Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak powstaje Gazeta Współczesna

Julia Szypulska
Adam Anisimowicz z dyżurki kontroluje pracę maszyny drukarskiej. Ustawia w komputerze kolory, dba o właściwe parametry. Wszystko po to, by grafika ładnie wyglądała. Na tym stanowisku pracuje od dwóch lat, natomiast w drukarni - w sumie 12. W wolnych chwilach też chętnie czyta „GW“
Adam Anisimowicz z dyżurki kontroluje pracę maszyny drukarskiej. Ustawia w komputerze kolory, dba o właściwe parametry. Wszystko po to, by grafika ładnie wyglądała. Na tym stanowisku pracuje od dwóch lat, natomiast w drukarni - w sumie 12. W wolnych chwilach też chętnie czyta „GW“ Anatol Chomicz
Skąd dziennikarze biorą tematy? W jaki sposób nasze teksty trafiają do drukarni, a papierowe wydanie gazety na pocztę? Poznajcie drogę „Współczesnej“ - z redakcji do rąk Czytelników.

Dla dziennikarza godzina „zero” to 9.45. O tej porze bowiem zaczyna się planowanie wydania gazety, które ukaże się kolejnego dnia. Prowadzi je wydawca, czyli osoba odpowiedzialna za to, co będzie można przeczytać w gazecie. To jemu dziennikarze zgłaszają tematy, o których chcą napisać. Ale nie każdy zgłoszony temat trafia na łamy. Musi się spodobać wydawcy, co oznacza, że albo musi być ważny dla wielu osób, albo ciekawy i niespotykany, albo po prostu śmieszny, bo Czytelnik oczekuje od gazety także rozrywki. Wydawcy zmieniają się co tydzień. W tym tygodniu za gazetę odpowiada Dariusz Klimaszewski - legenda białostockiego dziennikarstwa, we „Współczesnej” pracuje najdłużej ze wszystkich.

Temat zgłoszony przez czytelnika

Oczywiście dziennikarze muszą się do planowania przygotować. Przychodzą więc do pracy około godz. 9, niektórzy nawet o 8. Do 9.45 mają czas na wykonanie telefonów, sprawdzenie skrzynki mailowej i zrobienie „prasówki“, bo warto wiedzieć, o czym pisze konkurencja. Warto też spotykać się i rozmawiać z ludźmi - stąd przecież biorą się najlepsze tematy. Niestety, w mailach znajdujemy je rzadko. Tam trafiają głównie zaproszenia na konferencje.

Zdarza się jednak, że otrzymujemy również ciekawe maile i telefony od Czytelników. Ludzie proszą nas o interwencje, o pomoc w rozwiązaniu ich problemów. Taką sprawą właśnie dziś się zajmuję (wtorek). Wracam do problemu naszej Czytelniczki, której syn - jadąc rowerem - uderzył głową w słupek stojący na środku ścieżki rowerowej. Chłopiec cudem zachował oko. Zdaniem pani Doroty, słupek jest w tym miejscu niepotrzebny. Zdaniem urzędników z białostockiego magistratu - właśnie otrzymaliśmy odpowiedź - ma zapobiegać wjeżdżaniu na ścieżkę samochodów. To ważne w pracy dziennikarza, by zawsze starać się uzyskać opinię drugiej strony „konfliktu“. Do tekstu trzeba też zrobić dobre zdjęcie, więc pojedziemy z fotoreporterem na miejsce wypadku, a przy okazji sprawdzimy, skąd mogą się tam pojawiać samochody (mamy wątpliwości co do wyjaśnienia urzędu).

Po zebraniu materiałów - przeprowadzeniu niezbędnych rozmów i wizycie na miejscu zdarzenia - można zacząć pisać tekst. Robimy to w specjalnym programie komputerowym, gdzie są narysowane ramki do wszystkich artykułów, które znajdują się na konkretnej stronie gazety. Po napisaniu tekstu dziennikarz jest już wolny. Zaczyna się natomiast ciężka praca wydawcy. Musi on bowiem tekst uważnie przeczytać, sprawdzić, czy nie ma w nim żadnych niejasności, błędów merytorycznych czy stylistycznych, a często też wymyślić atrakcyjny tytuł i dobrać najlepsze zdjęcie. Później zaczyna się praca tzw. składu gazety. To grupa ludzi, którzy pracują nad naszymi artykułami od strony graficznej.

Drukarze pracują do 4 rano

Pracownicy naszego składu zapisują poszczególne strony gazety w plikach PDF i wysyłają je do drukarni, która znajduje się w Ignatkach. Tam pierwszym etapem pracy jest produkcja matryc drukarskich. Dzięki nowoczesnym urządzeniom odbywa się ona niemal bezobsługowo. Dzieje się to w naświetlarni.

- Czyste płyty fotopolimerowe ładujemy do zasobników, a następnie siadamy przed komputerem i klikamy - żartuje Dariusz Masłowski, operator CTP.

