Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia i koszmarne prawo serii

Krzysztof Sokólski [email protected]
Jagiellonia ma najsłabszą defensywę w Ekstraklasie. Bramki traci seriami. Gra dobrze, a potem w ciągu kilku minut zbiera tęgie razy.

Bilans Jagi jest powalający. Żółto-czerwoni stracili w tym sezonie 20 goli. Prześcignęli pod tym względem nawet ŁKS Łódź. "Ełkaesiacy" zostali skarceni przez rywali 18 razy. Ostatnia w tabeli Cracovia i beniaminek Podbeskidzie Bielsko-Biała na koncie swoich strat mają po 15 goli.

Jagiellonia - zwłaszcza na wyjazdach - traci bramki seriami. W Bielsku-Białej dała sobie wbić dwa gole w siedem minut (2:2 z Podbeskidziem). Jeszcze dramatyczniejszych było siedem minut w Poznaniu, w których Krzysztof Baran trzykrotnie sięgał do siatki (1:4 z Lechem). Widzew na zdobycie trzech bramek potrzebował nieco więcej czasu, bo 16. minut (mecz zakończył się porażką białostoczan 2:4). W sobotę znowu przeżyliśmy szok. Do 79. minuty prowadziliśmy z Wisłą w Krakowie 1:0. Potem sędzia podarował gospodarzom prezent w postaci gola, gra Jagi posypała się i w 89. minucie na tablicy świetlnej brzmiał wynik 3:1 dla Białej Gwiazdy. Aby podkreślić, że koszmarne prawo serii to nie jest zwykły przypadek przypomnijmy, że także w meczu Pucharu Polski z Ruchem Zdzieszowice Jagiellonia straciła w ciągu raptem dwóch minut dwie bramki i przegrała z drugoligowym Ruchem 1:3.

- O przypadku rzeczywiście nie może być mowy - przyznaje Czesław Michniewicz, trener Jagiellonii. - W zespole występuje problem chwiejności emocjonalnej. W wielu meczach gra wygląda przyzwoicie, ale przychodzi moment dekoncentracji i rywale strzelają nam po kilka goli. Nie tak prosto logicznie wytłumaczyć dlaczego, tak się dzieje.

Michniewicz nie ukrywa, że jest porażony faktem straty 20 bramek w pierwszych 10 ligowych spotkaniach sezonu. - Z drugiej strony dużo strzelamy. Z 17 trafieniami na koncie znajdujemy się w czołówce (więcej zdobytych bramek mają tylko Lech i Śląsk - przyp. red.). Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że to marne pociesznie. We Włoszech popularne jest takie powiedzenie, że mistrzem zostaje nie ten kto strzela najwięcej goli, ale ten kto najmniej traci - podkreśla szkoleniowiec.

Cały artkuł w czwartkowej "Gazecie Współczesnej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna