. mam nadzieję, że druga połowa będzie lepsza - mówił w przerwie przed kamerami stacji Canal + Sport Michał Nalepa.
Czytaj też: PKO Ekstraklasa. Na meczu Lech Poznań - Jagiellonia Białystok na trybunach padnie rekord frekwencji
Środkowy pomocnik nie miał już wpływu na poczynania Żółto-Czerwonych po zmianie stron, gdyż został zmieniony przez Wdowika. Plac gry opuścili też w przerwie niewidoczni Martin Pospisil i Filip Piszczek, a szansę dostali Paweł Olszewski i Narek Grigorjan.
Roszady niewiele pomogły, bo gdyby nie trzy fenomenalne interwencje Alomerovicia, Nafciarze podwyższyliby prowadzenie już w początkowych fragmentach drugiej połowy. Potem Jaga atakowała, aktywny był Grigorjan, ale przyjezdni bronili się mądrze. Niewiele wynikało z licznych dośrodkowań, bo w powietrzu dominowali obrońcy z Płocka.
Mimo to Jagiellonia mogła zremisować, ale z pomocą gościom przyszedł sędzia Tomasz Musiał. Krakowski arbiter, z sobie tylko znanych powodów nie dopatrzył się uderzenia w twarz Michała Pazdana przez Damiana Zbozienia i nie podyktował rzutu karnego tuż przed upływem regulaminowego czasu gry.
Nie zmienia to jednak faktu, że Żółto-Czerwoni przegrali zasłużenie. Zapłacili słoną cenę za złe ustawienie taktyczne na początku meczu, słabą grę defensywną i małą kreatywność w akcjach ofensywnych. Trudno być optymistą przed zbliżającym się wyjazdem do mającego mistrzowskie aspiracje Lecha Poznań.
WYNIK
Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 0:1 (0:1).
Bramka: 0:1 - Marko Kolar (5).
Jagiellonia: Alomerović - Prikryl, Matysik, Romanczuk, Pazdan , Cernych (69. Zyśk), Mystkowski (77. Twarowski), Struski, Pospisil (46. Olszewski), Nalepa (46. Wdowik), Piszczek (46. Grigorjan).
Wisła: Kamiński - Zbozień, Michalski, Krywociuk, Tomasik, Vallo (90. Lagator), Furman, Szwoch (76. Rasak), Wolski (84. Lesniak), Cielemęcki (76. Gerbowski), Kolar (84. Tuszyński).
Żółte kartki: Pazdan - Krywociuk.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 5436.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?