Spis treści
Zajęcia pozalekcyjne - czy warto?
Liczba zajęć dodatkowych oferowanych przez szkoły i przedszkola jest naprawdę duża. Możemy zapisać dziecko na lekcje śpiewu, tańca, zajęcia muzyczne, językowe, zumbę, jogę, akrobatykę, piłkę nożną, koszykową, siatkówkę, tenisa, pływanie, judo, karate, boks, wymieniać mogłabym jeszcze długo. Ponadto dzieci przygotowują się do olimpiad, egzaminów, poprawiają oceny, poszerzają swoją wiedzę na korepetycjach ze wszystkich już przedmiotów.
Wszystko po to, by w życiu było łatwiej, lepiej, przyjemniej, ciekawiej. Żeby nasze dziecko umiało więcej, miało lepszy start, miało lżej niż my. Pytanie brzmi: czy naprawdę będzie miało lżej? Czy przebodźcowane, przeciążone dziecko to dziecko, które ma lepiej i lżej? Zapytaliśmy o to psycholożkę dr Beatę Rajbę.
Przeczytaj również: Przepis na zepsute wyjazdy wakacyjne: zapasowe telefony i angina. Wychowawcy wyjaśniają, jak nie wysyłać dziecka na kolonie
W pogoni za ideałem...
Czym kierują się rodzice?
Bywa, że pracując od świtu do nocy „meblują” dziecku dzień zajęciami dodatkowymi, trochę z poczucia winy, a trochę dlatego, że nie mogą mu zapewnić opieki. Bywa też, że realizują „projekt dziecko”, którego założeniem jest stworzenie dziecka idealnego i idealnie wychowanego, stanowiącego świadectwo ich kompetencji rodzicielskich. Przede wszystkim jednak kierują dobrem dziecka. Chcą, by umiało więcej, miało lepszy start, ale też chcą w nim wykształcić pasję do nauki, ciekawość świata, fascynację jakąś konkretną dziedziną. Czasem są to ich niespełnione ambicje, a czasem w ten właśnie sposób odreagowują własne poczucie zaniedbania z dzieciństwa, próbując dziecku dać wszystko, czego sami nie mieli – wyjaśnia specjalistka.
Psycholożka wyjaśnia powody, dla których rodzice tak dużą wagę przykładają do zajęć pozalekcyjnych. Nie możemy jednak zapominać, że zbyt duża liczba zajęć dodatkowych może prowadzić do przeciążenia i stresu, dlatego ważne jest, aby uważnie obserwować dziecko i dostosowywać jego harmonogram do jego możliwości i potrzeb, zapewniając jednocześnie czas na odpoczynek i swobodną zabawę.
Efekt zwykle jest taki, że zabijają w dziecku wszystko to, co chcieli w nim rozwinąć – przemęczone, przebodźcowane, nie ma czasu na rozwój, na fascynacje czy zaciekawienie. Odgrywa lepiej lub gorzej swoją rolę ucznia, po czym idzie na następne zajęcia.
Objawy przebodźcowania dostrzeżemy bardzo szybko: łatwość wpadania w irytację i złość, trudności w kontrolowaniu emocji oraz skłonność do nagłych wybuchów. Dzieci mogą buntować się przy wykonywaniu prostych zadań, zabiegać o uwagę z powodu braku poczucia bezpieczeństwa, a także mieć problemy z zasypianiem. Przede wszystkim jednak starają się znaleźć spokój, co prowadzi do niechęci do zajęć, braku zainteresowania, znudzenia i marudzenia.
Przemęczenie może prowadzić do problemów zdrowotnych
Ciągłe przemęczenie, stres i nadmiar materiału do nauki mogą prowadzić do tzw. hamowania retroaktywnego i proaktywnego – kiedy nowe informacje powodują zapominanie starych, lub odwrotnie, dziecko nie jest w stanie przyswoić nowych treści. Dodatkowo, skrócony sen ma poważne konsekwencje dla zdrowia psychicznego.
Dzieci powinny spać nawet 10-11 godzin dziennie, nastolatki 9-10 godzin, tymczasem blisko połowa śpi mniej niż 7 godzin. Nie tylko wpływa to na gorszą koncentrację i zdolność radzenia sobie z emocjami, ale badania wprost wiążą długość snu w tym wieku z nasileniem objawów depresji – wyjaśnia dr Beata Rajba.
Rozsądny plan dnia to podstawa
Dr Beata Rajba zwraca uwagę na fakt, że dzieci mają naturalną zdolność eksploracji świata, fascynacji kamyczkiem, robaczkiem, plasteliną czy fizyką. Nadmiar bodźców jest jednak w stanie tę zdolność stłamsić dokładnie tak jak jednostajne, powtarzalne, uzależniające bodźce z mediów społecznościowych czy gier. Dlatego czas między snem a przedszkolem czy szkołą warto podzielić na cztery kategorie: jedzenie, odpoczynek, obowiązki i zajęcia dodatkowe.
