Ciężki okres Jagiellonii
Duma Podlasia ma w ostatnim okresie kryzys. Wychodzi brak doświadczenia w grze co trzy dni (ale to chyba bolączka wszystkich polskich klubów, grających w pucharach). Ciężko jest się również podnieść po kolejnych porażkach, bo o ile cztery przegrane mecze w pucharach kontynentalnych (po dwa z Bodo Glimt i Ajaxem Amsterdam) były niejako wkalkulowane, to przegrane z Cracovią u siebie i GKS-em w Katowicach musiały zaboleć. Na szczęście zła passa została przełamana i nasi w końcu wygrali, choć styl pozostawia wiele do życzenia.
Zobacz co działo się przy Słonecznej w niedzielny wieczór:
Trudny mecz z Widzewem
Jaga rozpoczęła kapitalnie i już po 2 minutach prowadziła z gośćmi 1:0. Po podaniu, z prawego skrzydła, Villlara piłkę do siatki skierował Pululu. Białostocka drużyna prze pierwsze pół godziny stosowała bardzo wysoki i agresywny pressing, z którym piłkarze Widzewa nie mogli sobie poradzić. Nasi kilkukrotnie nieźle wychodzili do kontrataku, ale przyjezdni przerywali akcje faulami, co przełożyło się na aż 5 żółtych kartek dla graczy z Łodzi. Po drugiej żółtej kartce z boiska wyleciał Fran Alvarez.
Wydawało się, że druga część będzie formalnością i Jaga pewnie wygra z Widzewem. Rzeczywistość okazała się jednak inna i do samego końca kibice drżeli o wynik. Żółto-czerwoni stworzyli kilka dogodnych sytuacji, ale nie potrafili ich wykorzystać, a zdeterminowani goście pod koniec spotkania potrafili groźnie zaatakować, zwłaszcza po rzutach rożnych.
Na szczęście Jaga może dopisać sobie trzy punkty, a jak podkreślił w pomeczowych wywiadach trener Adrian Siemieniec bardzo ważny jest fakt nie stracenia gola.
Zobacz co działo się przy Słonecznej w niedzielny wieczór:
Na trybunach stadionu przy Słonecznej zasiadło ponad 13 tysięcy widzów.