Urodzony w ukraińskim Jaworowie, ale mający od wielu lat polskie obywatelstwo zawodnik, trafił do Jagi latem z trzecioligowej Legionovii Legionowo i w 17. dotychczasowych występach nie strzelił żadnego gola i nie miał nawet asysty. Przełamanie nie mogło przyjść w lepszym momencie, bo to Trubeha zdobył w 88. minucie meczu z Miedziowymi bramkę na 1:1, która dodała Jadze skrzydeł i pozwoliła w ostatniej akcji meczu na zapewnienie sobie wygranej.
- We wszystkich wywiadach wspominałem, że ciężko pracuję na treningach. Starałem się cały czas trzymać równy poziom - ocenia piłkarz w rozmowie z portalem jagiellonia.pl dodając, ze łzy nie były tylko wynikiem radości ze strzelonego gola. - Nie ukrywam, że obecna sytuacja na świecie, w tym wojna na Ukrainie, odcisnęła na mnie piętno. Mieszka tam moja rodzina, która ogląda wszystkie moje mecze - dodaje Trubeha.
Drugim bohaterem Żółto-Czerwonych był Marc Gual, który po indywidualnej akcji dał białostoczanom zwycięstwo.
- To był debiut marzeń. Zwycięstwo, strzelony gol, czego chcieć więcej? Przez ostatnie dni ciężko na to pracowałem. Próbowałem, starałem się i wyszło. Trudno wpasować się w nową drużynę, ale trenowaliśmy wspólnie, a koledzy pomogli mi w aklimatyzacji - opowiada Gual klubowym mediom.
Hiszpan debiutował w barwach Jagiellonii i także on po ostatnim gwizdku sędziego nie krył wzruszenia. Ucałował wstążkę w barwach narodowych Ukrainy, gdyż właśnie z tego kraju, z klubu Dnipro 1 i to walczącym z rosyjską agresją Ukraińcom dedykował gola.
Trener podlaskiej ekipy Piotr Nowak nie uronił po meczu żadnej łzy, przynajmniej nie przed telewizyjnymi kamerami, ale jego twarz najlepiej obrazowała powiedzenie "kamień spadł z serca".
- W końcu zasłużyliśmy na to, żeby świętować. Trzy punkty, które wyrwaliśmy w ostatnich sekundach, mają znaczenie dla naszej pracy, tego co robiliśmy wcześniej - zaznaczył na konferencji prasowej szkoleniowiec Żółto-Czerwonych. - Od wielu tygodni powtarzałem, zarówno zespołowi i samemu sobie, że musimy wierzyć w wykonywaną przez nas pracę. Musimy wierzyć w to, że stać nas na takie mecze, taką końcówkę oraz na to, żeby być zespołem, kolektywem - dorzucił.
Zwycięstwo sprawiło, że przewaga białostoczan nad strefą spadkową PKO Ekstraklasy wzrosła do ośmiu punktów. Nie daje to jeszcze komfortu, ale zapewnia spokój przed kolejnymi meczami. A kolejna potyczka czeka nasz zespół w poniedziałek - 11 kwietnia, na wyjeździe z Radomiakiem Radom.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?