Dziecko wraca ze szkoły lub przedszkola wczesnym popołudniem, i zwykle jest pełne emocji i wrażeń. To doskonały moment, żeby je wyciszyć rozmową, dać okazję do bycia chwilę z rodzicem. Może pomóc w przygotowaniu obiadu, wyjść na wspólny spacer, ważne, żeby nie zostało z tym, co się wydarzyło w ciągu dnia, samo. Uwaga rodzica to najcenniejsze, co może dostać, buduje jego samoocenę, pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa, ale też uczy czegoś, co zaprocentuje, gdy już będzie nastolatkiem – rozmowy o problemach.
Po obiedzie powinno mieć chwilę na odpoczynek. Nasz organizm zna dwa podstawowe tryby: gdy aktywny jest układ współczulny, poziom pobudzenia jest wysoki, jesteśmy przygotowani do działania, to jednak sprawia, że nasz układ trawienny funkcjonuje na pół gwizdka, żeby nie zużywać zasobów potrzebnych do pracy mózgu i mięśni. Z kolei po obiedzie potrzebujemy aktywować układ przywspółczulny, który nas wycisza, uspokaja i pozwala przetrawić to, co znajduje się w żołądku. Od dziecka zależy, czy spędzi ten czas rysując, układając klocki czy drzemiąc. Dobrze jednak, jeśli uczy się nie tylko samo sobą zajmować, ale też samodzielnie decydować, co chce robić.
Kiedy jest dobra pora na zajęcia dodatkowe?
To późne popołudnie. Jak często dziecko powinno uczęszczać na zajęcia? Ważne jest to, by dziecko nie było obciążone dodatkowymi zajęciami codziennie. Oprócz nauki i pasji dziecko potrzebuje również czasu i przestrzeni na spotkania z kolegami i koleżankami, a także na samodzielne zagospodarowanie części popołudnia. Jego entuzjazm do różnych aktywności może być krótkotrwały – w tym wieku dzieci rzadko mają jedną trwałą pasję. Zamiast tego, mają naturalną potrzebę eksperymentowania z różnymi zajęciami, często zmieniając zainteresowania co kilka miesięcy. Nasza pociecha może stracić zainteresowanie robotyką, tenisem czy grą na gitarze, by następnie odkryć jazdę konną lub zajęcia plastyczne. Dajmy mu przestrzeń do tych poszukiwań, wspierając jego rozwój i ciekawość świata.
Nie zapomnij o obowiązkach domowych
Ważna jest również rutyna w obowiązkach domowych. Znajoma psycholożka mówi, że coraz częściej spotyka 11-latki, które nie umieją same otworzyć drzwi – staja przed nimi i czekają, aż zrobi to rodzic. Już przedszkolak może na prośbę rodzica sprzątać swoje zabawki, ładować talerze do zmywarki czy karmić zwierzę domowe. Starsze dziecko powinno mieć swoje obowiązki, które musi wykonać, zanim przejdzie do przyjemności. Gdy zapomni, przyjemności odsuwają się w czasie. Taka rutyna uczy samodzielności, ale też odpowiedzialności za resztę domowników i dom, który przecież nie jest hotelem – wyjaśnia psycholożka.
Ekspertka zwraca uwagę na wykonywanie obowiązków domowych, dzięki którym dziecko będzie mogło czuć, że współtworzy miejsce swojego odpoczynku i relaksu, wpływa na to, jak wspólne mieszkanie będzie wyglądało.
Wieczór to czas na przygotowanie do snu, higienę nie tylko fizyczną, ale również psychiczną. To czas na bycie z bliskimi - rozmowy, grę w planszówki, czytanie bajek. Dzieci, którym rodzice czytają co dzień, mają 5 razy bogatsze słownictwo, lepiej się rozwijają intelektualnie i są spokojniejsze. Inwestycja w 20 minut wesołych przekomarzanek i czytania jest więc znacznie skuteczniejsza niż jakiekolwiek kursy.
Dr Beata Rajba zwraca uwagę na to, że najcenniejsze, co możemy dać naszemu dziecku, to nasza obecność, uwaga, akceptacja, kursy i zajęcia pozalekcyjne to tylko dodatek. Nie powinny zajmować czasu przeznaczonego na odpoczynek, na budowanie relacji czy wypełnianie obowiązków domowych.
dr Beata Rajba – doktor nauk humanistycznych, psycholożka, terapeutka EMDR, nauczycielka i wykładowczyni Wyższej Szkoły Kształcenia Zawodowego.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Edukacji codziennie.Obserwuj StrefaEdukacji.pl!