Jedna płyta to dwie strony gazety - pierwsza i ostatnia. I tak po kolei. Powleczona warstwą fotopolimeru płyta naświetlana jest laserem w celu utwardzenia polimeru. Następnie obszary nieutwardzonej warstwy polimeru zostają „zmyte”, tworząc w efekcie matrycę drukarską. Komplet matryc składa się z czterech sztuk, tyle, ile jest podstawowych kolorów - niebieski, różowy, żółty i czarny. Kolejny etap to precyzyjne wycięcie otworów w matrycy, niezbędnych do prawidłowego osadzenia płyty na cylindrze maszyny drukarskiej. Dzisiaj, dzięki współczesnej technologii, cała gazeta drukowana jest w kolorze. Ale jeszcze we wrześniu 1997 r., kiedy to nasza drukarnia została oddana do użytku, możliwości druku w kolorze ograniczały się do maksymalnie 16 stron.

Gotowa matryca trafia do maszyny drukarskiej i rozpoczyna się proces produkcji. Druk „Współczesnej” rozpoczyna się późnym wieczorem. - Wszystko zależy od tego, kiedy spłyną materiały z redakcji - mówi drukarz Adam Anisimowicz. - Czasem zaczynamy około godz. 22, a czasem nawet o godz. 1, jeśli trzeba np. zaczekać na wyniki jakiegoś meczu, który odbywał się wieczorem.

Pan Adam czuwa nad prawidłową pracą maszyny drukarskiej - ustawia w komputerze kolory, reguluje. Maszyna robi niesamowite wrażenie, choćby z uwagi na swoje gigantyczne rozmiary.

Drukarze przychodzą do pracy na popołudnie, albo nawet dopiero wieczorem.

- W tym zakładzie obowiązują różne godziny pracy dla poszczególnych działów - wyjaśnia Adam Masłowski, z-ca dyrektora drukarni. - Produkcja na przykład realizuje swoje zadania w dwóch zmianach, od godziny 12 do 4 rano!

Aktualnie nasza drukarnia, oprócz „Gazety Współczesnej”, drukuje też prawie 70 innych tytułów. Znaczna ich część to gazety litewskie.

Pan Krzysio wozi gazety na pocztę

Kiedy gazety są już wydrukowane, do akcji wkraczają kierowcy, którzy rozwożą je do punktów ekspedycyjnych Poczty Polskiej. Jednym z nich jest Krzysztof Wysocki, który od 20 już lat odbiera gazety z drukarni. Także on pracuje w nietypowych godzinach. Kiedy inni kładą się spać, on szykuje się do wyjścia z domu. - Pracę zaczynam około godz. 22 - opowiada. - Czekam, aż skończy się wkładkowanie gazet i kiedy są już zapakowane w folię, ładuję je na wózek i do samochodu.

Około godz. 1 w nocy przywozi świeżo wydrukowane gazety do budynku Poczty Polskiej przy ul. Kolejowej w Białymstoku. Tutaj zostawia paczki, a reszta należy już do pocztowców.

- To nie praca, to misja - żartuje Krzysztof Wysocki. - Ale coś w tym jest. Czasem, gdy przychodzę na pocztę zapłacić rachunki i widzę leżące gazety, myślę sobie, że miałem w tym swój wkład. Że ludzie przyjdą rano i będą mogli je kupić.

W ciągu tych 20 lat tylko raz doszło do sytuacji, że gazety nie dotarły do Czytelników o czasie. - Była to, jak to się mówi, złośliwość rzeczy martwych - wspomina Wysocki. - Chyba z 10 lat temu w drukarni doszło do poważnej awarii. Nie dało jej się szybko usunąć i gazety trafiły do ludzi chyba dopiero około południa. Wtedy była duża mobilizacja, wszyscy, nie zważając na zmęczenie, całą noc walczyliśmy.

Do nocnej pracy już się przyzwyczaił. Do domu wraca dopiero około 3 nad ranem. - Wszyscy wiedzą, że do mnie można dzwonić dopiero po południu - śmieje się.

Niezwykle ważnym przystankiem na drodze „Współczesnej” - z redakcyjnych komputerów do rąk Czytelników - jest Poczta Polska.

- Dystrybucja gazety odbywa się w dwóch kanałach - wyjaśnia Teresa Szczutowska, kierownik wydziału ekspedycyjno-rozdzielczego. - To sprzedaż egzemplarzowa w naszych placówkach oraz prenumerata. W tym ostatnim przypadku listonosze roznoszą ją bezpośrednio do miejsca zamieszkania Czytelników.

Paczki z gazetami trafiają do sortowni, gdzie są rozdzielane. Jeden samochód rozwiezie je po pocztach w Białymstoku, inny - pojedzie do Sokółki, a kolejny - do Suwałk. Pierwszy kurs wyrusza o godz. 3.45 i jest to wyjazd do Łomży. Takich kursów jest ponad 20. Dzięki nim „Współczesna” trafia do nawet najmniejszych miejscowości naszego regionu. Część egzemplarzy pojawia się o świcie np. na poczcie przy ul. Warszawskiej, jednej z największych placówek w Białymstoku. Można je znaleźć zarówno przy okienku, jak też na specjalnym stojaku z prasą.

- W mojej rodzinie zawsze czytało się gazetę „Współczesną” - podkreśla Maciej Adamski, którego spotkaliśmy na tej poczcie. - Sam sięgam częściej do jej internetowego wydania

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna