Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Syczewski: Kto czci Burego, może powtórzyć jego czyny

Julia Szypulska
Jan Syczewski
Jan Syczewski BTSK
Rozmowa z Janem Syczewskim, przewodniczącym Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego z siedzibą w Białymstoku.

Czy mniejszość białoruska czuje się w województwie podlaskim bezpiecznie w kontekście niedawnych marszy Obozu Narodowo-Radykalnego w Hajnówce i Białymstoku?

Historia zatoczyła koło. I to niemałe koło, bo trwające 70 lat. I obecnie jako przedstawiciel mniejszości białoruskiej, a w takiej sytuacji są dziesiątki, setki, a może i tysiące Białorusinów w naszym regionie, ja przestaję się czuć bezpiecznie. Okiem dziecka oglądałem efekty straszliwych tragedii opartych na nacjonalistycznej nienawiści - mordowanie i palenie wsi. I jeżeli obecnie słyszę sygnały, że w Hajnówce ma się odbyć pochód ku czci „Burego” (Romuald Rajs, dowódca oddziału NZW, odpowiedzialnego za zamordowanie w 1946 r. blisko 80 osób w pow. bielskim i hajnowskim - przyp. red.), który był głównym zbrodniarzem w odniesieniu do ludności białoruskiej, to ja zaczynam się bać. I to bardzo realnie. Bo wystarczy, że coś się zachwieje w sferze politycznej i wydarzenia historyczne mogą się powtórzyć. Bo ci, którzy czczą jako bohatera „Burego”, są gotowi powtarzać jego czyny. Te pochody i wykrzykiwane hasła „Polska dla Polaków” są przez nas odczuwane jako bardzo poważne zagrożenie.

Uczestniczył Pan w ostatnim posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych, w którym wziął udział prezydent Andrzej Duda. Czy wspomniany problem był tam poruszony?

Prezydent o tym wiedział i było nawiązanie - nie na zasadzie prezentacji szczegółów, ale wyartykułowania atmosfery, jaka zapanowała w kraju, a szczególnie w województwie, i przedstawienia tych poważnych lęków ze strony mniejszości. Pan prezydent zaproponował, byśmy porozmawiali o problemach. Ta koncepcja nam odpowiadała, choć wiemy, że - jeśli chodzi o sprawy mniejszościowe - wpływ prezydenta na nie jest bardziej symboliczny niż realny. Rozmowa miała merytoryczny, a jednocześnie ciepły charakter. Prezydent potępił działania sprzeczne z tolerancją i nierespektujące praw mniejszości.

Można zatem domniemywać, że prezydent potępiłby hasła wykrzykiwane podczas wspomnianych marszy ONR?

Zdecydowanie tak. Bo mówił i o potencjalnych, i o rzeczywistych konfliktach, o stereotypach itd. Odwołał się też do patriotów, ekstremalnie podchodzących do mniejszości. Stwierdził, że sami nieraz nie zdajemy sobie sprawy, ile w nas polskiej krwi, a ile innej. Bo tyle w Polsce się działo, że narody i rasy się przemieszały. Za przykład podał swoją osobę: w jego dalszych pokoleniach są pierwiastki niemieckie, a jego małżonka jest w 25 proc. Żydówką.

Jakie inne problemy podnieśli przedstawiciele mniejszości?

M.in. odmowę podpisania przez prezydenta nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych i o języku regionalnym. Odpowiedział, że odmowa nie jest jego kaprysem. Obiecał, że podpisze ją, gdy tylko zostanie uzupełniona o kalkulację kosztów wprowadzenia w życie tej nowelizacji. Zakłada ona m.in. możliwość wprowadzenia języka mniejszości jako pomocniczego nie tylko w urzędach gminy jak jest teraz, ale rozszerza to na powiaty. Równolegle wprowadza dwujęzyczne napisy na drogowskazach. Taką uchwałę mogą podjąć gminy, gdzie minimum 20 proc. mieszkańców to przedstawiciele mniejszości. A dotychczas takie przypadki były tylko w Orli i Hajnówce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna