Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonią rządzi szatniarz. To on ma klucz do szatni i wiesza wedle własnego uznania

Agnieszka Siewiereniuk
Agnieszka Siewiereniuk
Wojciech Wojtkielewicz
Do dziś w sumie nie wiadomo dokładnie jak powstała Galeria Sław na Stadionie Miejskim w Białymstoku. Początkowo w ogóle nie było wiadomo ani kto wybierał te sławy, a już na pewno nie było wiadomo na podstawie jakiego klucza. Tego nie wiadomo w sumie do dziś. Galeria nie tak powinna powstać, co wyrażali już wielokrotnie kibice w komentarzach.

Białystok i najstarszy piłkarski klub sportowy to dwie nierozerwalne części i wspólna historia od ponad stu lat. Tyle bowiem istnieje Jagiellonia Białystok. Obchody stulecia klubu pokrzyżowała epidemia koronawirusa, ale pojawiły się pewne wydarzenia i akcenty, które przypomniały, że nie tylko politycy tworzyli historię stolicy Podlasia. Między innymi pojawiła się na Stadionie Miejskim tak zwana Galeria Sław, ale od początku wzbudzała sporo kontrowersji. I mimo upływu wielu miesięcy od tego czasu, te kontrowersje wcale nie zniknęły.

Początkowo w ogóle nie było wiadomo kto był odpowiedzialny za prezentację takich, a nie innych postaci z historii Jagiellonii. Kibice nie kryli zdziwienia niektórymi wyborami bliżej nieznanych im osób. Część zwracała na to uwagę i winą za brak konsultacji czy choćby jakiegoś dialogu obarczała spółkę Stadion Miejski. Ale szybko okazało się, że spółka nie ma z tą galerią kompletnie nic wspólnego oprócz udostępnienia elewacji obiektu przy Słonecznej.

Nie będę się rozwodziła nad brakiem tam akurat wizerunku Jacka Chańko, choć było przedmiotem debaty na ostatniej, kwietniowej sesji Rady Miasta. W tej sprawie wypowiedzieli się radni i kibice wystarczająco dużo, nie tylko teraz, ale przez ostatni rok i więcej. Chcę tu raczej zwrócić uwagę na innych wielkich nieobecnych, a konkretnie dwóch, którzy powinni się tam znaleźć moim zdaniem. To, że ich nie ma w Galerii Sław pokazuje, albo małostkowość osób odpowiedzialnych za wybór poszczególnych postaci, albo tych, którzy być może decydują z tylnego fotela o tym jaka sława się pojawi na Stadionie Miejskim, a jaka na pewno nie, albo jeszcze długo, długo nie.

W jednym i w drugim przypadku wszystkie takie osoby narażają się na śmieszność, a Jagiellonia Białystok, która de facto odpowiada za całość prezentacji tych sław, powinna wszystkie usunąć. I zamieścić niektóre wizerunki ponownie – bo to fajna inicjatywa – ale dopiero po konsultacjach z kibicami, z działaczami sportowymi, z mieszkańcami Białegostoku, a być może po jakimś głosowaniu, co do wyników którego nikt nie będzie miał wątpliwości. Bo skoro tak wybrali ludzie w swojej masie, to z masą się nie dyskutuje.

Pierwszym wielkim nieobecnym w Galerii Sław jest Marek Citko. Mimo upływu lat i częściowego rozstania z piłką nożną – a na pewno w sensie czynnej gry – Marek Citko jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy w Polsce. Chyba ciężko znaleźć jakiegoś kibica, który nie wiedziałby jak się nazywa piłkarz, który władował Anglikom piłkę do siatki na ich sztandarowym stadionie – na Wembley. Wiedzą o tym nawet ci, którzy o piłce nożnej wiedzą tyle, że okrągłego napompowanego flaka kopie się nogą tak, żeby wylądował w bramce z siatką. Marek Citko przez wiele lat mieszkał w Białymstoku, tworzył historię Jagiellonii, jest jej wychowankiem i to się nie zmieni. Ale z jakiegoś powodu ktoś zdecydował, że w Galerii Sław Marka Citko nie ma. Czy będzie? Też w sumie nie wiadomo i nie do końca wiadomo, kogo można o to zapytać.

Drugim wielkim nieobecnym jest Cezary Kulesza, były prezes Jagiellonii, były piłkarz tego klubu, a obecnie szef polskiej federacji piłkarskiej, który postawił się FIFA w związku z wojną na Ukrainie i zdołał przekonać inne federacje piłkarskie, by podjęły odważne decyzje wykluczające de facto Rosję z rozrywek piłkarskich. Brak w Galerii Sław Cezarego Kuleszy jest policzkiem wymierzonym w końcu w sam klub. Można było zrozumieć brak wizerunku Kuleszy na Stadionie Miejskim, kiedy był on jeszcze prezesem Jagiellonii. Bo gdyby wtedy jego twarz spoglądałaby z elewacji stadionowej, mogłoby to być odczytane, że ktoś z pracowników klubu zwyczajnie mu się podlizuje. Ale kiedy odszedł z klubu i został prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, jego wizerunek powinien tam być i to w reprezentacyjnym miejscu.

Tym bardziej, że Cezary Kulesza sam wcześniej był piłkarzem. W barwach Jagielloni rozegrał aż 14 meczów i to w najwyższej klasie rozgrywkowej. Występował także w roli piłkarza w finale Pucharu Polski 1988/89. Finał został przegrany, ale mimo wszystko to ważne osiągnięcie sportowe i piłkarskie. Brak Cezarego Kuleszy wśród sław Jagiellonii dziwi szczególnie teraz, kiedy już jako prezes PZPN jest szczególnie chwalony za niezłomną postawę wobec decyzji FIFA, która do ostatniego momentu nie chciała wykluczyć Rosji z rozgrywek przed Mistrzostwami Świata w Katarze. To nie kto inny jak Kulesza jako pierwszy prezes narodowej federacji piłkarskiej zaprotestował przeciwko grze z piłkarzami kraju, który dokonał bandyckiej napaści na inne państwo. I nie odpuścił nawet wtedy, kiedy Polsce groził walkower za nierozegranie meczu z Rosją. Ta bitwa, choć toczyła się poza boiskiem, postawiła nie tylko Cezarego Kuleszę, ale także całą organizację i w ogóle polski świat piłkarski w najlepszym świetle na arenie międzynarodowej.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie mam złudzeń, że cała Galeria Sław na Stadionie Miejskim powstała po uważaniu. Tylko nie wiadomo czyim. Brak niektórych nazwisk z kolei umniejsza te, które już tam świecą z poszczególnymi wizerunkami. Tym bardziej, że są tam przecież zamieszczone wizerunki osób, które miały kłopoty z korupcją i to w piłce nożnej. Kibice wiedzą o kogo chodzi, więc oszczędzę szczegółów, bo nie o to tu chodzi. Chodzi o to, że Galeria Sław to dobry pomysł, ale wykonanie należy potraktować bombą atomową. Jeśli pomysłodawcy tej akcji nie wyciągają wniosków z tego, że galeria cały czas wzbudza kontrowersje, to muszą wiedzieć, że tak jak teraz, tak i później będzie pojawiała krytyka.

Piłka nożna to gra zespołowa, a w tym przypadku zabrakło nie tylko zespołu, trenera, sędziów piłkarskich, kibiców, czyli wszystkiego. Bo zabrakło, ale oprócz szatniarza, który jako jedyny posiada klucz do szatni i wiesza płaszcze wedle własnego uznania.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jagiellonią rządzi szatniarz. To on ma klucz do szatni i wiesza wedle własnego uznania - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna